Postaw na edukację

17.10.2025

Jechać albo nie jechać!

Oto jest pytanie

Jechać albo nie jechać!

Jest takie powiedzenie: dobrze to już było. Może wymyślił je pesymista, a może realista. Ale też całkiem prawdopodobne, że był to optymista, którego życie otrzeźwiło. W każdym razie do edukacji to powiedzenie nic a nic nie pasuje! Bo niby kiedy było dobrze?

Ale jest też inne powiedzenie: jeszcze zatęsknisz. I to już bardziej do edukacji pasuje. Niby niewiele te powiedzenia różni, a jednak nawet za czymś, co nie wyglądało kiedyś za dobrze, można zatęsknić, skoro nowe to jeszcze gorszy myk (przepraszam za kolokwializm, ale szukałem słowa na trzy litery, które nie zaczynałoby się na „s” i nie kończyło na „f”).

Bo weźmy takie wynagradzanie za czas pracy nauczyciela na wycieczce szkolnej. Kiedyś po prostu nie płacono za ten czas, a nawet odbierano część wynagrodzenia, jeśli wycieczka odbywała się w dniach, kiedy nauczyciel miał godziny ponadwymiarowe – płacono mu tak, jakby tych godzin nie miał. Niesprawiedliwość, wyzysk i pańszczyzna (owszem), ale nie płacono za wycieczkę tylko jemu, nauczycielowi, który był na tyle prostoduszny i wierzący w swoją wychowawczą misję, że tę wycieczkę zorganizował.

Teraz teoretycznie (Dlaczego teoretycznie? A czy ktoś już te pieniądze widział?) mu się płaci za tyle godzin, ile rzeczywiście spędziłby przy tablicy, ale za to nie płaci się pozostałym nauczycielom tych uczniów, którzy pojechali na wycieczkę. Nie płaci się za godziny ponadwymiarowe, jeśli akurat wypadają w tym dniu. A wypadają zawsze (jeśli tylko jakiekolwiek nadgodziny ci nauczyciele mają), bo nikt nie wie, które godziny to są te ponad wymiarowe.

Ale jest to dobry pretekst, żeby uznać za nadliczbowe właśnie te godziny, które wtedy wypadają, bo można na tym zaoszczędzić. Ktoś nie rozumie, o co chodzi? O, to bardzo proste, wszystko wyjaśnia paragraf 22!

Nauczyciele są wzburzeni, nikt nie chce przecież pozbawiać koleżeństwa części wynagrodzenia. Dużo się o tym mówi w szkołach, na edukacyjnych forach internetowych, do sprawy włączają się instytucje kultury, które już widzą malejącą liczbę uczniów w kinach, teatrach, muzeach, bibliotekach, na wystawach. Niedługo dołączą do nich przewodnicy miejscy, transportowcy, organizatorzy zielonych szkół, właściciele hoteli i pensjonatów. A wszystko przez skąpstwo urzędników, którym się wydawało, że zaoszczędzą na tej roszadzie. Zwykle jest tak, że gdy ktoś korzysta, to inny traci. Ale czasem i samemu można stracić przez głupie oszczędności. Czy chytra baba z Radomia skorzystała, zabierając ze stołu butelki słodzonego napoju? Opłaciło jej się to?

W nowej podstawie programowej duży nacisk kładzie się na sprawczość i współpracę, a zwłaszcza szczególny jej rodzaj, jakim jest realizacja projektów. Warto zadbać, żeby było je z kim realizować.

Na szczęście to wzburzenie chyba wywołało refleksję, bo ma zostać ogłoszone… werble… „doprecyzowanie” przepisów (być może już nawet jest, ale piszę ten tekst w środę, więc do piątku jeszcze ho ho). Jak zawsze „doprecyzowanie”, a nie zmiana czy poprawka, bo przecież łatwiej zasugerować, że ktoś źle zrozumiał, niż przyznać się do błędu.

A już najtrudniej „ludziom na stanowisku” przyznać się do krótkowzroczności.

Ryszard Bieńkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.