Postaw na edukację

25.10.2019

Czy nauczyciel do zbawienia jest koniecznie potrzebny

Czyli problemy z tolerancją

Czy nauczyciel do zbawienia jest koniecznie potrzebny

Działo się to w szkole podczas przerw między lekcjami. Kiedy szedłem korytarzem, zaczepiano mnie, szarpano i popychano. Dochodziło również do „macanek” – zatrzymywano mnie siłą i podszczypywano, kładziono dłonie na moje krocze.

Zostałam zwyzywana w szkole przez chłopaka wiele razy ode mnie silniejszego. Wyzwiska były m.in. takie: „jakby Hitler żył, to ty i twoja d… byłybyście dawno w komorze”, a potem zostałam rzucona o ścianę. Wszystko na oczach nauczycieli i innych uczniów, a sytuacje podobne powtarzały się często.

Dlaczego ukrywam swoją orientację w szkole? Ponieważ boję się szykan i obelg, nietolerancji i niezrozumienia. Często wyśmiewają się z homoseksualizmu nauczyciele, jak i uczniowie. Zawsze się z nimi spieram, jednak nie jestem na tyle odważna, by sama się do niego przyznać. Myślę, że są ludzie, którym w szkole by nic nie przeszkadzało, ale jeśli nie mam pewności co do ich reakcji, wolę milczeć.

(wypowiedzi z ankiety przeprowadzonej wśród uczniów w ramach Kampanii Przeciw Homofobii).

Jeśli spytać młode osoby o orientacji homo- lub biseksualnej, gdzie ostatni raz doświadczyły przemocy, to aż 26% z nich wskazuje właśnie na szkołę. Zaczepki słowne, agresja, obrażanie, poniżanie… Tego doświadczają od swoich rówieśników. Jeśli do agresji dochodzi poza murami szkoły, to jej sprawcami najczęściej (19,1%) są również inni uczniowie.

W domach z agresją spotykają się zdecydowanie rzadziej (wskazało na nią jedynie 6,4% ankietowanych), niemniej jednak nie mogą liczyć na pełną akceptację ze strony najbliższych. Homoseksualizm swojego dziecka akceptuje jedynie 25% matek i tylko… 12% ojców! Trudno się zatem dziwić, że aż niemal 70% młodych osób o orientacji homoseksualnej myśli o samobójstwie, a prawie 50% ma objawy depresji¹.

Są więc powody do bicia na alarm. I niektórzy biją, tyle że nie w te bębny, co trzeba.

Zwracam się do Państwa z prośbą o powstrzymanie się od udziału w akcji „Tęczowy Piątek”, zaplanowanej na piątek 25 października br.

Jako pedagodzy jesteśmy szczególnie odpowiedzialni nie tylko za edukację i wychowanie, ale także zbawienie młodego pokolenia (sic!). Propagowanie idei dotyczącej swobodnego wyboru tzw. orientacji seksualnej jest sprzeczne z zamysłem Boga, zawartym w Księdze Rodzaju Pisma Św. […]

Pełnienie ważnej funkcji przewodnika ku dorosłości zobowiązuje nas do odpowiedzialności za przyszłość naszych podopiecznych: tę doczesną, a przede wszystkim wieczną.

Nie jest to bynajmniej list biskupa do księży i katechetów uczących w szkołach religii, ale pismo Przewodniczącego Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania w Toruniu (nazwisko łaskawie przemilczmy) do dyrektorów i nauczycieli.

Na czym, zdaniem Pana Przewodniczącego, miałaby polegać troska nauczycieli o zbawienie swoich uczniów? Co może stanąć takiemu zbawieniu na przeszkodzie? Oczywiście postawa tolerancji i zrozumienia wobec osób o innej orientacji. Najlepiej, żeby takie osoby siedziały cicho, nie ujawniały się, to wtedy nic im się nie stanie. Polska szkoła to nie jest właściwe miejsce dla seksualnych odszczepieńców, którzy żyją niezgodnie z bożymi przykazaniami. A jeśli już ktoś taki się ujawni, to niech nie ma potem pretensji, że jego koleżanka lub kolega ze szkolnej ławy nazwała zło po imieniu. To może zaboleć, ale cóż… Tylko taka droga prowadzi prosto do zbawienia…

To straszne, że swoją wizję podłego traktowania ludzi o odmiennej orientacji Pan Przewodniczący uważa za godną stania się normą ogólnopolską. A już zupełnie kuriozalne jest to, że pieczę nad zbawieniem uczniów w sensie ściśle religijnym śmie narzucać wszystkim nauczycielom, tak jakby było oczywiste, że każdy z nich podziela jego przekonania.

Skończyłem co prawda studia na kierunku nauczycielskim (filologia polska), ale jakoś nie przypominam sobie, aby w programie były zajęcia z teologii katolickiej, na których można by posiąść wiedzę na temat warunków potrzebnych do uzyskania zbawienia. Studia kończyłem co prawda dość dawno, ale nie sądzę, aby od tego czasu w programie cokolwiek się zmieniło. Zawsze wydawało mi się (być może było to myślenie błędne?), że głównym zadaniem nauczyciela jest przekazywanie uczniom wiedzy ze swojego przedmiotu, a także skłanianie ich do myślenia, twórczych poszukiwań i refleksji. Troskę o zbawienie zostawiałem raczej księżom i katechetom. A tu masz!

W nie najlepszej sytuacji stawia to również nauczycieli, którzy w istnienie świata pozagrobowego nie wierzą (pewnie tacy są), wyznają inną religię lub – co gorsza! – nie wyznają żadnej. W ich wypadku ta troska o zbawienie będzie się odbywać nieco po omacku, na wyczucie, i tak naprawdę nie wiadomo, czy przyniesie oczekiwany skutek.

Paweł Mazur

  1. Sytuacja społeczna osób LGTBA w Polsce. Raport za lata 2015–2016, red. M. Świder, M. Winiewski, KPH, Stowarzyszenie Lambda Warszawa, Fundacja Trans-Fuzja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.