Postaw na edukację

24.10.2025

Gdzie ci mężczyźni?

Czyli o orłach, które czują niechęć do latania

Gdzie ci mężczyźni?

Dziewiętnasty już rok prowadzę projekt edukacyjny (wiem, wiem, słowo projekt nie zachwyca, ale trudno znaleźć tutaj polski odpowiednik) pod nazwą Akademia 30+. W ramach tej inicjatywy (non profit), którą lata temu powołała do życia ówczesna redaktor naczelna Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego Małgorzata Dobrowolska, organizujemy wykłady z różnych dziedzin nauki, zwiedzamy Polskę i Europę, mając za przewodników profesorów akademickich, jeździmy do teatrów, galerii, filharmonii, rozmawiamy o współczesnej literaturze i doskonalimy znajomość obcych języków. I robimy jeszcze mnóstwo innych rzeczy, które akurat przyjdą nam do głowy (np. ruszamy jachtami w morze).

Akademia powstała przede wszystkim z myślą o osobach, które dopiero co skończyły studia i weszły w dorosłe życie, ale szybko poczuły konieczność zerwania z codzienną monotonią i postanowiły się intelektualnie rozwijać i poszerzać dotychczas zdobytą wiedzę. Nie piszę o tym broń Boże, aby reklamować naszą inicjatywę, bo mimo że osiągnęliśmy pełnoletność, szczęśliwie nie narzekamy na brak zainteresowania zajęciami. Powód jest mianowicie inny.

Już na pierwszym wykładzie, który w 2007 roku poprowadził profesor Edmund Wnuk-Lipiński, dała się zauważyć pewna prawidłowość – większość osób, które zjawiły się na uniwersyteckiej auli, to były kobiety. Większość, czyli… około 90 procent!

A wydawało się, że temat wykładu (Co zrobiliśmy z naszą wolnością?) powinien mężczyzn zainteresować. Ależ skąd! W ciągu tych kilkunastu lat zorganizowaliśmy kilkaset wykładów z rozmaitych dziedzin wiedzy: z matematyki, fizyki, historii sztuki, literatury, psychologii, socjologii, astronomii, geologii, geografii, muzyki i proporcje osób na auli niemal zawsze pozostawały takie same. Mężczyzn nigdy nie było więcej niż kilkanaście procent.  

18 lat temu na sali przeważały osoby 30- i 40-letnie. Po kilkunastu latach średnia wieku nam się zwiększyła (mnie to niestety też dotknęło), ale nadal na wykłady w zdecydowanej większości przychodzą kobiety. No może nieznacznie coś się w ostatnich latach poprawiło. Jeśli dawniej na auli było od 6 do 10 procent mężczyzn, to teraz można się ich doliczyć prawie 20 procent. Ale to głównie dlatego, że do przyjścia na wykład skłaniają ich partnerki lub żony. Najpierw do Akademii zapisuje się kobieta, a dopiero później pojawia się jej partner.

Jakiś czas temu, w wyniku kryzysu wieku średniego, który dopadł mnie z pewnym opóźnieniem, a nie, jak powinien, po trzydziestce, zapisałem się na studia podyplomowe na uniwersytecie. I tu znów podobna sytuacja. Na 40 osób uczestniczących w zajęciach panów z początku było tylko dwóch (licząc mnie). Ale po roku zostałem sam. A średnia wieku jest dość zróżnicowana. Studiują i 20-latki, i 40-latki, i 60-latki.

Gdzie są zatem mężczyźni? Co robią w wolnym czasie? Może siedzą w domu i czytają książki? Ależ skąd! Tu kobiety też mają nad nimi przewagę. To one częściej sięgają po książkę niż mężczyźni. To może teatr? „Kobiety, kobiety, jeszcze raz kobiety. Od młodej dziewczynki do bardzo starszej pani” – tak mówiła o widowni teatralnej Krystyna Janda, która od wielu lat prowadzi swój teatr, więc dobrze wie, o czym mówi.

Przejdźmy zatem do konkluzji. Świat się zmienił, ale zdaje się, że mężczyźni tego nie zauważyli. Przed kobietami otworzyła się sfera wolności, z której ochoczo korzystają. Mogą robić kariery, podróżować. Mogą oczywiście też wyjść za mąż, ale przecież nie muszą, zwłaszcza jeżeli jedyną zaletą potencjalnego kandydata na męża jest to, że nosi spodnie. Ich aspiracje i wymagania się zmieniły. Lepiej też czują puls współczesności. Są świadome tego, że rzeczywistość nam się niesamowicie pokomplikowała, że aby zrozumieć coś z tego, co się wokół dzieje, trzeba nieustannie się uczyć, kształcić, że to jest proces, który w zasadzie nie ma końca.  A mężczyźni (nie wszyscy, rzecz jasna), zamiast pójść w ich ślady, płaczą w rękaw i tęsknią za dawnymi czasami.  Ale powrotu do tego, co było, już nie ma…

Paweł Mazur

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.