O lęku przed matematyką polski czytelnik mógł już poczytać. (1) W tym artykule nie będziemy omawiać natury tego zjawiska i jego negatywnych konsekwencji. Skupimy się natomiast na tym, co jako nauczyciele i rodzice możemy zrobić, aby nie pielęgnować ani też nie rozwijać lęku przed matematyką u naszych podopiecznych i dzieci.
Już na etapie edukacji wczesnoszkolnej wielu rodziców dostrzega potrzebę pomocy dzieciom w nauce, także w nauce matematyki. Przy okazji muszą się również zmierzyć z frustracją, która niejednokrotnie towarzyszy dziecku podczas zmagań z matematyką. Naturalną w takiej sytuacji reakcją jest oczywiście chęć udzielenia wsparcia dziecku, pocieszenia go. To odruch jak najbardziej naturalny. Warto jednak przez chwilę zastanowić się, jak powinniśmy w takiej sytuacji zareagować. Jakich słów użyć, aby pocieszyć dziecko? Wyobraźmy sobie dwa scenariusze. W pierwszym rodzic, któremu być może dobrze w pamięć zapadły własne, nie najlepsze doświadczenia mówi dziecku „nie przejmuj się, nie każdy musi być dobry z matematyki, dla mnie też to była czarna magia”. Taki komunikat, choć na chwilę uspokoi dziecko, ma też negatywne konsekwencje. Może bowiem prowadzić do ukształtowania w dziecku przekonania, że matematyka jest dla niego za trudna. W konsekwencji dziecko nie będzie nawet próbować się jej nauczyć. Brak pracy własnej będzie z kolei prowadzić do jeszcze większych trudności na dalszych etapach edukacji.
W drugim scenariuszu rodzic mówi dziecku „Wiem, że matematyka nie jest łatwa, ale dasz radę się jej nauczyć, czasem trzeba tylko trochę więcej popracować. To nic, że na początku nie wychodzi najlepiej”. Taki komunikat również pomoże rozładować sytuację. Przy okazji nie stanowi informacji „matematyka nie jest dla ciebie, powinieneś to sobie odpuścić”.
Przedstawione wyżej scenariusze i ich konsekwencje nie są jedynie efektem teoretycznych dywagacji. W opublikowanym niedawno przez Erin Maloney z Uniwersytetu w Chicago i jej współpracowników badaniu sprawdzono osiągnięcia matematyczne i postawy wobec tego przedmiotu u dzieci rodziców o wysokim bądź niskim poziomie lęku przed matematyką. Lęk przed matematyką u rodziców przekładał się (negatywnie) na osiągnięcia matematyczne dzieci, ale tylko w wypadku, gdy rodzic pomagał dziecku w nauce matematyki. Innymi słowy – w przypadku rodziców o wysokim poziomie lęku przed matematyką – pomoc dziecku paradoksalnie prowadziła do pogorszenia jego osiągnięć matematycznych.
Nasuwa się pytanie, co z tym zrobić. Potencjalnych działań jest wiele. Oczywiście możemy mówić o konieczności zmiany społecznego postrzegania matematyki. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach jest to przecież dziedzina niezwykle ważna. Możemy przypominać, że nie warto się chwalić nieznajomością matematyki (dla porównania, kto w towarzystwie powie z uśmiechem na ustach, że do tej pory duka czytając i nie za bardzo rozumie, co przeczytał?). Możemy powtarzać, jak ważna jest walka ze stereotypem płciowym „matematyka nie jest dla dziewcząt”.
Dla przykładu, badania autorstwa Sian Beilock, również z Uniwersytetu w Chicago, pokazały, że w pierwszych latach edukacji szkolnej lęk przed matematyką u nauczycielek nauczania początkowego przekłada się na poziom osiągnięć ich uczennic. Podobnej zależności nie zaobserwowano w wypadku chłopców.
Co natomiast możemy zrobić dziś, jutro, na najbliższym spotkaniu z rodzicami naszych uczniów? Przede wszystkim uczulmy rodziców, że postawa wobec przedmiotu jest równie ważna jak wysiłek wkładany w jego naukę, a ukształtowanie takiej pozytywnej postawy może być nawet bardziej istotne niż pomoc w rozwiązywaniu konkretnego zadania. Konsekwencje takiej czy innej postawy są przecież bardziej długotrwałe. W jaki sposób tego dokonać? Jak pokazują badania, wskazywanie, że niekiedy konieczne jest więcej pracy, i że taka praca przyniesie z czasem pożądane rezultaty mogą sprzyjać formowaniu bardziej pozytywnych postaw (a tym bardziej zapobiegać formowaniu postaw negatywnych). Podkreślanie, że matematyka jest „do nauczenia się” będzie bardziej pożyteczne niż słowa typu „nie każdy musi to umieć”. Przekonujmy rodziców (i sami o tym pamiętajmy), że stereotyp „matematyka nie jest dla dziewcząt” ma niewiele wspólnego z prawdą. Nie chodzi tu o żadne magiczne formułki, które wypowiedziane przez rodzica sprawią, że dziecko z dnia na dzień pokocha matematykę. Należy raczej pamiętać, jaki sens i znaczenie mają kierowane przez nas do dziecka słowa. Czy raczej sugerują, że powinno sobie odpuścić, czy też może podkreślają, że jest to coś, co dziecko jest w stanie opanować?
Na zakończenie jeszcze jeden argument. W jednym z badań osoby o wysokim poziomie lęku przed matematyką nauczono interpretować fizjologiczne objawy lęku (napięcie mięśniowe, spocone dłonie itp.) nie jako oznaki słabości, ale jako płynący z ciała sygnał świadczący o pełnej mobilizacji i gotowości do podjęcia trudnego zadania. Doprowadziło to do zmniejszenia negatywnego wpływu lęku na wynik testu z matematyki. To dowód na ogromne znaczenie podejścia i postaw nie tylko dla psychicznego dobrostanu ucznia, ale również dla jego szkolnych wyników.