Mamy w Polsce nowe porządki, nowy rząd, nową ministrę. Mamy też nadzieję na spełnienie naszych oczekiwań. Dziś podpowiedź zmian w zakresie oceniania.
Kilka lat temu zrezygnowałam z prac domowych z języka polskiego. Nie dotyczy to jednak czytania lektur. Uczniowie wiedzą, że to ich obowiązek, i nie traktują tego jako pracy domowej. System się sprawdził. Nie zauważyłam pogorszenia poziomu nauczania. Zauważyłam natomiast poprawę motywacji do efektywnej pracy na lekcji. Uczniowie wiedzą, że zaplanowaną pracę trzeba wykonać w szkole. Pracując czy to indywidualnie, czy w grupie, mają świadomość, że jeśli nie zdążą, będą musieli nadrobić w domu. Taka sytuacja zdarza się sporadycznie. Co mam w zamian? Uczniów wypoczętych i dbających o efektywność na lekcji.
Obecnie rozważam ograniczenie, a w niedalekiej przyszłości rezygnację z klasówek. Znana zasada trzech Z ciągle ma się dobrze w polskiej szkole. Wielu uczniów na klasówkę się wyuczy, ale bez świadomego podejścia do tematu i bez możliwości zastosowania wiedzy w praktyce, więc efekty idą na marne. Uczeń niewiele pamięta.
Jak więc sprawdzić, czy uczniowie mają jakąś wiedzę? Myślę, że sposobów jest wiele. Znajomość tekstów literackich można sprawdzić w działaniu. W klasie 6 omawiałam ostatnio mit o Orfeuszu i Eurydyce. Nie pytałam uczniów o osoby występujące w micie. Zaproponowałam teatrzyk lalkowy. Żeby przygotować lalki, uczniowie musieli wielokrotnie korzystać z tekstu i policzyć osoby w nim występujące. Samo wystawienie mitu osadzone było w emocjach, co zawsze sprzyja zapamiętywaniu. Po cyklu lekcji jestem pewna, że uczniowie znają mit i niepotrzebny jest im z niego sprawdzian.
Innym przykładem odejścia od sprawdzania wiedzy za pomocą klasówek jest lekcja odwrócona. Przygotowując się do niej, uczeń musi się nauczyć konkretnej partii materiału.
Wiedzę i umiejętności świetnie sprawdza lekcja z przesiadką. Od nauczyciela wymaga większych nakładów pracy, ale daje uczniom wiele frajdy. Dzieci się ruszają, a przy okazji rozwiązują zadania. Taki sposób weryfikowania osiągnięć jest możliwy na każdym przedmiocie.
W swojej pracy praktykowałam także pisanie sprawdzianów w grupie z możliwością korzystania z notatek i korektą koleżeńską. Doskonałe efekty, bo dzieci czuły swoją sprawczość.
Podobne efekty da praca w grupie z założeniem, że na koniec uczniowie dadzą sobie informację zwrotną dotyczącą poziomu ich wiedzy.
Najlepszym sposobem zdobycia nowej wiedzy i sprawdzenia umiejętności jej zastosowania jest na pewno praca projektowa. Każdy większy dział można tak podsumować. Pomysły konkretnych działań projektowych mogą być początkowo dla nauczyciela pracochłonne. Uczniów trzeba pokierować, przygotować instrukcje do pracy. Wydaje mi się jednak, że radość z takiego sprawdzania wiedzy jest dużo większa niż ze sprawdzania kilkunastu takich samych sprawdzianów.
Jeśli ktoś jeszcze jest nieprzekonany, można ostatecznie zarządzić jeden egzamin semestralny. Nad jego formą należałoby się jednak poważnie zastanowić, żeby sprawdzał umiejętności, a nie encyklopedyczną wiedzę.
Alternatywne sposoby sprawdzania wiedzy mają dla uczniów jedną wielką zaletę. Są na pewno mniej stresujące. Wielu uczniów boryka się z ogromnym stresem klasówkowym. W sporadycznych wypadkach mają nawet na tym tle fobię. W obliczu wielkiego kryzysu zdrowia psychicznego uczniów odejście od klasówek byłoby bardzo wskazane.
Rezygnacja w klasówek i kartkówek powinna odbywać się ewolucyjnie, nie rewolucyjnie. Na początku można zredukować ich liczbę i stopniowo zastępować je innymi formami sprawdzania wiedzy.
Myślę, że uczniowie z ochotą przystaliby na taki pomysł. Gorzej z rodzicami. Już przy wprowadzaniu oceniania kształtującego, którego elementy musiałyby być realizowane, gdyby nie było klasówek, trudno było rodzicom zrozumieć, że ich dziecko czegoś się w szkole uczy, skoro nie dostaje za to oceny. Często dopiero kiedy trzeba było wystawić ocenę semestralną, dowiadywali się, że ich dziecko czegoś nie umie lub nie bardzo chce umieć. To bywało źródłem nieporozumień. W przypadku rezygnacji z klasówek każda szkoła musiałaby wypracować sobie sposób dostarczania rodzicom informacji zwrotnej o stanie wiedzy ucznia.
Wyobrażacie sobie szkołę bez klasówek, prac domowych, a może stopni w ogóle? Ja bym takiej chciała. Wiem, wiem, co zaraz usłyszę. Że nie będzie żadnej motywacji do nauki, że uczniowie nic nie będą chcieli robić. Pewnie niektórzy tak, ale przy zreformowaniu podstaw programowych, małych klasach i dużych chęciach dobrze opłacanych i niezmęczonych pracą w kilku szkołach nauczycielach można by pokusić się o tak atrakcyjne metody nauczania, żeby uczniowi się chciało.
Joanna Hulanicka