Koleżanka opowiadała mi, z niejakim rozbawieniem, jak to w czasie wakacji spotkała na plaży w Brzeźnie pewnego pana, który miał skrajnie odmienny ogląd rzeczywistości. Odmienny od większości osób, które żyją obecnie, bo pewnie jakieś tysiąc lat temu mieściłby się w mainstreamie.
Tego akurat dnia powietrze było przejrzyste i bez trudu dało się wypatrzyć z Brzeźna Półwysep Helski.
– A pani wie, dlaczego widzimy stąd Hel? – zagadał pan wcale nie tak nieśmiało.
– A dlaczego? – odpowiedziała zaczepnie moja znajoma.
– Już pani tłumaczę – pan zebrał się w sobie, co w jego wypadku oznaczało rozprostowanie palców i wzięcie kilku głębokich oddechów. – Widzimy stąd Hel, droga pani, bo Ziemia jest… płaska.
– Myśli pan? – koleżanka postanowiła brnąć w tę niebezpieczną grę.
– Ależ oczywiście! Gdyby Ziemia była okrągła, to Hel by się nam schował. Zrozumie to każde dziecko.
Od spraw kosmicznych rozmowa szybko przeszła na tematy polityczne („World Trade Center to ściema, droga pani, wszystko zostało spreparowane, żeby naiwni w to uwierzyli, ale człowiek myślący, który w dodatku umie szukać informacji, się na to przecież nie nabierze”) i medyczne („Szczepionka na Covid 19 to straszne oszustwo!”).
Znajoma nie próbowała wchodzić z panem w polemiki, nie widząc w tym specjalnie sensu, przysłuchiwała się tylko z rosnącym niedowierzaniem…
Trzydzieści lat temu, no czterdzieści, bo przed trzydziestu laty już Internet funkcjonował, możliwości publicznego rozpowszechniania bzdur były jednak dość ograniczone. W jakiej księgarni znalazłbym w dzieciństwie książkę o tym, że Ziemia jest płaska? Któż by się ważył coś takiego wydać?
Różne bzdury były oczywiście rozpowszechniane, jakieś teorie o końcu świata, o tym, że jak ktoś zrobi coś, to stanie się coś, choć oczywiście nie drukiem. Ale cóż waży plotka, a nawet dwie, wobec pseudonaukowego wpisu na FB czy Instagramie, którego prawdziwości nikt nie weryfikuje.
Kiedyś źródłem poważnej informacji były prawie wyłącznie książki i artykuły popularnonaukowe w czasopismach, przy czym droga do tego, żeby jakaś informacja czy teoria się w książce ukazały, jest dość daleka. Musi przejść weryfikację merytoryczną, redaktorską, ileś osób musi tę książkę wnikliwie przeczytać. Oczywiście nie znaczy to, że w książkach nie ma błędów, bo przecież są. Ale cytując jakąś teorię czy jakiś pogląd, zawsze można powołać się na autora i jego autorytet.
Pamiętam, że w czasie studiów spędzałem długie godziny w Bibliotece PAN, czytając nie tylko artykuły, ale sprawdzając też konkretne informacje w leksykonach czy słownikach. Czekałem na jakąś książkę godzinę, a sprawdzenie hasła zajęło mi trzy minuty. Było to pracochłonne, fakt, lecz miałem przynajmniej pewność, że źródło informacji nie budzi wątpliwości.
Obecnie żyjemy w świecie nieograniczonego dostępu do informacji, które nijak nie dają się zweryfikować. Można oczywiście zwrócić uwagę na to, kto daną informację rozpowszechnia, ale nigdy nie mamy pewności, że osoba, która podaje się za daną osobę, tą osobą rzeczywiście jest.
Często rozmawiam z moim starszym synem na tematy związane z odżywianiem lub treningiem sportowym. Rzuca informacjami, faktami, regułami, które wyczytał w Internecie i do których się stosuje, ale nie jest w stanie podać źródła, abym mógł ocenić ich wiarygodność. Ja jestem jednak z innego świata. Do tego, co mówi, podchodzę nieraz sceptycznie, choć niewykluczone, że w niektórych kwestiach ma rację.
Pół biedy, myślę sobie, że ileś tam osób przeczyta w Internecie informację o tym, że Ziemia jest płaska, i zacznie w to wierzyć. A niech sobie wierzą i uważają, żeby z krańców Ziemi nie spaść w kosmiczne otchłanie. Gorzej, jeśli ludzie uwierzą w jakąś bzdurę (rozpowszechnioną przez kogoś z premedytacją), która będzie miała poważne konsekwencje dla naszego życia społecznego i politycznego.
Może trzeba dzieci w szkole uczulać na ten problem? Podpowiadać, co może być wskaźnikiem wiarygodności danego źródła informacji? I pokazywać też, że niektórzy, rozpowszechniając jakąś informację, mają wobec nas nieuczciwe zamiary – chcą nas zaciągnąć do osiągnięcia swoich celów.
Paweł Mazur