Moje młodsze dziecię uczy się w szkole francuskiego. Nauczony nie tylko swoim doświadczeniem powątpiewam oczywiście, że w szkole ten język opanuje. Uczymy się zatem jeszcze w domu. Staramy się oczywiście siadać do francuskiego codziennie, bo to niezbędny warunek skutecznej nauki, ale nie zawsze nam się to udaje. No właśnie. Napisałem siadać. Automatycznie i zupełnie nieświadomie, co wskazuje jak głęboko mam zakorzenione w głowie i w języku pewne błędne wyobrażenia związane z procesem uczenia się. Ale o tym za chwilę. Wróćmy do szkolnego francuskiego.
Czasem, z wrodzonej ciekawości, wypytuję syna, co tam robili w szkole na francuskim. Zwykle są to aktywności, które nie tylko nie budzą mojego entuzjazmu (to jeszcze pół biedy), lecz również nijak nie pomagają sprawnie opanować tego najpiękniejszego języka na świecie (np. dzieciaki układają… krzyżówki).
Ale ostatnio Maciek opowiadał mi rzecz ciekawą. Mianowicie na francuskim uczyli się zwrotów: prosto, na prawo, w lewo itd. Sama nauka słówek może ciekawa nie jest, jednak sposób, w jaki to robili – już tak! Pani kazała dzieciakom (15-latki to jeszcze dzieci) wstać z ławek i chodzić swobodnie po klasie (sic!). Jeśli szli prosto, mieli mówić: je vais tout droit (idę prosto). Jeśli skręcali w lewo, mówili: je tourne à gauche (skręcam w lewo). Jeśli skręcali w prawo: je tourne à droite (skręcam w prawo). Oczywiście zwroty i słówka szybko i bez problemów weszły dzieciom do głowy. I trudno się temu dziwić. Nasi przodkowie żyli w grupach zbierackich i łowieckich. Ruch jest dla nas czymś ewolucyjnie naturalnym. W ruchu uczymy się najszybciej i najlepiej! Być może pani od francuskiego to wiedziała, a być może tak podpowiedziała jej intuicja. Przecież my też często, mówię o dorosłych osobach, potrzebujemy ruchu, aby coś dogłębnie przemyśleć.
Czasem idziemy na spacer, czasem tylko chodzimy w kółko po pokoju. Zdarzało nam się wszystkim zetknąć z uniwersyteckimi wykładowcami, którzy w czasie wykładu przemierzali kilometry, bo w ruchu łatwiej im było zebrać myśli. A jeśli z jakichś względów nie możemy chodzić, to czasem pomaga nam chociażby obracanie w palcach długopisu czy ołówka. Bezruch jest wrogiem myślenia!
John Medina, amerykański neurobiolog zajmujący się problemami edukacji, twierdzi, że gdybyśmy chcieli zaprojektować coś, co najbardziej przeszkadza naszym mózgom uczyć się najłatwiej i najsprawniej, to zaprojektowalibyśmy szkołę, w której obecnie uczą się nasze dzieci!
Nasi przodkowie poznawali środowisko w bezpośrednim fizycznym kontakcie. Zdaniem prof. Marka Kaczmarzyka, biologa i neurodydaktyka, nasz układ nerwowy funkcjonował najlepiej, jeśli zdarzały się równolegle dwie łączące się ze sobą czynności i w układzie nerwowym aktywności łączyły się na zasadzie wzajemnego warunkowania. Nasi przodkowie poznawali świat jedynie w ruchu, nasze zdolności poznawcze powinny więc być związane z ruchem.
I są na to twarde dowody. Badania przeprowadzone za pomocą rezonansu magnetycznego pokazują, że struktury mózgu zaangażowane w głębokie przetwarzanie informacji, czyli myślenie pozawerbalne, wyciąganie wniosków, planowanie oraz poznawanie świata, są tym bardziej aktywne, im bardziej jesteśmy w ruchu. A co robi szkoła ? Każe dzieciom siedzieć w ławkach. Siedź spokojnie, nie wierć się, słuchaj uważnie, a wówczas wszystkiego porządnie się nauczysz i wszystko bez problemu zapamiętasz. A to guzik prawda.
Jeśli dziecko jest nadpobudliwe ruchowo, wtedy mówi się o ADHD. Francuscy badacze, którzy zajmowali się dziećmi z orzeczeniami o ADHD, stwierdzili, że mniej więcej jedna trzecia tych dzieciaków żadnej nadpobudliwości ruchowej nie miała. To były tak zwane dzieci kinestetyczne, silniej niż inne uwarunkowane na ruch. Ale mimo to były leczone…
Pod koniec lat 90. jeździłem do Poznania do prywatnej szkoły na studia podyplomowe. I byłem mile zaskoczony, że w salach zamiast ciężkich ławek były lekkie i mobilne krzesełka z niewielkim blatem. Mogliśmy więc w zależności od potrzeb dowolnie je przestawiać, łączyć w grupy albo ustawić w okręgu. Mogliśmy być w RUCHU. Może nie warto od razu przenosić lekcji matematyki do miejskich parków i uczyć mnożenia w czasie porannej przebieżki, ale zacząć od pozbycia się ze szkół ciężkich ławek ?
Paweł Mazur