
No i się Państwo doigrali. Jak czytam w prasie, co trzeci nauczyciel przekracza w tym roku próg podatkowy. Ministerstwo mówi, że to przez duże podwyżki, które od 2024 roku radykalnie zmieniły rzeczywistość płacową nauczycieli. A skoro ministerstwo tak mówi, musi być w tym sporo prawdy. Szacuję, że może nawet 50% tej prawdy.
Bo przecież nikt progu nie przekracza przy jednym etacie, nawet nauczyciel dyplomowany. Przy półtora etatu już tak, zwłaszcza jeśli przytrafi się nagroda jubileuszowa za przepracowanie w szkole kolejnej dekady. Wówczas po prostu się tę nagrodę oddaje w formie podatku, który dziwnym trafem zawsze urośnie właśnie o tyle, ile się od państwa dodatkowo dostało.
Na przykład moja żona ma jeszcze lepiej, czyli gorzej. Bo oprócz półtora etatu w swojej bazowej szkole ma też pół etatu w innej. I chociaż obie szkoły są w tym samym mieście i podlegają temu samemu wydziałowi edukacji i urzędowi skarbowemu, to jednak zaliczki na podatek odciąga się małżonce oddzielnie. Czyli w szkole, w której ma te dodatkowe pół etatu, nic nie wiedzą o jakimś tam progu, do którego się zbliża. A to oznacza, że odciągają jej do samego końca tylko ten niższy podprogowy podatek.
I wszystko się wyjaśnia dopiero w Picie rocznym, kiedy po zsumowaniu okazuje się, że od wszystkich zarobionych przez nią przez rok pieniędzy w tej drugiej szkole musi zapłacić nie 12, lecz 32% podatku.
Ktoś powie: zachciało się pracować na dwóch etatach, to trzeba płacić wyższy podatek. I tu znowu jest aż 50% prawdy, bo rzeczywiście podatki trzeba płacić! Ale w wypadku wielu nauczycieli, w tym i mojej żony, zupełnie nie zgadza się słowo „chciała”. Bo czy można powiedzieć, że gdyby chciała, to mogłaby uczyć jeszcze na trzech dodatkowych półetatach? A tyle propozycji i próśb z innych szkół miała przed rozpoczęciem tego roku szkolnego. Po prostu nie jest łatwo o fizyków, dlatego małżonka pracuje dwukrotnie ciężej niż powinna. I za tę dwukrotnie cięższą pracę płaci ten podatek. Płaci też zdrowiem, ale to przecież nikogo „na górze” nie obchodzi, bo gdyby obchodziło, byłaby możliwość odliczenia w Picie wydatków na leczenie.
Ale spokojnie – już ministerstwo szykuje rozwiązanie na brak fizyków, chemików i innych niszowych specjalistów. Reforma 2026 przyniesie mniejszą siatkę godzin. W gimnazjum były cztery godziny fizyki, w szkole podstawowej – trzy, a po reformie będą dwie. I skończą się problemy z progiem podatkowym, bo nauczycielom tych przedmiotów będzie musiało wystarczyć jedno pensum.
W czym oczywiście też jest tylko 50% prawdy, bo wystarczy spojrzeć na średnią wiekową nauczycieli i na to, ilu młodych chce rozpoczynać pracę w szkole.
Półtoraetatowi emeryci? Czemu nie, co będą przesiadywać w domu. Podobno wzrosła nagroda jubileuszowa po przepracowaniu w zawodzie 50 lat. Tyle było z tego śmieszków, a niesłusznie. Półtora etatu – próg – nagroda do zwrotu! „Pionierski łeb!”, jak było w jednym ze skeczów kabaretu Hrabi.
Jesteśmy 20 gospodarką świata, to zobowiązuje.
Ryszard Bieńkowski