Nie jest trudno spisać zestaw przykazań dotyczących skutecznego uczenia się w domu; zestaw aktualny nie tylko w warunkach ograniczonego dostępu do szkół, ale także w czasach tak zwanej normalności.
1. Zorganizuj sobie właściwy kącik do nauki. Ustaw stół z dużym blatem, dobre światło, potrzebne materiały i narzędzia. Powieś plakat z motywującym cytatem. Na czas nauki odcinaj się od portali społecznościowych oraz innych pokus i rozpraszaczy.
2. Organizuj sobie pracę – planuj, co i kiedy masz zrobić, rozliczaj się z osiągnięć i porażek.
3. Dbaj o prawidłowy podział czasu nauki na części poświęcone skupieniu i części przeznaczone na relaks; na przykład pracuj w cyklach po 25 minut: 20 minut w skupieniu i 5 minut w rozproszeniu (patrz: metoda pomodoro).
Lista ta nie jest długa, jednak dla wielu uczniów stanowi trudną do pokonania barierę. Nie wierzą w takie porady i jednocześnie skarżą się na brak motywacji. Wielu uważa też, że już ma swój własny, odmienny sposób uczenia się. – Równie dobre – twierdzą – jest uczenie się w pozycji leżącej, przy relaksującej muzyce klasycznej, wśród przysmaków i w towarzystwie przyjaciół nieustannie obecnych na portalach społecznościowych. Później dziwią się słabymi efektami takiej nauki.
Do trzech wyżej wymienionych sposobów warto dodać jeszcze kilka uzupełnień.
4. Potraktuj uczenie się jako rozwiązywanie problemów. Wszelkie teksty, które masz opracować, przetwarzaj na pytania i zadania. Na ile to możliwe, łącz wiedzę z poszczególnych przedmiotów.
5. Nie ucz się ważnych rzeczy na pamięć, bo lepiej zapamiętujesz, jeśli uruchamiasz mechanizmy rozumienia, wynikania i uzasadniania.
6. Często stawiaj sobie pytania w rodzaju: „a co się stanie, jeśli…?”, „dlaczego tak jest dobrze?”, „dlaczego to z tego wynika?”, „jak to sprawdzić?”, „jak to inaczej rozwiązać?”, „gdzie tu może być błąd?”. I odpowiadaj na nie. Rozmawiaj ze sobą bezgłośnie.
7. Wątp, upewniaj się, sprawdzaj. Wracaj regularnie, aż do skutku, do wcześniej opanowanych zagadnień, zwłaszcza tych trudnych.
8. Rozwiązuj zagadki i łamigłówki, czyli zadania, w których nie ma szkolnej wiedzy, ale które wymagają stosowania metod rozwiązywania wykorzystywanych w zadaniach podręcznikowych i egzaminacyjnych.
9. Przestrzegaj zasad higieny umysłu. Dużo śpij, odpoczywaj od nauki, ćwicząc na świeżym powietrzu. Odżywiaj się racjonalnie, spotykaj się z przyjaciółmi. Myśl pozytywnie. Okazuj wdzięczność i empatię. Nagradzaj się po osiągnięciu zamierzonego celu, nie zaś przed ani w trakcie.
Co dałoby nam i uczniom bezwarunkowe i systematyczne przestrzeganie tylko tych dziewięciu zaleceń?
Stosowanie ich sprawia, że przestawiają się cele uczenia się i zmieniają dotychczasowe nawyki sprzyjające prokrastynacji; zostają one zastąpione nawykami wewnętrznego obowiązku, systematyczności i samokontroli. Pojawia się długo oczekiwana motywacja do nauki. Uczeń chce zdobywać wiedzę, bo jest ona dla niego źródłem satysfakcji związanej z osiąganiem celów oraz efektem samodzielnie zaplanowanych działań. Czy to mało? Dlaczego, kiedy rozmawiam z nauczycielami lub uczniami o wymienionych zasadach, widzę w ich oczach niewypowiedzianą słowami diagnozę mego umysłowego rozstroju?
– Naszych uczniów nie stać na przestrzeganie takich reguł – słyszę. – Są na to za młodzi, a poza tym całe życie uczyli się postępowania innego, niż proponujesz. – Kto ich tego uczył? – wtrącam nieśmiało.
– Taka jest natura młodzieży, że unikają nauki i wysiłku, a większość z nich zrobi wiele, żeby się nie uczyć i mimo to jako tako wypaść na sprawdzianach. Musimy ich zmuszać i rozliczać z tego, co na nich nakładamy.
Chcieliby jeszcze dodać, ale są grzeczni i szanują moje siwe włosy, że jestem naiwny i oderwany od rzeczywistości, bo wierzę w skuteczność metod uczących samodzielnego uczenia się oraz nie doceniam korzystnego wpływu szkolnego aparatu motywacji zewnętrznej.
Być może jestem naiwny i oderwany od rzeczywistości. Wiem jednak, że pewien niewielki procent naszych absolwentów, którzy osiągają autentyczne sukcesy szkolne, a potem zawodowe, uczy się w przedstawiony sposób. Ktoś ich tego nauczył lub nauczyli się tego sami. Mieli szczęście. Ich „wrodzone” nawyki uciekania od nauki nie wyparły tych „nabytych” szkolnych nawyków dyscypliny i samodzielnego uczenia się. Nie przekreślajmy więc szans pozostałych. Uczmy ich, jak się uczyć. Efekty ich pracy nie zależą od cech genetycznych, ani nie muszą zależeć od błędnych metod wychowawczych stosowanych do tej pory. Mogą zależeć od pracy nad nawykami i wiary, że ta praca się opłaci. Ja wierzę, że wystarczy zacząć to robić. Wierzę, że można znacząco zwiększyć liczbę naprawdę „dobrych uczniów”, jeśli tylko systemowo będziemy propagować i wcielać wspomniane wcześniej nakazy i rady w życie szkolne i domowe.
Na sam początek proponuję więc proste ćwiczenia organizacyjne, wynikające z dziewięciu punktów wymienionych wcześniej. Na koniec zostawiłem jeszcze jeden, który wzbudza najwięcej niechęci, co świadczy, według mnie, o jego wyjątkowo pozytywnym działaniu.
10. Pisz pamiętnik, dziennik, w którym zanotujesz swoje plany, sposoby ich realizacji, terminy i osiągnięte cele; w którym ocenisz jakość podejmowanych działań. Możesz pisać rano i wieczorem. Możesz tylko wieczorem. Potrzebny jest (uwaga) papierowy zeszyt oraz długopis lub pióro. Warto dbać o styl i formę graficzną zapisków. Można je pisać w różnych językach. Można wklejać zdjęcia lub rysować. Codzienne notatki mogą zawierać wszystko: od szczególnie ważnych zadań, planów, trudności i postępów, po opisy emocji towarzyszących autorowi lub autorce w ciągu dnia. Te zapiski służą wyłącznie piszącemu. Trzeba je czytać, zarówno bieżące, jak i wcześniejsze.
Jest wiele różnojęzycznych filmów i stron www, rekomendujących zaskakująco pozytywne efekty pisania pamiętnika. Codzienne pisanie porządkuje myśli, ukazuje związki między naszymi decyzjami i ich konsekwencjami, pomaga określić cele i problemy do rozwiązania, uczy ujmować zadania życiowe w adekwatnym języku, co pomaga je identyfikować, klasyfikować i rozwiązywać. Pozwala zachować cenne wspomnienia i fakty z życia, które uleciałyby z niego bezpowrotnie. Pisanie czyni życie ciekawszym i wartościowszym. Efekty pisania, nawet jeśli dotyczą głównie zadań szkolnych, sięgają o wiele dalej niż wyłącznie sfery związanej ze spełnianiem szkolnych wymagań.
Ale przecież pozostałe rady także wykraczają poza tę sferę! Czy są one aż tak bardzo oderwane od rzeczywistości?
Marek Pisarski