Kilka dni temu media informowały, że Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę nauczania matematyki i w jej wyniku zaleciła wycofanie matematyki z listy obowiązkowych przedmiotów na maturze. Co kontrolerzy NIK mogli zobaczyć w tych 20 sprawdzanych szkołach, by dojść do takiej konkluzji?
W chwili, gdy piszę te słowa, jest już właściwie po burzy, bo Ministerstwo Edukacji Narodowej kategorycznie oświadczyło, że nie zastosuje się do sugestii NIK i matura z matematyki pozostanie obowiązkowa. Możemy więc już bez emocji przyjrzeć się temu, co napisano w dokumentach NIK.
Sam pomysł, by to Najwyższa Izba Kontroli zajmowała się badaniem jakości nauczania matematyki, wydaje się być niezwykle brawurowy. Jakie kompetencje w tej dziedzinie mają kontrolerzy NIK? Najciekawsze jest jednak pytanie, jakie przesłanki doprowadziły do tego spektakularnego wniosku o egzaminie maturalnym?
Na stronie internetowej NIK można znaleźć tekst „Matematyka do poprawy”, który w skróconej formie przedstawia wyniki kontroli. Poruszające jest nagromadzenie w tym dokumencie błędów logicznych, źle interpretowanych danych oraz tez podanych zupełnie bez argumentacji. Żeby to wszystko sprostować, trzeba by napisać dokument równie obszerny jak ten, który przygotował NIK. Skupmy się na jednym błędzie.
Autorzy twierdzą, że polscy uczniowie mają z matematyką większe problemy niż z pozostałymi przedmiotami, a dowodem ma być niższy średni wynik na maturze z matematyki. To żaden dowód, ponieważ zawiera typowy błąd. Tak poważnej instytucji nie wypada go formułować. Zwłaszcza w raporcie dotyczącym umiejętności matematycznych, bo świadczy to ich braku u autorów.
Z różnicy średnich wyników na maturze z matematyki i języka polskiego nie wynika, że uczniowie są lepsi z polskiego. Wynika co najwyżej, że egzamin z polskiego był w skali całej populacji łatwiejszy. Gdybyśmy rozumowali tak jak NIK, musielibyśmy uznać, że uczniowie uczący się matematyki na poziomie rozszerzonym (średni wynik matury 29%) są niemal dwa razy gorsi niż uczniowie uczący się na poziomie podstawowym (średni wynik 54%). Stąd już moglibyśmy swobodnie popłynąć z wnioskiem, że im więcej się uczymy matematyki, tym mniej ją umiemy. Oczywiście zadania na maturze rozszerzonej były inne – nieproporcjonalnie trudniejsze. Tu łatwo zrozumieć, że nie można porównywać wyników egzaminu. Ale przecież zadania na maturze z polskiego też były inne! No i okazały się łatwiejsze. Dlaczego w tym wypadku tak wielu dziennikarzy, a jak się okazało także urzędników państwowych, chce porównywać wyniki?
Swoją drogą (i to kolejny błąd w dokumencie NIK), nawet to, że procentowe wyniki z polskiego są lepsze, nie jest tak zupełnie pewne.
Średni wynik z matematyki w ostatnich trzech latach był stabilny. W kolejnych latach to 55%, 56% i 54%. Z polskiego zaś systematycznie spadał: 66%, 59% i 56%. Czyli w roku 2018 różnica tych wyników wyniosła tylko 2 punkty procentowe! To różnica nieistotna statystycznie.
Ciekawe, że przy tak dramatycznie spadających wynikach z polskiego nikt nie bije na alarm, że uczniowie mają ogromne problemy z językiem ojczystym. Pikanterii mógłby dodać fakt, że z języka angielskiego średni wynik maturalny to 93%. Dlaczego Polacy lepiej znają angielski niż polski?
Zastanówmy się jeszcze chwilę nad samym wnioskiem NIK. Brzmi on tak:
„Najwyższa Izba Kontroli wnosi również o rozważenie możliwości zawieszenia egzaminu maturalnego z matematyki jako obowiązkowego dla wszystkich uczniów do czasu poprawy skuteczności nauczania tego przedmiotu w szkołach”.
Skoro o jakości nauczania matematyki NIK wnioskował na podstawie wyników matury, to po czym pozna, że jakość się poprawiła, gdy już matury nie będzie?
Odnosiłem się dotąd jedynie do opisu wyników kontroli NIK zamieszczonego na stronie internetowej. Opis jest wprawdzie oficjalny i obszerny, ale może jednak to konieczność dokonania skrótów spowodowała wspomniane błędy? Zajrzałem więc do wszystkich dokumentów opublikowanych przez NIK w związku z tą kontrolą. Pełny tekst opisu wyników kontroli nosi spokojny tytuł „Nauczanie matematyki w szkołach” i liczy 73 strony. Do tego są jeszcze dwie opinie zamówione przez NIK u ekspertów od nauczania matematyki. W żadnym fragmencie tych wszystkich dokumentów nie znalazłem poważnego argumentu za rezygnacją z obowiązkowej matury z matematyki. Są tam za to wszystkie błędy i nielogiczności widoczne w skróconej wersji.
W opinii jednego z ekspertów można za to znaleźć taką rekomendację:
„Z pełnym przekonaniem rekomenduję pozostawienie matury z matematyki w zakresie podstawowym jako egzaminu obowiązkowego dla wszystkich abiturientów”.
I co z tym zrobiliście, drodzy urzędnicy NIK?
Marcin Karpiński