Postaw na edukację

17.01.2020

Jak oceniać zachowanie

A może nie oceniać w ogóle?

Jak oceniać zachowanie

Niektórzy nauczyciele już to zrobili, inni jeszcze zwlekają. Mam na myśli jedną z czynności, których w szkole się nie lubi. Nie lubi się wystawiania ocen z zachowania.

Każda placówka ma swój regulamin i swoje kryteria wystawiania tychże. Bardziej lub mniej szczegółowe. Niestety w każdy wypadku są mało mierzalne, słabo egzekwowalne i zazwyczaj daleko odbiegające od rzeczywistości. Przykład? Proszę bardzo – schludny strój. Czy czyste, wyprasowane ubranie dziewczęce z dużym dekoltem jest bardziej czy mniej schludne od poplamionego golfu? Czy uczeń uśmiechnięty i sumienny, ale wykazujący się dość paskudnym, często umiejętnie ukrywanym, charakterem, jest uczniem poprawnym czy wzorowym? A wiadomo, że takie przypadki nie są w szkołach rzadkością. Przy każdym z kryteriów można toczyć tego typu z gruntu jałowe dyskusje.

Żaden uczeń nie wstrzeli się całkowicie w kryteria, każda ocena będzie niosła za sobą jakieś wątpliwości. Przykład? Choćby z domu. Mój syn – uczeń 8 klasy – reprezentujący szkołę w konkursach, będący chorążym pocztu sztandarowego, udzielający się społecznie, ale też dość wybuchowy (zapewne ze względu na hormony), jako proponowaną otrzymał ocenę nieodpowiednią. Rozmawiałam z jego wychowawcą i wiem, jakie były intencje wystawienia takiej noty – zmuszenie do refleksji, do zmiany zachowania i wysławiania w stosunku do nauczycieli, bo to u niego szwankuje. Jedno oblicze zachowania mojego syna zaważyło na ocenie. Tak jakby poza tym nie reprezentował sobą niczego innego. Czy to dobry sposób? Nie wiem, choć sama w swojej pracy stosowałam go nie raz. Nie wiem, czy sposób przyniesie zamierzony skutek, ale na pewno przysporzy nauczycielowi dylematów.

Szkoły na różne sposoby starają się nakłonić uczniów do tego, by zachowywali się poprawnie. Jedne stosują znane z dzienników elektronicznych uwagi pozytywne, negatywne czy informacyjne, a następnie próbują je przełożyć na sześciostopniową ocenę z zachowania. Inne wprowadzają systemy punktowe, premiujące dobre postawy i ganiące te niewłaściwe. Moja szkoła przeszła przez oba. Zarówno jeden, jak i drugi prowadzi niestety do wypaczenia całości problemu.

Uczniowie szybko orientują się, jak działa system i po krótkim czasie okazuje się, że każą sobie wpisywać pochwały za mówienie „dzień dobry”, „przepraszam” i „dziękuję”. Nie pojawia się już u nich postawa prospołeczna, która zamienia się w bardziej lub mniej jawną postawę roszczeniową.

Ważne jest również to, na ile liberalne przy ocenianiu zachowania jest podejście wychowawców klas do tych kryteriów. Okazuje się często, że to, co dla jednego jest wielkim uchybieniem, dla innego jest zaledwie drobną niedoskonałością. Rodzi się wówczas poczucie niesprawiedliwości, zarówno u ocenianych, jak i u oceniających.

Kolejna rzecz – jak oceniać ucznia na koniec etapu edukacyjnego. Wiadomo, że od oceny z zachowania zależy otrzymanie świadectwa z paskiem, co w rekrutacji przekłada się na punkty. Co zrobić z uczniem, który cały szkolny żywot zachowywał się właściwie, a w ostatnim roku przydarzyły mu się wpadki spowodowane tzw. trudnym wiekiem? Przed takim dylematem nauczyciele stają co roku. Każdemu przypadkowi towarzyszy pełna emocji dyskusja na radzie pedagogicznej.

Marzy mi się szkoła, w której nie ma ocen z zachowania. Wychowywaniem zajmowaliby się rodzice, a my nauczyciele tylko uczylibyśmy. Czy jednak dzieci, zwłaszcza te ze szkoły podstawowej, są gotowe na taką rewolucję mentalną? Jakie instrumenty mieliby nauczyciele, żeby kształcić właściwe postawy? W obecnych warunkach ocena z zachowania stanowi dla ucznia motywację zewnętrzną. Motywacja wewnętrzna jest tu chyba na niskim poziomie. Z chęcią poddałabym się eksperymentowi, żeby to sprawdzić. Póki co trzeba podjąć wyzwanie i oceny wystawić, wysłuchać pretensji dzieci, rodziców, a coraz częściej i innych nauczycieli.

Najbardziej smutne jest dla mnie to, że nie mam zupełnie pomysłu, jak ten problem rozwiązać.

Joanna Hulanicka

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.