Dobiega końca kolejny etap zdalnego nauczania. Niektórzy już podsumowali osiągnięcia pierwszego semestru, inni rozliczą się dopiero po przerwie świąteczno-noworoczno-feryjnej. No właśnie, aż trzy przymiotniki określają ten niezwykle długi czas wolny wymuszony sytuacją pandemiczną.
Prawie cztery tygodnie wolnego w środku roku szkolnego to sytuacja do tej pory niespotykana. To jakby dodatkowe, dłuższe wakacje, tyle że w zimie. Z wieloletniej nauczycielskiej perspektywy nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek dane nam było 25 dni odpoczynku naraz w tym okresie.
Z jednej strony dobrze, bo potrzebujemy wytchnienia po ciężkim czasie zdalnego nauczania. Z drugiej strony, czy to rzeczywiście korzystne rozwiązanie?
Z naukowego punktu widzenia takie długie przerwy w nauce i pracy nie sprzyjają ani nauczycielom, ani uczniom. Dlaczego? Ano dlatego, że po wydłużonym czasie odpoczynku zarówno jedni, jak i drudzy mają problem z powrotem do swoich obowiązków i codziennej rutyny. Taki syndrom niechęci czy wręcz stresu z powodu konieczności powrotu do pracy to tak zwany zespół napięcia powakacyjnego, który dotyczy znacznej części społeczeństwa. Drugim powodem, dla którego taka długa przerwa w nauce nie jest zbytnio wskazana, jest fakt zapominania przez uczniów dużej ilości wiedzy przyswojonej wcześniej. W trakcie systematycznej, równomiernie rozłożonej nauki wiedza jest utrwalana, ugruntowywana i widać postępy w nauce. Po wakacyjnej przerwie znaczna jej część po prostu ulatuje i właściwie nauczanie można by zacząć od nowa. Zmotywowanie uczniów do ponownej nauki po okresie bezczynności zajmuje trochę cennego czasu.
A jak zapatrują się na te wydłużone ferie sami zainteresowani?
Pomijając powody pandemiczne, zarówno nauczyciele, jak i uczniowie mają w tej kwestii podzielone zdania.
Jeśli chodzi o kadrę uczącą, jedni cieszą się na takie wydłużone poświąteczne wakacje, dające maksymalne wytchnienie po długim czasie prawie nieprzerwanej pracy zdalnej. Zawsze to miło pobyć trochę dłużej w domu bez konieczności codziennego odpalania komputera i przemawiania do ekranu, bycia w stałej gotowości i reagowania na setki informacji spływających nieprzerwanie od uczniów, rodziców i dyrekcji. Inni są zdania, że to za długo, że lepiej byłoby rozłożyć te wolne dni w czasie i pozostawić ferie zimowe w wyznaczonym wcześniej terminie. Wynika to zapewne z obawy, że (jak pisałam wyżej) taki długi okres bez nauki w środku roku szkolnego może się przyczynić do rozleniwienia uczniów i przez to trudniej będzie zmotywować ich z powrotem do wytężonej nauki. Przerobiony wcześniej w takim trudzie materiał także ulegnie zapomnieniu. Konieczne więc będzie powtarzanie i przypominanie już raz przekazanej wiedzy. 25 dni bez nauki to przecież szmat czasu… A zadawanie prac domowych na czas tej zasłużonej beztroski raczej nie jest mile widziane.
Opinie młodzieży też są podzielone. Od entuzjazmu z powodu długich wakacji w zimie („tylko szkoda, że nie można wyjechać!”) do obaw przed bardzo wydłużonym, pozbawionym przerwy aż do Wielkanocy drugim półroczem. Z rozmów z uczniami jasno wynika, że większość wolałaby wrócić po feriach świątecznych do szkoły (w wersji zdalnej, a najlepiej „normalnej”), przepracować te kilka tygodni nauki i potem znowu cieszyć się zimowym odpoczynkiem. Nawet jeśli będzie to wypoczynek w domu, bez wyjazdu. To, co cieszy uczniów w tej sytuacji, to odreagowanie wielogodzinnego siedzenia przed ekranem komputera. Nie wszyscy nastolatkowie (podobnie jak nauczyciele) dobrze to znoszą i po prostu mają dosyć ekstremalnej nauki on-line. Zważywszy na to, że przeciętny uczeń ma średnio 6–7 lekcji dziennie, nie trudno się dziwić, że są już przemęczeni. Bóle głowy, migreny, rozkojarzenie, zmniejszona koncentracja lub jej całkowity brak to efekty długoterminowej nauki zdalnej. Na tym etapie roku szkolnego dotyczą już zapewne większości uczniów. Z tej perspektywy takie wydłużone ferie są jak najbardziej wskazane jako recepta na doładowanie mocno osłabionych baterii.
Prawie wszyscy uczniowie i nauczyciele chcą powrotu do normalności, do prawdziwej nauki w szkolnych murach. Z moich obserwacji wynika też, że prawie wszyscy są już także stęsknieni bezpośrednich kontaktów z koleżankami i kolegami z pracy i ze szkoły.
Świadczą o tym filmiki, słowa, maile i inne możliwe on-line sposoby okazywania emocji. Piszę „prawie”, bo na pewno są i tacy, którym obecny system pracy bardzo odpowiada. Większość jednak z nadzieją i utęsknieniem wypatruje zielonego światła do powrotu do szkoły.
Tymczasem przed nami najdłuższe ferie świąteczno-zimowe. Wykorzystajmy mądrze ten czas na zasłużony odpoczynek, na pobyt z bliskimi, na zapomnienie o wszelkich obowiązkach szkolnych. Nacieszmy się tą wolnością przed kolejnymi wyzwaniami nowego, oby lepszego roku.
Katarzyna Tryba