Ciągle mi się wydaje, że już niewiele rzeczy związanych ze szkolnym życiem jest mnie w stanie zaskoczyć. A jednak… Jakież było moje zdziwienie, gdy po powrocie z wydłużonych o zdalne nauczanie ferii świątecznych dostałam od młodzieży zaproszenie na studniówkę! Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak ten miły zwyczaj obowiązuje co roku, ale w obecnej pandemicznej sytuacji wprawiło mnie to w osłupienie.
Przecież pandemia ciągle w rozkwicie, nadchodzi piąta fala, mamy mieć się na baczności, ostrożnie, w maseczkach, z dystansem, a tu nagle studniówka! I to w większości liceów w całym kraju! Czy to aby rozsądne i odpowiedzialne? Czy to już pora, żeby tak beztrosko balować?
W szkole co rusz zdalne lekcje, klasy na kwarantannie z powodu tego upartego wirusa, nauka się rwie, a tutaj impreza na kilkaset osób! Bo przecież w przeciętnej szkole średniej liczba maturzystów sięga setki, plus osoby towarzyszące, plus zaproszeni nauczyciele i goście… to znacznie więcej niż na dużym weselu!
Zapewnienia o zachowaniu zasad bezpieczeństwa w tak licznym towarzystwie są mrzonką. Bo jak zachować dystans, gdy na parkiecie bawi się z dwieście osób? Maseczki w ogóle nie wchodzą w rachubę. Istne szaleństwo dla wirusa. A zwłaszcza dla jego nowej, znacznie łatwiej szerzącej się odmiany – omikrona. W niektórych szkołach studniówki organizuje się tylko dla zaszczepionych uczniów i nauczycieli, ale są i takie, gdzie wpuszczani są wszyscy pod warunkiem, że są zdrowi. I co z tego? Jak podały media, w jednym z liceów w Polsce po hucznej imprezie studniówkowej od poniedziałku wszystkie klasy trzecie przeszły na zdalne nauczanie lub kwarantannę, bo któryś z uczniów biorących udział w zabawie zachorował na covid. Czy naprawdę o to chodzi? W czasie lockdownu wszyscy rodzice chcieli powrotu dzieci do szkół, wszyscy czekali na „normalną” niezdalną naukę. Organizując tłumne imprezy, znowu skazują swoje latorośle na zamknięcie w domu. A to nie sprzyja przygotowaniu do matury. Ktoś może powiedzieć, że przesadzam, że przecież są szczepienia, że studniówka jest raz w życiu, że szkoda odbierać młodym te chwile zabawy… Dlatego zapewne te imprezy są teraz organizowane. Zakładam, że jest to przede wszystkim inicjatywa rodziców, którzy w trosce o dobre wspomnienia swoich dzieci za wszelką cenę chcą im zapewnić tę niezapomnianą zabawę studniówkową. A przecież można ją zastąpić późniejszym, równie pięknym balem maturalnym…
Jeśli chodzi o nauczycieli, to zdania są podzielone. Jedni na studniówkę idą, bo zostali zaproszeni i nie widzą żadnego problemu. Chcą się bawić ze swoimi klasami i uczniami, których tyle lat uczyli. Niektórzy twierdzą, że pozbawienie młodzieży tej odwiecznej tradycji kończenia nauki w szkole średniej wspólną zabawą byłoby okrucieństwem! Inni, tak jak ja, się dziwią. Rozmowy z uczniami też są jednoznaczne: chcemy się wspólnie zabawić i jesteśmy szczęśliwi, że studniówka się odbędzie. Młodzieńcza beztroska… Zwłaszcza że większość tych imprez organizowana jest w wynajętych restauracjach, hotelach, lokalach, co podnosi jeszcze ich prestiż.
Ministerstwo wydało odpowiednie dyspozycje dotyczące zasad organizacji i zachowania bezpieczeństwa na balach studniówkowych w szkołach i w lokalach. Wydaje się to absurdalne w sytuacji, gdy inne rozporządzenie zabrania organizowania dyskotek i imprez tanecznych. A przecież na studniówkach się tańczy! I to w kilkusetosobowym gronie! W każdej szkole obowiązuje specjalny regulamin studniówkowy.
Ale nie dajmy się nabrać, wietrzenie sal, siedzenie „klasami” przy stołach i dezynfekcja klamek w tak dużej grupie młodych, rozbawionych ludzi to tylko pandemiczna fikcja. Wirusa oszukać się nie da. Nawet jeśli w niektórych szkołach ustalono, że zabawa będzie się odbywać w maseczkach…
Już sobie wyobrażam tłum młodych ludzi ubranych w balowe stroje z maseczkami na twarzach w czasie szalonej zabawy na parkiecie… Absurd! Próby dopasowywania rzeczywistości do pandemicznych realiów wydają się groteskowe.
Dziewczyny już mierzą długie balowe suknie, ćwiczą chodzenie na szpilkach. Chłopcy dobierają stosowne eleganckie garnitury i lakierki. Wszyscy uczestniczą w próbach pięknego poloneza… Oby późniejsze efekty tych wszystkich przygotowań okazały się równie piękne i zdrowotnie nieszkodliwe.
Pozostaje życzyć im udanej, niezapomnianej zabawy, pełnej wrażeń i pozytywnych emocji oraz uniknięcia przykrej konfrontacji z upartym i ciągle niebezpiecznym wirusem.
Na szczęście udział w tej zabawie (dla wszystkich poza wychowawcami) nie jest obowiązkowy. I dlatego ja na studniówkę w tym roku nie idę.
Katarzyna Tryba