Lubię czasem posłuchać wywiadu z osobami, które zajmowały się polityką od strony praktycznej, mniemając (słusznie lub nie), że ich wgląd w tę sferę ludzkiej aktywności jest nieco głębszy. Wysłuchałem więc rozmowy z Leszkiem Millerem na kanale polsatnews.pl na temat sytuacji w Ukrainie. W pewnym momencie jeden z dziennikarzy zapytał, po co Putin napadł na Ukrainę.
– Putin twierdzi, że w obronie ludności rosyjskojęzycznej zaatakowanej przez nacjonalistyczne bojówki ukraińskie – odpowiedział były premier.
– Pan wierzy, że to dlatego? – dopytywał dziennikarz.
– Wierzę, że zginęło 16 tysięcy ludzi – odpowiedział Leszek Miller.
Na uwagę dziennikarza, że Putin zawsze posługiwał się manipulacją, aby uzasadnić wywoływanie zbrojnych konfliktów, Miller odpowiedział:
– To nie są manipulacje. Ja dysponuję danymi z ONZ. 16 tysięcy rosyjskojęzycznych Ukraińców zostało zabitych, często w okrutny sposób, przez nacjonalistyczne bojówki.
Dziennikarze zaniemówili. I ja również. Oczywiście trudno podejrzewać Putina o empatię w stosunku do swoich obywateli, bo przecież tysiącami wysyła ich teraz na śmierć na front, niemniej jednak te 16 tysięcy zrobiło na mnie wrażenie. Przecież mniej więcej tylu polskich oficerów zamordowano w Katyniu!
Zbrodnia, o której mówił Leszek Miller, wymagałaby wyjaśnienia i osądzenia winnych, może nawet przez trybunał międzynarodowy. Tym bardziej że takimi danymi dysponuje ONZ! Dlaczego nikt na to nie zareagował? Zacząłem więc szperać w internecie. Niewiele czasu zajęło mi odkrycie, że ta informacja to zwykły propagandowy fake. ONZ nigdy takich danych nie publikował, bo takich danych po prostu nie ma. A kiedy inni dziennikarze, już po wyemitowaniu tej rozmowy, próbowali porozmawiać o tym z Leszkiem Millerem, ten po prostu odkładał słuchawkę (a gwoli ścisłości – rozłączał się).
I drugi podobny przykład, również związany z sytuacją w Ukrainie. Prezydent Donald Trump kilkakrotnie sugerował, że Wołodymyra Zełenskiego popiera jedynie… 4 procent Ukraińców. Rosja proponowała, aby częścią planu pokojowego było przeprowadzenie wyborów, po których dopiero nowe władze mogłyby zawrzeć ewentualne porozumienie z Putinem. Te 4 procent poparcia dla Zełenskiego miało być argumentem przemawiającym za nowymi wyborami. Ale to oczywiście rosyjskie propagandowe kłamstwo, które Trump (świadomie czy też nie, trudno o tym wyrokować) powtarzał. Według badania przeprowadzonego w pierwszej dekadzie lutego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii Wołodymyr Zełenski cieszy się poparciem 57 procent Ukraińców!
Jesteśmy obecnie zasypywani całą masą informacji, z którą trudno nam sobie poradzić i którą trudno nam weryfikować. Przytoczyłem dwie fałszywe informacje z dziedziny polityki, ale przecież bzdury, które do nas docierają (głównie poprzez media społecznościowe), dotyczą wszystkich sfer życia: medycyny, zdrowego odżywiania, sportu, kultury, geografii, religii, nauki języków obcych itd. itp.
Jeśli jesteśmy płaskoziemcami, to nasze przekonania nie będą miały specjalnego wpływu na sytuację społeczną lub polityczną (w każdym razie nie powinny mieć), ale jeśli spora grupa osób uwierzy, że szczepionki albo antybiotyki są dla nas śmiertelnym niebezpieczeństwem, może to mieć poważne konsekwencje zdrowotne dla całego społeczeństwa.
Za pomocą kłamstw rozpowszechnianych na szeroką skalę można wyrządzać niewyobrażalne szkody. Można dać władzę ludziom, którzy zamienią nasze życie w koszmar autorytaryzmu, choć wcześniej obiecywali nam raj na ziemi, a my byliśmy na tyle łatwowierni, że w to uwierzyliśmy. Kłamstwa i niedomówienia mogą wywoływać wojny lub społeczne przewroty. Ludzie zawsze posługiwali się kłamstwami, ale do tej pory nigdy nie było takich możliwości ich rozpowszechniania.
Co zatem robić? Jak się przed tym fałszem chronić? Może wprowadzić do szkół przedmiot, który nauczy nasze dzieci, jak się bronić przed manipulacją, jak weryfikować źródła, jak rozpoznać prawdziwą informację od niepewnej itd. One przecież muszą umieć jakoś się poruszać w tym informacyjnym gąszczu, muszą umieć znaleźć coś cennego w tej masie śmieci, która codziennie nas oblepia.
Świat się zmienił. Wiedza jest teraz na wyciągnięcie ręki. Może szkoła powinna większą uwagę zwrócić na to, gdzie tej wiedzy skutecznie szukać i jak rozróżnić ziarno od plew? Społeczeństwo wykształcone, świadome, niepodatne na kłamstwa i manipulacje będzie dokonywać mądrzejszych politycznych wyborów. Politykom (niektórym) może na tym nie zależeć, ale nam na pewno nie powinno to być obojętne.
Paweł Mazur