Postaw na edukację

27.09.2024

W przyrodzie nic nie ginie?

A to się jeszcze okaże

W przyrodzie nic nie ginie?

Pojawiają się głosy (i to z samej góry edukacyjnej drabiny) mówiące, że najbliższa reforma edukacji przyniesie radykalną zmianę nauczania przedmiotów przyrodniczych. Radykalną, bo polegającą na połączeniu tych przedmiotów w jeden blok zwany – jakżeby inaczej – przyrodą. Chociaż za moich czasów jednak można było inaczej nazwać ten blok, mianowicie środowiskiem. Jestem rocznikiem, który został wcielony do szkoły podstawowej właśnie reformowanej na wzór radzieckiej 10-latki. Wówczas też był to postępowy pomysł, z którego już w trakcie mojej kariery szkolnej szczęśliwie zrezygnowano. Dedykuję to wspomnienie innowatorom ku pamięci.

Według tych głosów (przypomnę, że z góry) ze szkoły podstawowej, począwszy od 2026 roku, zniknęłyby jako oddzielne przedmioty: geografia, biologia, chemia, a może nawet fizyka.

Uzasadnienie, jakie usłyszałem, brzmiało mniej więcej tak: przecież to, czego się uczy na tych przedmiotach, często jest ze sobą powiązane, więc dlaczego uczyć tego oddzielnie? A, i jeszcze słyszałem, że dzieci czasem nawet nie wiedzą, że to, co było na jednym przedmiocie, jest tym samym, co omawiano na innym.

To prawda, zresztą jedna z wielu prawd – bo prawd na świecie mamy dzisiaj bez liku i można z nich wybierać taką, która będzie argumentem za jaką się chce tezą. Na przykład klasyczna (bo po łacinie) prawda mówi Repetitio est mater studiorum. A prawdą jest też to, że oprócz tego, co się ze sobą w przedmiotach przyrodniczych łączy (albo na jakimś poziomie ogólności da się ze sobą zestawić), jest niezliczona liczba praw, zjawisk, faktów i uzasadnień, które przynależą do konkretnej dziedziny i dają się zrozumieć tylko w połączeniu z nieco gruntowniejszą wiedzą przedmiotową. A bywa też i tak, że obserwacja jakiegoś zjawiska bez specjalistycznych narzędzi albo bez umiejętności weryfikacji tego, co się zaobserwuje, prowadzi do mylnych wniosków. Bez mikroskopu nie istnieją komórki, a bez stałej grawitacji nie obliczymy przyspieszenia ziemskiego, choć je łatwo zaobserwujemy, potykając się o korzeń w lesie.

Pomysłodawcy bloku przyrodniczego mówią, że poszczególne przedmioty przyrodnicze znane z nazwy miałyby się pojawić w życiu uczniów dopiero w szkole średniej. I wówczas, jak należy rozumieć autorów pomysłu, uczniowie ze swoją wiedzą przyrodniczą na poziomie obserwacji z parku czy pobliskiego lasu (taki był postulat – pozwólmy dzieciom poznawać przyrodę w terenie, chcemy 4 godzin przyrody, żeby wyjść z dziećmi do parku) zasilą doposażone pracownie chemiczne, fizyczne, biologiczne i geograficzne. I tam przełożą swoje uwspólnione obserwacje przyrodnicze na konkretne wzory i reakcje chemiczne, obliczenia na fizyce, wykażą się wiedzą z genetyki na biologii i znajomością geologicznej przeszłości sześciu kontynentów – żeby zdać maturę z zakresu rozszerzonego i z tą wiedzą pójść na studia!

Tak, to nawet całkiem prawdopodobne. Tak samo jak to, że podstawowa wiedza z przedmiotów przyrodniczych, której dotknie młodzież w szkołach branżowych, będzie dla niej wystarczająca, żeby w swojej przyszłej pracy nie wlewać wody do kwasu i stawiać ściany zgodnie z prawem grawitacji.

A teraz serio – czy można sobie wyobrazić nauczania blokowe przyrody od 4 do 8 klasy bez podziału na konkretne przedmioty? Czy jednak należy się spodziewać, że taki podział nastąpi samoistnie jako ratunek przed chaosem i przyczynkarstwem?

„Łączenie przez podział” – to jeden ze słynnych wałęsizmów naszego legendarnego prezydenta. Obok „plusów dodatnich i plusów ujemnych” oraz „nie chcę, ale muszę” chyba najbardziej znany. Kto by pomyślał, że to taka uniwersalna zasada.

Ciekaw też jestem bardzo, czy czterogodzinne wyjścia do parku (jak radośnie postulują koryfeusze chóru miłośników bloku „przyroda”) to jest pomysł na 5 lat nauki? Nie na rok czy dwa, co bym zrozumiał, tylko na 5 lat? Nie zaziębią się aby bąbelki? Nie naprzynoszą zwolnień jak z wuefu?

Może ktoś mi zdejmie klapki z oczu i otworzy umysł, bo sam jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Ryszard Bieńkowski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.