Ci z Państwa, którzy znają moje poglądy, przecierają pewnie oczy ze zdumienia. – Jak to, panie Tomku? W kółko pan narzeka, że dzieciaki są przeciążone nauką, a teraz co?
Ha! – Odpowiem. – Postanowiłem korzystać z dobrych wzorów. Włoscy uczniowie odrabiają wakacyjne prace domowe aż miło. Kanikuła w Italii trwa trzy miesiące; nauczyciele boją się, że po ćwierci roku dolce far niente młódź miałaby czarne dziury w głowach.
A u nas? Dwa miesiące to też kawał czasu. Założę się, że we wrześniu nikt nie będzie pamiętał różnicy między przywilejami jedlneńsko-krakowskimi a cerekwicko-nieszawskimi.
I dobrze: niech dzieciaki zapomną. Nie uważacie Państwo, że dłuższa przerwa w nauce to niezły test użyteczności wiedzy, którą sobie przyswoiliśmy? Ogromna jej większość okazuje się nam do niczego niepotrzebna.
Owszem, może się zdarzyć, że moje dziecko utopi smartfon w jeziorze, po czym, nim dobijemy do brzegu, z wypiekami na twarzy zapyta mnie o szczegóły budowy eugleny zielonej – ja zaś okażę się idiotą, bo zostawiłem e-sprzęt na brzegu i nic nie pamiętam. Mój autorytet wali się w gruzy. Cóż, jeśli zbudowałem go na euglenie zielonej, to niech się wali.
Powiecie Państwo: panie Tomku, sam pan sobie zaprzecza. Najpierw chce pan prac domowych w wakacje, by zaraz stwierdzić, że przerwa w nauce pozwala wyrzucić z głowy zbędną wiedzę. To w końcu jak: zadawać czy nie zadawać?
Zależy, co chcemy osiągnąć. Powtórkę przywilejów szlacheckich możemy spokojnie zostawić na wrzesień; są natomiast zadania, które idealnie nadają się na wakacje właśnie. Włoski portal Skuola.net (1) zapytał cztery tysiące uczniów o niebanalne pomysły ich nauczycieli. Wybieram kilka z dwunastu:
Buduj zamki z piasku (zadanie twórcze, ale efekt nietrwały, czyli tylko dla własnej satysfakcji). Wybierz miasto, do którego pojedziesz, by podziwiać sztukę współczesną (jest z czego wybierać – w końcu to Włochy). Pisz wiersze. Obserwuj motyla, a potem go narysuj. Słuchaj innych ludzi. Pisz pamiętnik. Stwórz własny vlog (tj. videoblog – filmujemy wypowiadane przez siebie mądrości zamiast je spisywać).
Proszę zauważyć, jak mało w tych zadaniach szkolnej rutyny. Obserwuj, słuchaj, pisz, rysuj, a nie: zrób zadania numer… ze strony…
Co mi się podoba w tych zadaniach? Nadawanie sensu własnej aktywności. Żyj twórczo, aktywnie, także w czasie wakacji. Ja, twój nauczyciel, pomogę ci w tym.
Ileż to razy widziałem młodych ludzi zwiedzających Kraków; wyglądali jak pracownicy kamieniołomów pod koniec zmiany. Guzik ich obchodziły skarby Wawelu; zabijali czas do kolacji i wieczornej dyskoteki. A gdyby dać im takie zadanie: przygotujcie vlog o tym, co robić w Krakowie, żeby się nie nudzić. Albo: przeprowadźcie wywiad z najbardziej odjechanym typem, jakiego spotkacie. Akurat Kraków roi się od ekscentryków; pamiętam jednego, który z pamięci recytował bajki Fredry – i to nie dla pieniędzy, bo nawet nie postawił przed sobą kapelusza. Z potrzeby ducha. Za takich ludzi (między innymi) lubię to miasto.
Rozumiecie Państwo? Dodam krótką podbudowę teoretyczną: wakacje to szansa urzeczywistnienia zasady: non scholae, sed vitae discimus (uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia).
Oczywiście, uczniowie mogą pisać wiersze czy prowadzić vloga z własnej inicjatywy. Często się jednak zniechęcają, bo nikt nie chce tego czytać ani oglądać. Chyba że babcia: „Ach, Dorotko, piszesz takie śliczne wiersze, na pewno zostaniesz sławną poetką”. A o czym był mój wiersz, babciu?
Co innego, gdy nauczyciel powie, że przeczyta, obejrzy, ewentualnie oceni, udzieli rady, może znajdzie jakiś konkurs. Innymi słowy: da motywację.
Z czego wynika, że kreatywne zadania na lato są raczej pracą domową dla chętnych. I dobrze; przecież to wakacje, nikt nic nie musi. Nie trzeba, ale można spędzić je twórczo.
Swoją drogą, tego lata nikt już takiej pracy domowej nie zada, bo rok szkolny za pasem. Ale – podejrzewam – niektórzy z Państwa wpadli na własne pomysły, nie czekając na informację o włoskich nauczycielach. Mam rację?
Tomasz Małkowski
1 Vedere l’alba, costruire castelli di sabbia e altri 10 compiti delle vacanze divertent
Ależ oczywiście, że ma Pan rację! 🙂 ,,Moje” dzieci bardzo chętnie podejmują wszelkie inicjatywy, chłoną wszystko i są otwarte na wszelkie moje działania skierowane w ich stronę.Na koniec roku zaproponowałam rodzicom i dzieciom,aby te przez wakacje prowadziły ,,Wakacyjny dziennik” (dziewczynki często bawią się w szkołę:) Korzyści jest wiele: ćwiczy czytanie, pisanie, rysuje, ma zajęcie, zbiera pamiątki,podejmuje dodatkowy wysiłek, ma okazję porozmawiać z rodzicem, np.:dopytać o nazwy. Na początku roku z pewnością poczuje się pewniej, bo podczas omawiania wakacyjnych przygód będzie przygotowane, będzie mogło porozmawiać na ten temat z innymi. Ponadto uczy się zapisywania myśli,zdarzeń (nie tylko tych pozytywnych) w formie pisemnej. Nie każdy potrafi przecież swobodnie się wypowiadać, a to będzie doskonałe wsparcie:) Na koniec otrzyma oczywiście ocenę za wysiłek i pracę- same korzyści! Swoją drogą ciekawa jestem ile dzieci podjęło się tego zadania 🙂