Postaw na edukację

29.08.2025

Powrót do kraju Zulugula

Czy coś jeszcze w edukacji może dziwić?

Powrót do kraju Zulugula

Kilka tygodnia nie było mnie w Polska, chyba czterech, i już niektóra polska słowa mi powylatywać. Ale jak ja wrócić do stara ojczyzna, to mnie się w oczy rzucić takie dziwne sprawy, z którymi ja się nie rozumieć…

Hm, hm, dobrze, już mi powoli język elastycznieje, dochodzę do siebie, zwłaszcza że nie cztery tygodnie, tylko cztery dni. I nie poplątał mi się język gdzieś wśród Polonusów w Chicago, bo tam mnie nie było, tylko w Pradze, po której się snułem, schodząc z chodnika azjatyckim tłumom, żeby mnie nie stratowały. Mandaryńskim w każdym razie ze strachu przed zadeptaniem nie nasiąkłem nic a nic.

Ale dziwne sprawy i sytuacje i tak mnie zaskoczyły. Na przykład okazuje się, że nagle i z niewiadomego powodu wielu nauczycieli, zwłaszcza dwu- i wieloprzedmiotowców, nie wie, czy ma uprawnienia do nauczania swoich przedmiotów, czy też ich nie ma. Chociaż ich uczą, bywa, że od kilkunastu lat. Ponoć w rozstrzygnięciu tej sprawy ma znaczenie nawet liczba godzin w dzienniczku praktyk, która okazuje się ważniejsza niż przepracowane w zawodzie kilkanaście lat. Mają Państwo jeszcze swój dzienniczek praktyk?

Bałagan, jak można się domyślić, został spowodowany przez radosną twórczość rozporządzeniodawców sprzed kilku lat, którzy ambitnie, arbitralnie i wstecz pozmieniali wymagania dotyczące kwalifikacji nauczycieli. Następcy starali się to wyprostować, ale jak wiadomo, rozplątać po kimś jest trudniej, niż samemu naplątać.

A i łatwo naplątać jeszcze bardziej. Był kiedyś jeden taki, który wymyślił na ten węzeł sposób, ale on miał przydomek Wielki, a takich, jak wiadomo, w polityce już nie ma. Zwłaszcza w kraju Zulugula.

Druga rzecz, która mnie zaskoczyła, to brak projektu nowej podstawy programowej. Kiedy to on miał nie być! W czerwcu? No więc rzeczywiście go nie było i nadal nie ma. Właściwie nie wiem, czemu mnie to dziwi.

Trzecia rzecz, która mnie zaskoczyła, to nagła i fantastyczna wolność, jaką dostali uczniowie. Mogą chodzić na religię lub nie chodzić – to nie nowość. Ale mogą też chodzić lub nie chodzić na lekcje edukacji zdrowotnej. Mogą chodzić na religię i nie chodzić na edukację lub odwrotnie – chodzić na edukację i nie chodzić na religię. Mogą też chodzić na oba przedmioty albo na żaden. Mnóstwo możliwości! O ile dowolność udziału w lekcjach religii jest zrozumiała, bo przecież są wśród uczniów wyznawcy innych religii, są też niewierzący (no i jest w zamian etyka), o tyle dowolność edukacji zdrowotnej to jakiś myślowy fikołek. Skoro można nie chcieć uczyć się o zdrowiu, to czemu nie można by zrezygnować na przykład z takiej fizyki – to też przecież dla niektórych kontrowersyjny przedmiot, a już astronomia to w zasadzie pseudonauka – przynajmniej dla płaskoziemców.

Czwarte zaskoczenie dotyczy skasowania godzin czarnkowych. Oj, niesłuszna to nazwa, bo w dokładaniu pańszczyzny nauczycielom mało który minister się hamował. Czy to godziny czarnkowe, czy dostępności, czy karciane – jak zwał, tak zwał.

Faktycznie ostatnie przejawy pańszczyzny na wsi, czyli tak zwany szarwark, zniósł dopiero Gierek w latach siedemdziesiątych XX wieku. Szarwark polegał na świadczeniu pracy przy robotach publicznych na rzecz wsi czy gminy i najczęściej dotyczył budowy dróg, melioracji i innych robót ziemnych – oczywiście bez wynagrodzenia czy choćby zwrotu kosztów. Mój ojciec pracował tak przy utwardzaniu dróg, i to nie w swojej wiosce, ale daleko poza nią. Mój pradziadek i dziadek byli zmuszeni do budowania umocnień twierdzy w Osowcu – jeszcze za cara! Idea jest więc stara i międzypaństwowa.

Czy zatem właśnie teraz mamy do czynienia z ostatecznym zniesieniem nauczycielskiej darmochy? Nie zakładałbym się o to. Ale życzę powodzenia. Może na jakiś czas wystarczy zatroskanym rodzicom, że mogą całodobowo wysyłać wiadomości przez dziennik elektroniczny.  I oby im wystarczyło cierpliwości, żeby dać kilka godzin na odpowiedź.

Coś mi się wydaje, że rok szkolny zapowiada nam się ciekawie, a jak się okazuje, raz wypowiedziane przekleństwo „obyś żył w ciekawych czasach” przylgnęło do naszego pokolenia na długo. Jak to przekleństwo odczynić? Może dobrymi życzeniami?

Zatem życzę Państwu nudnego, spokojnego, przewidywalnego i prostolinijnie dobrego roku w szkole. Na szczęście oprócz rozporządzeniodawców, karbowych, poborców i roszczeniowych rodziców są w szkole też dzieci i dla nich warto zachować spokój, cierpliwość i wyrozumiałość.

Ryszard Bieńkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.