Postaw na edukację

03.12.2021

Jak to wszystko ogarnąć?

Czyli covidowe dylematy organizacyjne w szkołach

Jak to wszystko ogarnąć?

Kolejny temat pandemiczny, ale cóż poradzić, skoro głównie tym żyją teraz wszystkie placówki oświatowe w całym kraju… Pandemia trwa i zalewa nas jej czwarta fala. Pojawiła się nowa odmiana wirusa, która jako ta nieznana budzi obawy i niepewność. A w szkołach zajęcia biegną swoim rytmem, zgodnie z rozkładem materiału i planem lekcji. Tyle tylko, że ten rytm jest teraz bardzo zakłócony.

No bo jak tu normalnie nauczać, kiedy codziennie jakiś uczeń lub nauczyciel melduje o zachorowaniu na koronawirusa?! Niemal każdego dnia dyrektorzy szkół odbierają telefony od rodziców, których dzieci złapały wirusa, lub od nauczycieli, którym się to przytrafiło… Bywa, że często nawet kilka klas jest wyłączonych z „normalnych” zajęć z powodu zachorowania jednego ucznia. I cóż począć?

Odgórne wytyczne, choć niby sprecyzowane, pozostawiają ten dylemat dyrektorom. Szczepieni do szkół, niezaszczepieni do domu, na kwarantannę, lekcje albo całkiem zdalne, albo hybrydowe z grupą obecnych „na żywo”, z nieobecnymi „przez kamerkę” lub zadajemy pracę własną w domu. W salach bez maseczek, na korytarzach w maseczkach. Noszenie masek jest dla młodzieży złem koniecznym i skwapliwie omijanym. Na stokrotne zwracanie uwagi, by je założyli, uczniowie reagują poirytowaniem i zniecierpliwieniem. Przy nauczycielu założą, a gdy się oddali, natychmiast je zdejmują. Zdawałoby się, że dla nich problem pandemii nie istnieje. Ci po kontakcie, ale zaszczepieni, mieszają się z tymi, którzy kontaktu z zarażonymi nie mieli.

W pokoju nauczycielskim to samo. Zaszczepieni nauczyciele chodzą do szkoły bez względu na to, czy mieli kontakt, czy nie, niezaszczepieni, choć zdrowi, siedzą w domach na kwarantannie. Niepewność, nieufność, lęk towarzyszą wszystkim. Wielu codziennie przekracza szkolne mury w obawie o własne zdrowie. Zwłaszcza w tych dużych szkołach, gdzie liczba osób sięga nawet tysiąca, a noszenie maseczek jakoś nie chce stać się obowiązującym zwyczajem. Istny raj dla wirusa! Wychowawcy i dyrektorzy ledwo nadążają z wypełnianiem i wysyłaniem tabelek z wrażliwymi danymi uczniów i nauczycieli do SANEPID-u. W planach zastępstw na kolejny dzień brakuje czasem obsady, bo tyle osób jest nieobecnych w pracy. Nawet ci z przeziębieniem czy tylko złym samopoczuciem są kierowani do domu. A uczyć trzeba. A plan realizować trzeba. A tutaj znowu dzwoni telefon, że „jutro nie przyjdę do pracy” lub „mam pozytywny wynik testu”… W tym miejscu należałoby wyrazić wielki szacunek dla wszystkich osób ogarniających temat organizacji pracy szkoły w czasach pandemii, bo dopasowanie, zgranie i poukładanie codziennego planu lekcji w tej sytuacji to nie lada wyczyn!

Prowadzenie w miarę normalnych zajęć również jest sztuką. Jeśli klasa jest w całości, to standard, ale jeśli nie, to trzeba się nieco pogimnastykować. Zwłaszcza w nauczaniu zdalnym ze szkoły lub hybrydowym. Wszystko idzie dobrze, gdy szkolny sprzęt od razu działa i łączy się bez problemów ze słuchaczami po drugiej stronie. Gorzej, gdy połączenie jest niemożliwe lub się rwie, albo nie działa mikrofon, co zdarza się dosyć często. Komunikat „your internet connection is instable” każdy zna z autopsji. A są przecież szkoły, gdzie w ogóle nie ma możliwości połączenia on-line. Lekcje przepadają. A program realizować trzeba…

Ostatnio dyskutowaliśmy w mojej szkole na temat nauczania hybrydowego i większość nauczycieli stwierdziła, że jest to dobre rozwiązanie dla bardzo niewielu przedmiotów. Sprawdza się głównie tam, gdzie zajęcia są prowadzone w formie wykładu, opowiadania. Na pozostałych lekcjach hybryda działa dla ucznia tak, że jest on tylko słuchaczem, który nie bierze czynnego udziału w zajęciach. Choć może w tej sytuacji lepsze to niż nic…

Obecnie stosunek do całej tej pandemicznej rzeczywistości jest różny. Jedni są ciągle świadomi zagrożenia i powagi sytuacji, inni już się pogodzili i przeszli nad tym do porządku dziennego. Po szczepieniach na pewno jest większy spokój i mniej negatywnych emocji, bo szczepionka daje nam jakąś nadzieję i większą pewność jutra. Ale temat do rozmów i komentarzy jest przecież ciągle aktualny.

Szanse na pozbycie się tego wirusa są raczej niewielkie. Tak twierdzą dzisiaj naukowcy, wirusolodzy. Będziemy musieli nauczyć się z nim żyć. Przynajmniej na razie. Do takiego nienormalnego funkcjonowania szkół też pewnie trzeba będzie przywyknąć i jakoś się dopasować. Chyba że (co na razie jest pobożnym życzeniem) cała populacja na kuli ziemskiej zaszczepi się przeciw COVID-19. Wtedy może wrócimy do normalności.

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.