W pewnej szkole podstawowej wydarzył się następujący incydent. Krysia, szóstoklasistka, rozesłała kilku swoim znajomym zdjęcia koleżanki z klasy, Małgosi, wykonane w toalecie szkolnej przy sprzeciwie pokrzywdzonej. Na fotografiach dziewczyna nie była w pełni ubrana. Kiedy dowiedziała się o fakcie ich wysłania, zawiadomiła swoją mamę, która przyszła do wychowawczyni ze skargą i żądaniem ukarania winowajczyni. W sprawę zostali włączeni pedagog szkolny i dyrektor.
Ten ostatni wezwał Krysię na rozmowę i w ostrych słowach obwieścił mocno wystraszonej 13-latce, że popełniony czyn jest przestępstwem, za które grozi surowa kara, oraz że dziewczyna… musi czekać na rozwój wydarzeń. Na swoją obronę Krysia miała jedno: „Przecież ja nie opublikowałam tych zdjęć, tylko je rozesłałam znajomym”.
Krysia wyszła z gabinetu przerażona. Od razu zadzwoniła do mamy, żeby opisać swój stan i sytuację. Wzburzona mama natychmiast udała się do szkoły, żeby zaprotestować przeciwko postępowaniu dyrektora. Dyrektor zaś, a także wychowawczyni oraz pedagog wyrazili wobec kobiety oburzenie jej z kolei postępowaniem. Matka, zdaniem przedstawicieli placówki, powinna stanąć po ich stronie, a nie po stronie sprawczyni wykroczenia.
Mamy siedem zdenerwowanych osób: dwie pokrzywdzone nieletnie i pięć niezbyt sprawnych w działaniu dorosłych, na których w takich sytuacjach spada cała odpowiedzialność. Mamy sprawę, która utknęła w martwym punkcie. Cóż z tego, że wina Krysi jest ewidentna?
Zastanówmy się. Czyn został popełniony przez osobę nieletnią. Statut szkoły nie obejmuje tak poważnych wykroczeń. Sprawczyni (Krysia) weszła w rolę ofiary innego czynu, którego sprawcami, jej zdaniem, są dorośli. Rzeczywista ofiara czeka na zadośćuczynienie. Jakie popełniono błędy i jak należałoby postąpić? Czy trzeba zawiadamiać policję? To ważne pytania. W epoce smartfonów i ich nadużywania do celów sprzecznych z prawem i etyką podobnych wypadków z udziałem uczniów jest coraz więcej. Każda z tych różnorodnych, opisanych w literaturze sytuacji z punktu widzenia ofiary ma dramatyczny przebieg i może się zakończyć tragicznie, każda zawsze wiąże się z poczuciem krzywdy i frustracją.
A gdyby w takich i podobnych wypadkach uwzględnić kilka prostych i chyba oczywistych reguł postępowania?
1. Młodzież szkolna jest zdolna do czynów nieetycznych – na granicy prawa lub łamiących prawo – głównie z powodu swojej niedojrzałości. Czasem nikt im nie wyjaśnia w odpowiedni sposób, które czyny są złe, zabronione przez prawo lub zagrożone karą. I dlaczego.
2. Zadaniem szkoły jest przede wszystkim zapobieganie takim zdarzeniom jak wyżej opisane, nie zaś ściganie ich i karanie, choćby nawet ostrą reprymendą wobec sprawcy. W szkolnych statutach nie umieszcza się kar typu: słowna chłosta czy werbalny pręgież. W tym konkretnym przypadku należałoby zwołać młodzież całej szkoły oraz spokojnie i bez piętnowania kogokolwiek wyjaśnić, na czym polega wyrządzona krzywda i że rozsyłanie czegokolwiek drogą elektroniczną jest równoznaczne z publikowaniem, gdyż każdy z adresatów może to zrobić na własną rękę, poza tym treści raz wrzucone do sieci „zostają” w sieci. Oczywiście, trzeba też podkreślić, że kompromitowanie innych, publicznie czy w cztery oczy, jest złe, niezależnie od tego, kto dopuszcza się tego czynu.
3. Osoba krzywdząca powinna poczuć prawdziwą skruchę i mieć możliwość przeproszenia oraz zadośćuczynienia pokrzywdzonej oraz uzyskania od niej przebaczenia. Piętnowanie, a co za tym idzie robienie z krzywdzącego nowej ofiary, odsuwa tę możliwość i utrwala opór przed przyjęciem odpowiedzialności za swój czyn.
4. Satysfakcja z prawidłowo rozwiązanego konfliktu należy się także rodzicom obu stron. Zakończenie sprawy bez udziału instytucji uprawnionych do zajmowania się problemami nieletnich stwarza w szkole klimat sprzyjający radzeniu sobie z podobnymi przypadkami i jednocześnie ma działanie profilaktyczne.
5. W przypadku szczególnie drastycznej formy cyberprzemocy o zdarzeniu należy informować policję, co nie unieważnia poprzednich punktów. Jednak gdy dochodzi do mniejszych wykroczeń oraz istnieje wola polubownego załatwienia sprawy, spokojna rozmowa z uczniami/uczennicami w towarzystwie rodziców wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
Marek Pisarski