Na lekcjach matematyki wymagamy od uczniów umiejętności wykonywania poprawnych obliczeń. Poprawność oceniamy zazwyczaj zero-jedynkowo na zasadzie „dobrze” versus „źle”. Zatem wszystkie uczniowskie próby szacowania (podania możliwie przybliżonego wyniku) są skazane na ocenę „źle”. Dzięki temu możemy w bardzo prosty sposób zniechęcić ucznia do prób podania wyniku zbliżonego do poprawnego w sytuacjach, gdy nie potrafi udzielić dokładnej odpowiedzi. W kolejnym zadaniu tego rodzaju uczeń albo nie udzieli odpowiedzi wcale, albo poda pierwszą liczbę, która przyjdzie mu na myśl, prawdopodobnie zupełnie przypadkową. Warto w tym miejscu zastanowić się nad tym, czy to dobra strategia dydaktyczna.
Umiejętność wykonywania poprawnych obliczeń ma oczywiście kluczowe znaczenie i z tym polemizować nie sposób. Można jednak wskazać kilka argumentów za tym, by w procesie dydaktycznym nie rezygnować całkowicie z szacowania.
Zdaniem wielu badaczy zajmujących się tak zwanym poznaniem matematycznym, dysponujemy wrodzoną, wspólną nam i wielu gatunkom zwierząt, zdolnością operowania na liczebnościach. W zakresie od 1 do 3–4 elementów bezbłędnie i bez wysiłku określamy, ile obiektów widzimy. W przypadku większych zbiorów jesteśmy w stanie podać najwyżej wartość przybliżoną, a dokładność tego szacowania zmniejsza się wraz ze wzrostem liczby elementów. To na tej predyspozycji, zdaniem wielu badaczy (m.in. Stanislasa Dehaene uznawanego za jednego z największych ekspertów w zakresie poznania matematycznego), są nadbudowywane umiejętności matematyczne kształtowane w szkole.
Zdolność szacowania nie jest taka sama dla wszystkich operacji matematycznych. Naturalna predyspozycja ogranicza się do dodawania i, w mniejszym stopniu, do odejmowania. Zdaniem Dehaene to właśnie te najprostsze operacje możemy wykonywać za pomocą systemu przybliżonych liczebności. Szacowanie wyników mnożenia wymaga co najmniej znajomości tabliczki mnożenia, w następnej kolejności między innymi umiejętności zaokrąglania.
Zaokrąglanie czy stosowanie uproszczonych obliczeń można trenować. Może to dodatkowo sprzyjać lepszemu rozumieniu operacji matematycznych, zaznajomieniu z nimi, a w konsekwencji prowadzić do bardziej pozytywnych postaw wobec matematyki.
Warto również pamiętać, że zdolność poprawnego szacowania będzie odgrywać ważną rolę w życiu codziennym. Choćby podczas zakupów, kiedy nie zawsze mamy możliwość (albo chęć) ustawicznego wyliczania, ile ostatecznie zapłacimy. Znacznie łatwiej jest szacować wartość naszego koszyka, aby przynajmniej w przybliżeniu określić, czy przy sklepowej kasie nie zadamy śmiertelnego ciosu naszemu aktualnemu budżetowi. Podobnie, sprawnie szacując, możemy się nie ustrzec reszty niższej o 2 zł, ale raczej unikniemy reszty zaniżonej o 20 czy 50 złotych. Warto również pamiętać, że poprawne szacowanie może ustrzec ucznia przed popełnieniem błędów podczas rozwiązywania szkolnego zadania arytmetycznego. Przykładowo, szacując wynik dodawania czy mnożenia liczb wielocyfrowych, możemy określić, ile „mniej więcej” będzie wynosić wynik. Oszacowanie można następnie skonfrontować z wynikiem formalnych obliczeń (np. dokonywanych metodą pisemną). Pozwoli to wyłapać potencjalne błędy wynikające na przykład z przepisywania (dana cyfra wpisana w nieodpowiedniej kolumnie), a prowadzące do zmiany końcowego wyniku o cały rząd wielkości.
Umiejętność poprawnego szacowania jest jednym z ważnych wyznaczników rozumienia matematyki. Jest ona do pewnego stopnia wrodzona i naturalna, a jednocześnie podatna na trening. Stanowi też element naszej naturalnej predyspozycji do opanowania matematyki (w tym do posługiwania się symbolicznym zapisem liczbowym). Odpowiednio stosowana, może okazać się pomocna zarówno podczas wykonywania dokładnych obliczeń, jak i w sytuacjach życia codziennego. Powinna zatem znaleźć swoje miejsce w edukacji matematycznej.