Lubimy szukać odpowiedzialnych za stan polskiej edukacji. Krytycy szkoły potrafią wskazać ich wielu. Ja za największe zło w oświacie, nie tylko polskiej, obwiniam greckiego filozofa Platona, założyciela pierwszej placówki oświatowej z prawdziwego zdarzenia i autora słynnego sloganu rekrutacyjnego: „Niech nie wchodzi tu nikt, kto nie zna się na geometrii”. Matematycy i sympatycy matematyki wykorzystują do dzisiaj to zdanie jako dowód najwyższej pozycji swojej ulubionej dziedziny w hierarchii wszelkich nauk oraz skróconą diagnozę uczniowskich porażek. Ja tego nie robię.
Polak, Jędrzej Śniadecki, przerósł mistrza z Aten, nazywając matematykę królową i umieszczając ją w przybytku otoczonym cierniami *. Obaj uczeni i ich zwolennicy wnieśli niechlubny wkład w zaprojektowanie nauczania matematyki jako traumatycznego toru przeszkód, który mogą pokonać nieliczni. Nauczycielom przedmiotów ścisłych przypadła pożałowania godna rola organizatorów zawodów, w których zwyciężają „znający się na geometrii”, a przegrywają pozostali. Widocznie byli nie dość zdolni. W końcu nic się takiego nie stało, to byli humaniści.
Współczesne szkoły wywieszają mniej wykluczające slogany rekrutacyjne, jednak duchy wspomnianych uczonych nadal straszą po lekcyjnych salach. Przerażające jest, że to głównie z powodu nadmiernej chwały, przypisywanej tej rzekomo potwornie trudnej matematyce, z każdym rokiem nauki maleją szanse edukacyjne uczniów, nie tylko w zakresie jej królewskiej mości. Wiemy to między innymi z badań profesor Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej oraz z raportów CKE.
A może Platonowi nie chodziło wcale o podkreślenie rangi geometrii? Może, stawiając tak wysoko swoją rekrutacyjną poprzeczkę, chciał dać delikatnie do zrozumienia swoim przyszłym uczniom, że potrzebuje w Akademii studentów, którzy potrafią się uczyć (sami)? Platon nie jest znany z głębokiej matematycznej wiedzy. Prawdopodobnie umieścił nad wejściem do szkoły swój słynny slogan, gdyż było mu wiadome, że ten, kto nauczył się matematyki, nie będzie bał się żadnego zagadnienia z dowolnej dziedziny, bo umie się uczyć!
To nie nadmierna trudność samej matematyki była i jest przyczyną niepowodzeń tak wielu uczniów, ale to, że nikt nikogo nigdzie nie uczył, jak się jej uczyć i jak się uczyć w ogóle albo że nauczał tego w niewłaściwy sposób. To brak uczenia dobrego uczenia się przyczynił się w największym stopniu do powstania bolesnego pseudopodziału na humanistów i „ścisłowców”. Matematyka ma być królową, jej uczenie się nie ma powabu dla ogółu. Trudno, poddajemy się. Czy tak musi być? O nie, panie Śniadecki!
Przyjmując uczniów do renomowanych szkół średnich i na studia wyższe, nadal stosujemy platońską regułę selekcyjną: zapraszamy w pierwszej kolejności tych, którzy potrafią się uczyć. Nie sztuka jednak nauczać tych, którzy się uczyć potrafią. Sztuką i niepodjętym wyzwaniem w szkołach jest nauczanie, jak się uczyć, żeby umieć nie tylko do najbliższego sprawdzianu.
W czasach Platona i czasach Śniadeckiego zawód wyuczony był zawodem wykonywanym przez całe życie. Sporo się zmieniło. Dużo mówi się o tym, że umiejętność uczenia się jest kluczową kompetencją ludzi na rynku pracy współczesnego świata. Aby umożliwić korzystne zmiany kwalifikacji w meandrach zawodowych karier, naszym uczniom potrzebna jest przede wszystkim umiejętność uczenia się, a dopiero potem – konkretna wiedza. W edukacji brakuje mi właściwych proporcji między ilością materiału do nauczenia się i zakresem efektywnych metod uczenia się. Zakłada się niesłusznie, że metoda uczenia się zawarta jest w materiale do nauczenia, czyli że zapamiętywanie wystarczy.
Może więc warto nareszcie zmienić nastawienie? Zamiast kłaść nacisk na wiedzę przedmiotową i przedmiotowe traktowanie podmiotów kształcenia można by skupić się na umiejętności samodzielnego uczenia się tychże podmiotów. Odkryjmy i zminimalizujmy trudności wynikające z rozmieszczenia na drodze do wiedzy istotnych przeszkód. Dziś utrudniają one rozwijanie kompetencji rzeczywiście potrzebnych naszym nieumiejącym uczyć się uczniom (sic!). Przewietrzmy izby lekcyjne!
O tych przeszkodach i ich usuwaniu oraz o etyce edukacji – w następnym artykule. Znów wrócimy na chwilę do Grecji Platona.
Marek Pisarski
* Matematyka jest królową wszystkich nauk, jej ulubieńcem jest prawda, a prostość i oczywistość jej strojem; ale przybytek tej Monarchini jest obsadzony cierniem, po którym przechodzić trzeba; nie ma on powabu, tylko dla umysłów, zamiłowanych w prawdzie i lubiących walczyć z trudnościami.