Postaw na edukację

10.06.2020

Egzaminy pod specjalnym nadzorem

Czyli o maturze w czasach pandemii

Egzaminy pod specjalnym nadzorem

– Nareszcie! – wykrzyknęli zdesperowani uczniowie i ich nauczyciele na wieść o wyznaczonym w końcu terminie tegorocznych matur.

Z miesięcznym opóźnieniem, na nowych, obostrzonych zasadach pandemicznych rzesza zniecierpliwionych i żyjących do tej pory w niepewności abiturientów mogła w końcu przystąpić do egzaminu dojrzałości. Poprzedziły go oczywiście specjalne szkolenia dotyczące nowych przepisów związanych z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa i higieny, zorganizowane dla wszystkich zaangażowanych w organizację matur nauczycieli.

I tu niespodzianka! Przed szkoleniem w moim liceum grupa tegorocznych absolwentów zgromadziła się na boisku, by wykrzyknąć gromkie DZIĘKUJEMY! wszystkim belfrom, którzy uczyli ich przez trzy lata liceum i przygotowywali do matury. Sympatyczne, nieprawdaż?

Same rady pedagogiczne też wzbudzały niemałe emocje, gdyż były to pierwsze po długiej przerwie i łączności jedynie on-line spotkania nauczycieli na żywo. W maseczkach, z zachowaniem wymaganych odstępów, grono pedagogów radziło, jak postępować i jak prawidłowo zorganizować cały przebieg tych jakże odmiennych egzaminów maturalnych. A trzeba przyznać, że w trudnej wirusowej sytuacji organizacja takich matur to nie lada wyzwanie strategiczne.

Już samo wejście tak licznej grupy młodzieży do budynku szkolnego stanowiło niemały problem. Bo jak upilnować taką masę młodych, podekscytowanych egzaminem ludzi, którzy na dodatek długo się nie widzieli, przed tłumnym wejściem naraz do szkoły? Na szczęście we wszystkich placówkach szkolnych istnieje więcej niż jedno wejście do budynku. I to właśnie pozwoliło na ograniczenie liczby uczniów wchodzących jednocześnie do szkoły na egzamin. Wszystkie wejścia zostały u nas otwarte i obsadzone dyżurującymi nauczycielami.

Gdy próg szkoły został przekroczony – oczywiście w maseczkach i po dezynfekcji rąk – młodzież musiała pozostawić rzeczy osobiste, w tym wszelkiego rodzaju urządzenia elektroniczne, smartwatche i telefony, w szatni. Potem ustawić się w „bezpiecznej” kolejce przed wejściem do klasy. Zachowanie dwumetrowego odstępu to był spory problem. Uczniowie nie widzieli się tyle czasu i chcieli po prostu ze sobą pogadać. Zwracanie im uwagi budziło na przemian zniecierpliwienie i uśmiechy na twarzach. Nie było buntu; ta nietypowa sytuacja wydaje się młodzieży raczej zabawna. Niby zachowywali odległość, ale co chwila ktoś skracał dystans i trzeba było go przywoływać do porządku. Maseczki uczniowie traktowali jak zło konieczne i najchętniej by je ściągnęli. Przed wejściem na salę egzaminacyjną czekało ich kolejne dezynfekowanie rąk. A potem formalności załatwiane przez nauczycieli w maseczkach bądź przyłbicach i w gumowych rękawiczkach.

Gdy uczniowie siadali na swoich wylosowanych miejscach, oczywiście w odpowiedniej, bezpiecznej odległości od siebie, i czekali na arkusze, słychać było, że rozmawiają właściwie tylko o pandemii. Komentowali zaistniałą, niespotykaną nigdy dotąd sytuację i czuć było, jak są nią przejęci, jak mocno to przeżywają. Ktoś stwierdził, że trzeba to opisać w książce dla potomnych, bo pewnie taka pokręcona matura nieprędko się znowu przydarzy. Inny zapowiedział, że opowie o tym swoim dzieciom i wnukom. Bo przecież jest o czym! Nauczyciele też włączali się do rozmów; mimo że są starsi od swoich maturzystów nieraz o parędziesiąt lat, też czegoś takiego jeszcze nie przeżyli.

Po rozdaniu arkuszy i wyjaśnieniu procedur można było wreszcie zdjąć maseczki i zacząć rozwiązywanie testu maturalnego. Egzamin przebiegał bezproblemowo. No chyba że ktoś chciał wyjść do toalety, a wtedy: maseczka, dezynfekcja dłoni, wyjście, ponowna dezynfekcja, można usiąść, maseczkę zdjąć, uff.

Siedziałam i obserwowałam uczniów. Niby jak co roku, jak zwykle… Młodzież pisze, egzaminator siedzi i patrzy. A jednak inaczej. Mniej spokojnie i rutynowo. Nowe czasy, nowe egzaminy, a właściwie okoliczności im towarzyszące. No i brak egzaminów ustnych! Dla większości uczniów to zapewne dobra informacja, bo wypowiedź ustna przed komisją egzaminacyjną wiąże się z dużym stresem, ale z drugiej strony – tegoroczna młodzież została jednak czegoś pozbawiona.

Maraton maturalny dopiero wystartował. Polski, matematyka, angielski już za nami. Pora na pozostałe wybrane przedmioty. Trzymam kciuki za tegorocznych abiturientów, aby w spokoju i zdrowiu napisali i zdali swoje egzaminy dojrzałości, a nadzorującym ich nauczycielom życzę dużo wytrwałości i cierpliwości w tych nowych, nietypowych warunkach.

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.