Postaw na edukację

27.05.2016

Młodzi narodowcy

Kto z nas jest bez winy?

Młodzi narodowcy

Wiosną 1943 roku zdecydowana większość niemieckich nauczycieli wbijała dzieciakom do głów, jak wielkim człowiekiem jest Adolf Hitler i jak świetlana przyszłość czeka tysiącletnią Rzeszę.

Uwe chodził wtedy do pierwszej klasy podstawówki w Lipsku. Pewnego dnia jego wychowawca przyniósł do klasy gramofon i polecił, by pięciu chłopców, wśród nich Uwe, zostało po lekcjach.

Gdy inne dzieci wyszły, nałożył płytę, zakręcił korbką i odtworzył „motyw losu” – dwa pierwsze takty V symfonii Beethovena.

Ledwo przebrzmiały, spytał: – Chłopcy, który z was słyszał tę melodię w radiu wczoraj wieczorem?

Cała piątka podniosła ręce.

– Słuchajcie – zaczął nauczyciel. – W przyszłym tygodniu przyjdą do szkoły mężczyźni w brązowych koszulach. Puszczą wam tę samą płytę i zadadzą to samo pytanie co ja. A wy, na miłość boską, nie podnoście rąk. Jeśli to zrobicie, być może już nigdy nie zobaczycie swoich rodziców.

Uwe nie wiedział wtedy, że „motyw losu” z V symfonii Beethovena to sygnał niemieckojęzycznych audycji radia BBC. Za ich słuchanie groziły w III Rzeszy surowe kary, z karą śmierci włącznie.

Wychowawca zaryzykował życie, by uratować rodziny uczniów. Domyślał się wprawdzie, którzy rodzice słuchają BBC, ale mógł się przecież pomylić. A gdyby ktoś z rodziców doniósł, gdyby któryś z chłopców wypaplał, gdyby korytarzem przechodził wierny führerowi woźny? (1)

Po co opowiadam Państwu tę historię w tekście poświęconym młodym narodowcom? Polakom, którzy z III Rzeszą nie mają nic wspólnego? Którzy – nie wątpię w to – w razie czego pierwsi poszliby bronić ojczyzny? (Zresztą, w żadnym kraju nie brakuje chętnych do walki z bronią w ręku.)

Odpowiem nie od razu. Zacznę od tego, że obejrzałem nagranie z manifestacji ONR w Białymstoku, tej z 2 kwietnia. (2) Zobaczyłem sporą grupę młodych ludzi, którzy – uwaga! – czegoś chcą. Mają ideały. Stawiają sobie inne cele niż zdobycie dobrze płatnej posady. Cenią państwo, naród i wartości, które uważają za tradycyjne. Czapki z głów?

Oczywiście: nie. Owszem, chyba rozumiem tych młodych ludzi. Chcą jasnych zasad, nieomylnych drogowskazów, oddzielenia dobra od zła. Tymczasem świat, który zastali, relatywizuje wartości. Prawda jest dla niego, powiedzmy elegancko, jak głowa: każdy ma swoją. Świat ów zdaje się dryfować w nieokreślonym, acz z pewnością złym kierunku.

Młodzi się buntują i dobrze; więcej mam sympatii dla młodych buntowników niż dla ich rówieśników w nienagannie skrojonych garniturach. Mimo to ideały młodych nacjonalistów uważam za szkodliwe i groźne.

Wysłuchałem członków ONR, którzy przemawiali na manifestacji. Ich formacja intelektualna jest żadna: operują kliszami, swoje – jeśli swoje – myśli wyrażają językiem bez wyrazu, bywa, że mają trudności z przeczytaniem prostego tekstu z kartki, a nasz hymn śpiewają tak, że ptaki uciekają z miasta.

Można spytać: kto wychował i wykształcił tych młodych ludzi? Wolę jednak zadać inne pytanie: a kto z nas jest bez winy? Przez „nas” rozumiem ogół dorosłych: rodziców, dziadków, ciocie, wujków, sąsiadów, dziennikarzy, sklepikarzy, rolników – i przede wszystkim nauczycieli. Przede wszystkim, bo jak to możliwe, że po tylu latach edukacji setki młodych ludzi uważają wszystkich wyznawców islamu za zagrożenie? Unię Europejską przyrównują do ZSRR? Zachód kojarzy im się li tylko z upadkiem cywilizacji?

Opowiedziałem Państwu historię Uwe i jego wychowawcy, by przypomnieć nauczyciela, który umiał żyć wyznawanymi przez siebie wartościami – i to w ohydnym, totalitarnym, zbrodniczym państwie.

Mamy bez porównania łatwiej niż on. Nie bójmy się zatem. Żyjmy wartościami, takimi jak szacunek dla drugiego człowieka bez względu na jego religię, kolor skóry, przekonania polityczne, arogancję czy nieprzygotowanie do lekcji. Inaczej coraz więcej młodych  ludzi będzie skandować triumfalnie na ulicach: Nadchodzą! Nadchodzą! Nacjonaliści!

Tomasz Małkowski

1 Schulzeit im Nationalsozialismus. Beethoven gegen Hitler

2 Uchodźcy niemile widziani! Manifestacja ONR w Białymstoku

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

  1. Iza pisze:

    Cieszę się, że podjął Pan ten temat. Martwi mnie ogromnie, że to zjawisko także stało się obiektem dyskursu politycznego i w kraju podzielonym na dwie główne frakcje w jednej z nich się o tym mówi, w drugiej – nie wypada. Dlaczego?
    Poza tym szkoła to bardzo dobre miejsce, by edukować i pokazywać, gdzie nas mogą doprowadzić takie skrajne poglądy.
    I jeszcze dziękuję za bardzo piękny przykład nauczyciela.