Kiedy zbliżał się termin przeglądu technicznego auta, pan Mariusz, z zawodu technik ekonomista, odczuwający awersję do wszelkich spraw związanych z mechaniką, umówił się na wizytę w warsztacie. Poprosił, aby mechanicy zerknęli na jego samochód i zobaczyli, co ewentualnie warto by przed przeglądem naprawić czy wymienić. Kiedy po pracy zjawił się po odbiór auta, szef zakładu oddał mu dowód rejestracyjny i zakomunikował dość miłym tonem:
– Trzeba by wymienić pasek rozrządu. Minęło już pięć lat od poprzedniej…
Gdy pan Mariusz to usłyszał, aż się w nim zagotowało:
– Nie ma mowy! – przerwał mechanikowi w pół zdania. – Paska rozrządu w ogóle nie trzeba wymieniać. Ta wymiana jest zupełnie bezsensowna, pasek rozrządu się przecież w ogóle nie zużywa.
– Ależ proszę pana – próbował oponować kierownik zakładu, nieco zaskoczony postawą swojego klienta – gdy pasek się zerwie, dojdzie do zderzenia tłoków z zaworami i może dojść do całkowitego zniszczenia silnika.
– Dał się pan kompletnie zmanipulować propagandzie rozsiewanej przez producentów pasków rozrządu – odparł pan Mariusz już tonem nieco spokojniejszym, niemniej jednak nadal bardzo stanowczym. – Słyszał pan przecież, jak prezydent naszego miasta powiedział, że nigdy nie wymienia paska rozrządu, bo nie? Powiem panu, oni chcą tylko zbijać na tej wymianie kasę. Poza tym słyszałem, że taka wymiana może być dla samochodu skrajnie niebezpieczna.
– Tak? – mechanik spojrzał na pana Mariusza ironicznie. – A gdzie pan o tym słyszał?
– Szwagier mojego kolegi pisał o tym na FB chyba – powiedział, podnosząc nieco głos, bo mechanik zaczynał go już denerwować. – Chłopak wymienił pasek rozrządu i po tygodniu uderzył autem w drzewo. Samochód poszedł do kasacji. Nie chcę, żeby mnie coś takiego spotkało.
– Ależ proszę pana… To, co pan opowiada, to są… – tu kierownik zakładu przerwał, bo przed warsztatem pojawiła się grupka agresywnych kobiet i mężczyzn. Rozwinęli transparenty z hasłami: „Mordercy samochodów!”, „Precz z wymianą pasków rozrządu!”, „Paski rozrządów się nie zużywają i nie trzeba ich wymieniać!”, „Mój pasek rozrządu jest wieczny”. Grupka zaczepiała osoby, które wychodziły z warsztatu, i kiedy ktoś nieopatrznie się przyznał do wymiany paska, był obrzucany najgorszymi obelgami, a czasem i brutalnie popychany.
No dobrze, nie brnijmy w to dalej. Opisana sytuacja jest absurdalna i trudno sobie wyobrazić, że mogłaby mieć kiedykolwiek miejsce. Ludzie przeważnie mają zaufanie do mechaników i nie polemizują z nimi w kwestii, jak należy naprawić hamulce czy silnik, bo wiedzą o tym niewiele lub zgoła nic (ja w każdym razie nie wiem nic). Z całym szacunkiem dla mechaników samochodowych, ale gruntowną wiedzę o funkcjonowaniu auta można zdobyć w ciągu kilku lat nauki w technikum. Z wiedzą na temat szczepionek przeciwko Covid-19 sprawa jest już o wiele bardziej skomplikowana. Ile osób w Polsce może się na ten temat wiarygodnie wypowiadać? Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Jednym słowem, niewiele. Nie wystarczy być z zawodu kimkolwiek ani nawet lekarzem, ale okulistą, laryngologiem czy ortopedą, aby mieć gruntowną wiedzą o szczepionkach i ich działaniu. Tu trzeba zaufać osobom, które się w tym specjalizują, czyli wirusologom. Ale część naszych rodaków (niestety, ciągle za duża) ma swoje zdanie na ten temat, tak jakby chodziło tu nie o skomplikowane kwestie funkcjonowania ludzkiego organizmu, ale o rzecz banalną, na której każdy może się znać.
Nie szczepię się, bo liczę na swoją wrodzoną odporność.
Te szczepionki moim zdaniem zostały wynalezione zbyt szybko. Nie można mieć do nich zaufania.
Nie będę się poddawać eksperymentom medycznym.
Może się zaszczepię, bo chcę wyjechać do Chorwacji. Ale przecież to i tak nic nie da. One są kompletnie nieskuteczne.
Po co mi to, jak i tak tego nie złapię.
To tylko niektóre z wypowiedzi, które słyszałem osobiście. Próba dyskusji z takimi osobami zwykle kończy się nie najlepiej…
Dlaczego nie ufamy nauce? Dlaczego głos kolegi szwagra na profilu FB znaczy dla nas więcej niż głos profesora specjalizującego się w wirusologii molekularnej? Może jest po prostu tak, że w sytuacjach lęku czy niepewności odwołujemy się do tego, co w nas irracjonalne?
Bardzo chciałbym, jak pewnie wszyscy, zarówno ci, którzy się zaszczepili, jak i ci, którzy szczepienia się boją, szybkiego powrotu do normalności. Chciałbym, aby moje dzieci poszły we wrześniu do szkoły, bo edukacja zdalna, mimo starań nauczycieli, jest jednak ułomna i ma swoje widoczne wady. A przecież „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Tak więc… Wymieniajmy wszyscy paski rozrządu, to znaczy… chciałem powiedzieć: SZCZEPMY SIĘ!!!
Paweł Mazur