Postaw na edukację

12.08.2022

Sentymentalna podróż w egipskie ciemności

Oby nie na długo

Sentymentalna podróż w egipskie ciemności

Przypomniał mi się jeden z odcinków sympatycznego serialu sprzed lat – Siedem życzeń. Na pewno wiele osób go pamięta. Przyznam, że wtedy, gdy miał premierę, w 1986 roku, wydawało mi się, że jest dla młodszych dzieci i oglądałem go z poczuciem wyższości charakterystycznym dla 15-latka, który patrzy na perypetie 6-klasisty. Ale i tak czekałem na kolejne odcinki, a powtórki z jeszcze większą przyjemnością oglądam do dziś.

Był tam taki szczególny odcinek, w którym Darek, główny bohater, przenosi się w bardzo sugestywnym śnie do czasów starożytnego Egiptu. Załatwił mu te przenosiny kot Rademenes w ramach jednego z siedmiu tytułowych życzeń. Okazuje się, że Darek ma tam wśród piramid rodzinę składającą się z tej samej mamy i tego samego taty (choć mentalnie różnych – tata chce na przykład obić chłopca za błahe przewinienie), tego samego dozorcę (takiego egipskiego Rosolaka), tych samych przyjaciół, no i szkołę z tymi samymi nauczycielami, bardzo podobnymi zasadami opartymi na autorytecie i strachu – tylko nieco bardziej drastycznymi. We śnie Darka dzieją się różne rzeczy – chłopak uczy na przykład kolegów z klasy grać w piłkę nożną, a na pożyczonym od ślepego grajka strunowym instrumencie wygrywa rockandrollowe hity.

A skoro już się pojawiło słowo hit… Głównym wątkiem we śnie Darka jest oczywiście szkoła. Piszę „oczywiście”, bo z własnego doświadczenia wiem, że w snach-koszmarach młodych ludzi szkoła zajmuje bardzo ważne straumatyzowane miejsce. Sam pamiętam jak już na studiach, i to pod koniec, budziłem się w środku nocy z przerażającym przeczuciem, że nie zaliczę matematyki, bo nie chodzę na żadne zajęcia z tego przedmiotu. A studiowałem polonistykę.

Nic więc dziwnego, że Darek we śnie trafia w końcu do tego traumonośnego miejsca. Każą mu pisać rysikiem na glinianej tabliczce, za błędy ortograficzne nauczyciel chłoszcze kolegę Darka trzcinową witką. A do tego nie można robić nic po swojemu ani mieć własnego zdania. Darkowi dostaje się za pisanie na tabliczce łacińskim alfabetem. Ale najgorsze przychodzi później – kiedy podczas lekcji geografii przedstawia przerażonemu Pierwszemu Nauczycielowi heliocentryczną teorię wszechświata! Podczas gdy przecież według tego, czego uczono w tamtejszej szkole, „Ziemia jest płaskim dyskiem spoczywającym na sześciu krokodylach a nakrytym łukowato wygiętym ciałem bogini Nut”.

Przerażenie egipskiego nauczyciela wzięło się stąd, że należał on do wąskiego grona wtajemniczonych w wiedzę o prawdziwych mechanizmach działania naszego układu planetarnego. Natomiast dla zwykłych ludzi przeznaczona była mityczno-baśniowa interpretacja zjawisk. Aż tu okazuje się, że taki zwykły Darek (zwany we śnie Hati) zna prawdę.

Prawdziwa wiedza przydawała się do tego, żeby sterować umysłami, a przede wszystkim lękiem maluczkich. To znamy z lekcji o starożytnym Egipcie i kapłanach strzegących tajemnej wiedzy i korzystających z niej dla utrzymania władzy i wpływów.

A wiedzę astronomiczną egipscy uczeni posiadali ogromną. Znali na przykład cykle gwiezdne trwające 400 lat. Cykle – a to oznacza, że musiały być zaobserwowane przynajmniej dwukrotnie. Daje to wiedzę zbieraną i przechowywaną przez co najmniej 800 lat! Wszystko po to, żeby w swoim doraźnym interesie ją ukryć, a w zamian podsunąć ludziom bajkę o dysku i krokodylach. Nauka, gdy ją sobie podporządkują politycy, może stać się własną karykaturą.

Dlatego warto ocalać gdzie się da jej neutralność od wpływów tych czy innych interesów, zwłaszcza cynicznych polityków. I zwłaszcza w szkole. Bo już teraz powiedzieć, że istnieje coś takiego jak płeć kulturowa, to ryzyko. Strach też wyrywać się z edukacją seksualną (o antykoncepcji nie wspomnę). W Toruniu w ubiegłym roku szkolnym zwolniono z pracy nauczycielkę, która poprowadziła lekcję o depresji – bo to miało jakoby potencjalnie wpędzić uczniów w depresję!

A może za chwilę trzeba będzie uważać z głośnym mówieniem, że wszechświat powstał od wielkiego wybuchu, a człowiek wyewoluował z tej samej gałęzi co małpy. Już pewnie co bardziej bojaźliwi sprawdzają, czy w ich podręcznikach do polskiego nie ma jakiegoś tekstu Johna Lennona, bo pewien współczesny arbiter elegancji i tego, co słuszne, ocenił i podał do wierzenia, że Janis Joplin, Bob Dylan, The Beatles czy The Rolling Stones „manipulowali warstwą tekstową” swoich utworów.

Polecam ku przestrodze 6. odcinek Siedmiu życzeń zatytułowany Klątwa bogini Bast. To jest dopiero hit.

Ryszard Bieńkowski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.