Uczyć się i nie myśleć – to bezużyteczne. Myśleć i nie uczyć się – to niebezpieczne.
Konfucjusz
Od momentu, kiedy natrafiłem na tę myśl Konfucjusza, mam poczucie, że wyraża ona bardzo uniwersalną i wciąż nad wyraz aktualną prawdę: o ile bezrefleksyjne uczenie się jest stratą czasu, o tyle każda refleksja, jeśli nie będzie umocowana w wiedzy, jest zagrożeniem, bo może wprowadzać w błąd. Dlatego ci, których zadaniem jest przekazywać wiedzę i wychowywać, muszą szczególnie pilnować, żeby znać prawdziwe i uzasadnione fakty, które są podstawą dzielenia się wiedzą i podejmowania działań psychopedagogicznych. Mówiąc krótko, nauczyciele na mocy swojej misji są zobowiązani do samodoskonalenia. Temat ten jednakże wiąże się z kilkoma problemami, którym przyjrzę się w poniższym wpisie.
Po pierwsze: świadomość konieczności
Uczenie się przez całe życie, kształcenie ustawiczne, samodoskonalenie się – wszystko to jest koniecznością. Człowiek, kończąc studia wyższe, jest przygotowany teoretycznie z zakresu określonej dziedziny, natomiast skuteczność zawodowa wymaga przygotowania praktycznego z obszaru wielu dziedzin – nawet przy założeniu, że wykonuje się tylko jeden zawód przez całe życie. Praca nauczyciela jest tego świetnym przykładem. Aby być skutecznym w wykonywaniu powierzonych nauczycielowi zadań, nie można oprzeć się jedynie na wiedzy przedmiotowej poznanej na studiach. Po pierwsze, świat się nieustannie zmienia i to, co było aktualne kilka lat temu, dziś już może aktualne nie być. Pokora wobec przyrostu wiedzy i rozwoju nauki jest wielkim sprzymierzeńcem wszystkich edukatorów. Po drugie, praca w oświacie wymaga zdobycia wielu umiejętności ponadprzedmiotowych, których nie da się wyuczyć na studiach kierunkowych: są to między innymi kompetencje diagnostyczne i terapeutyczne, które nie są domeną tylko psychologów. Każdy nauczyciel w pewnym stopniu musi je opanować. Ja sam, szkoląc nauczycieli, niejednokrotnie widzę, jak łakną tego typu wiedzy, bo chcą być skuteczniejsi w kontakcie z uczniami i bardziej profesjonalni w rozumieniu procesów zachodzących w swoich podopiecznych.
Po drugie: konieczność wsparcia
Wydawałoby się, że jeżeli nauczyciel ma świadomość potrzeby samodoskonalenia się, nic nie stanie na przeszkodzie, żeby się nim zajął. Niestety, świadomość to dopiero początek drogi. Jestem przekonany, że wielu nauczycieli myśli w kategoriach „doskonaliłbym się, ale…”, a jednym z najważniejszych „ale”, być może nawet nieuświadomionym, jest lęk przed tym, co powiedzą inni. Dlaczego?
Otóż nauczyciele są osobami, które społecznie są postrzegane w bardzo dużym stopniu przez pryzmat swojej wiedzy. Wiedza jest dla wielu nauczycieli źródłem poczucia skuteczności, a sytuacja przyłapania na braku wiedzy – źródłem dużego wstydu (co oczywiście obiektywnie jest nieuzasadnione, gdyż nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego). Istnieje zatem ryzyko, że nauczyciel, nawet mimo świadomości wartości czy konieczności samodoskonalenia się, nie będzie podejmował żadnych działań w tym kierunku, gdyż obawia się, że postawi go to w złym świetle. Ja, nauczyciel, miałbym się przyznać, że mam braki w obszarze moich kompetencji?
Dlatego właśnie tak ważne jest wspieranie nauczycieli, którzy chcą się doskonalić – szczególne zadanie stoi tutaj przed przełożonymi. Zamiast motywacji braku kompetencji powinni rozwijać motywację (nomen omen) doskonalenia się – w myśl słów Sokratesa nie uczymy tych, którzy wiedzą, nie uczymy także tych, którzy nie wiedzą – uczymy tych, którzy nie wiedzą, że wiedzą. Jeżeli nauczyciel będzie dostawał sygnały od dyrekcji, że brakuje mu wiedzy czy kompetencji, najprawdopodobniej samodoskonalenie będzie dla niego pustym słowem. Ale jeśli dyrekcja wskaże nauczycielowi, że jest dobry i że warto, żeby udoskonalił to, co już ma, i wydobył z siebie jeszcze większy potencjał – motywacja będzie dla niego realna i autentyczna. Ja sam pamiętam sytuację, gdy dyrekcja mojego liceum zaproponowała mi studia podyplomowe z przygotowania do życia w rodzinie. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakaś pomyłka. Przecież jestem psychologiem, po co mi takie studia – czy moi przełożeni wątpią w moje kompetencje? Ale gdy udałem się do dyrekcji, od razu usłyszałem uzasadnienie: właśnie dlatego, że jestem psychologiem i mam dobry kontakt z młodzieżą, uczę tego przedmiotu, bo najlepiej sobie poradzę, a „papier” mieć muszę. Tak zmotywowany, z radością zgodziłem się na podjęcie tych studiów.
Po trzecie: konieczność funduszy
Realny problem, na który napotykają nauczyciele pragnący się doskonalić, może leżeć w obiektywnym stanie rzeczy – może po prostu brakować na to pieniędzy. W ankiecie przeprowadzonej przez Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe na 3297 nauczycielach 42% respondentów stwierdziło, że nie otrzymuje zwrotu kosztów udziału w szkoleniach zewnętrznych. W różnym stopniu refundację zapewniają natomiast szkoły 37% ankietowanych: całkowicie koszty samodoskonalenia refunduje 17% szkół, natomiast 13% szkół pokrywa połowę kosztów.
Dlaczego tylko niewiele ponad połowa nauczycieli ma możliwość otrzymania funduszy na samodoskonalenie? Spośród wielu przyczyn chciałbym zwrócić uwagę na jedną: poczucie, że są ważniejsze rzeczy do finansowania. Taki sposób myślenia zawsze kojarzy mi się ze społecznymi sugestiami obniżenia dotacji na kulturę czy oświatę w celu zwiększenia dotacji np. na służbę zdrowia. Jest to perspektywa krótkowzroczna: lepiej wyedukowane społeczeństwo, bardziej rozumiejące świat, skuteczniej będzie radziło sobie w walce z niedoskonałościami naszego życia, także z chorobami. Identycznie jest w szkole – lepiej wyszkolony nauczyciel będzie o wiele skuteczniejszy w swojej pracy, co będzie się przekładało na jakość funkcjonowania szkoły i odnoszone przez nią sukcesy. Kiedy jestem pytany na prowadzonych przez siebie szkoleniach, jak można polepszyć wyniki szkoły w zakresie matur, konkursów czy olimpiad, mówię dyrekcji: zorganizujcie nauczycielom porządne szkolenia z metod efektywnego uczenia się, skutecznego zapamiętywania i właściwego motywowania uczniów.
Po czwarte: świadomość istnienia funduszy
Ostatnią sprawą, którą chciałbym poruszyć, jest brak wiedzy, że nauczyciel może się samodoskonalić dzięki specjalnie przeznaczonym na ten cel funduszom. Aż 21% respondentów wspomnianej ankiety nie wie, czy mogłaby otrzymać refundację. Szczególnie duży procent niewiedzy na temat możliwości udziału finansowego szkoły w opłatach za szkolenie pojawia się w województwach świętokrzyskim (30%) i pomorskim (29%). Mam poczucie, że sprawdza się tu hasło „kto chce – szuka sposobu, a kto nie chce – szuka powodu”. Jeśli nauczyciele nie są zmotywowani do samodoskonalenia, mogą twierdzić, że nie ma żadnych ofert. Dlatego tak naprawdę warto zadbać o to, o czym wspominałem w dwóch pierwszych punktach tego wpisu, a problem być może rozwiąże się sam. Jednocześnie jestem przekonany, że poważnym powodem braku wiedzy o konkretnych formach samodoskonalenia jest brak wiedzy o miejscach, w których można przejrzeć np. listę proponowanych szkoleń. Stworzenie w szkole tablicy z ogłoszeniami o szkoleniach albo poproszenie kogoś o robienie regularnie researchu dla całego grona pedagogicznego wydaje się bardzo sensownym rozwiązaniem.
Na koniec powiem krótko – życzę wszystkim Czytelnikom, żeby patrzyli na wszelkie problemy jak na rozwiązania, które odwróciły się do nas plecami. Sapere aude!