
Nie będę udawać, że jestem biegły w młodzieżowym slangu. Zanim dzięki plebiscytowi organizowanemu przez Wydawnictwo Naukowe PWN kolejne młodzieżowe słowa roku uzyskiwały chwilową sławę, nie znałem prawie żadnego z nich – przynajmniej w znaczeniu, w którym używała ich młodzież. Może i nie ma się co chwalić niewiedzą i brakiem orientacji w tym, czym żyje młode pokolenie, ale chyba też nigdy później nie słyszałem tych słów w normalnym użyciu. A słuch mam dobry, mimo ewidentnej przynależności do podgrupy wiekowej dziadersów. Owszem, czasem któreś z nich obiło mi się o uszy w rozmowie, ale zawsze wypowiadane z przekąsem, przymrużeniem oka czy jako nawiązanie do plebiscytu.
Zatem dla mnie, nie licząc może słów sztos (młodzieżowe słowo roku 2016) i dzban (2018), które są całkiem międzypokoleniowe, wszystkie dotychczasowe młodzieżowe słowa roku pozostają martwe: XD (2017), alternatywka (2019), sasinić (nieoficjalne z 2020), śpiulkolot (2021), essa (2022), rel (2023), sigma (2024).
Szybko idzie z tym obumieraniem modnych słów w języku. Czy to dzisiejsze czasy są takie, że szybko wyrasta się z mód? A rok to za krótko, żeby ustalić, czy popularność jakiegoś słowa jest zjawiskiem, modą, trendem, przypadkiem, czy może internetowym wiralem?
Zobaczymy, jak będzie ze „szponcić” (najświeższy laureat), ale tu żywię nadzieję, że sława tego określenia będzie tak samo efemeryczna, jak poprzednich. Bo to słowo w moich uszach brzmi wyjątkowo nieładnie. Nie to, co najładniejsze w języku polskim (oczywiście też dla moich uszu) słówko „iluś”. „Iluś tam chłopców notorycznie szponci” – „iluś” jest tak ładne, że uratuje każde zdanie, nawet z takim paskudnym „szponcić”.
Jak Państwo widzą, gusta są różne.
Czasy mamy pełne efemeryd, także językowych, więc taki ranking należy traktować chyba tylko jako ciekawostkę. A może się mylę, może to warta uwagi kronika świata, który nas otacza? Zjawiska obserwowane przez językoznawców rzadko przebijają się do potocznej świadomości. A Młodzieżowemu Słowu Roku się to udało. Nawet jeśli to refleksja nad chwilowym i ulotnym tu i teraz.
A gdyby tak ktoś dawno temu wpadł na pomysł wybierania edukacyjnego słowa (lub frazy) roku? To mielibyśmy świetną kronikę współczesności. Można by taką kronikę nazwać na przykład „Pobite Gary – Edukacyjne Słowo Roku (lub fraza)”. Niestety nie ma takiej kroniki, dlatego muszę skorzystać ze swojej wybiórczej pamięci. Ale uwaga, dalsza lektura może wywołać zarówno nostalgię, jak i mrowienie!
Minimum programowe, mundurki, bon edukacyjny, laptop dla każdego ucznia, indywidualizacja, EWD, średnia ważona, reforma jest policzona, ratujmy maluchy (przypomnę, że przed edukacją), zdalne nauczanie, seksualizacja dzieci (przez edukację, a jakże), bon na wycieczki patriotyczne, średnia pensja, prekonsultacje, pragmatyka pracy nauczyciela, asystent międzykulturowy, zakaz prac domowych, godziny karciane, dostępności, czarnkowe…
Suplement w przygotowaniu.
Ryszard Bieńkowski