Postaw na edukację

05.01.2023

A moja matka i tak nie przyjdzie

Wywiadówka – konieczność czy przeżytek?

A moja matka i tak nie przyjdzie

Jak co roku o tej porze mamy w szkołach koniec semestru i podsumowanie półrocznych wyników w nauce. Znów posypią się zagrożenia oceną niedostateczną i odbędą walki o dobre stopnie, a potem nadejdzie czas na wywiadówki. Zebrania z rodzicami są nadal nieodłącznym elementem pracy szkoły i odbywają się co najmniej cztery razy w roku. Ich celem jest przekazywanie przez wychowawcę i innych uczących dziecko nauczycieli informacji o jego postępach w nauce (lub o braku tychże), o pracy szkoły i planowanych przedsięwzięciach.

Dawniej, dopóki dzienniki szkolne istniały tylko w wersji papierowej, a Internetu jeszcze nie było w powszechnym użyciu, wywiadówki miały wyraźny sens. Rodzice musieli przyjść, aby wysłuchać informacji o swoim dziecku, a także wspólnie z innymi podjąć jakieś decyzje dotyczące klasy czy szkoły. Na zebraniach przeważnie był tłum (choć oczywiście istnieli i tacy rodziciele, którzy nigdy nie pojawiali się w szkolnych murach).

Odkąd mamy e-dziennik i korzystamy z poczty elektronicznej, sytuacja uległa diametralnej zmianie. Rodzice wgląd w oceny mają non stop, nauczyciele piszą spostrzeżenia na bieżąco, a sprawy związane z życiem szkoły są publikowane na jej stronie internetowej. Zatem wystarczy parę kliknięć i wszystko wyświetli się na ekranie, co daje wszystkim możliwość szybkiej reakcji i podjęcia odpowiednich kroków w razie potrzeby.

A jednak mimo tego w większości szkół nadal organizuje się spotkania z rodzicami w klasach. Późnym popołudniem, po swoich lekcjach, całe grono pedagogiczne czeka w salach na przybycie opiekunów dzieci. Po co? By tym zaniepokojonym matkom czy ojcom móc przedstawić problemy ich pociech? Problemy, które już dawno opisali w internetowej korespondencji?

Niestety, tak jak kiedyś istnieli rodzice, którzy nie pojawiali się na wywiadówkach, tak teraz jest spora grupa, która nie czyta korespondencji w e-dzienniku. Albo czyta i nie reaguje. Dopiero ogłaszane na koniec semestru zagrożenie oceną niedostateczną lub nieklasyfikowaniem staje się dla nich bodźcem do działania i szukania ratunku. I na semestralnych wywiadówkach pojawiają się właściwie głównie rodzice takich zagrożonych uczniów. Niekoniecznie „dobrowolnie”, czasem specjalnie przywołani… Zwykle najpierw uczeń w ogóle wątpi, czy się pojawią („Zebranie? Moja matka i tak nie przyjdzie, nie ma czasu”). Jak już jednak przyjdzie, to nie wie, w której klasie jest jej dziecko („W A, Be, a może w Ce?”), jak nazywa się wychowawca czy też pani od danego przedmiotu („Gdzie znajdę panią od polskiego, taką z ciemnymi włosami?”). Jakie to jest częste! A niefrasobliwość niektórych rodziców jest wręcz rozbrajająca. („Niech jej pani usprawiedliwi wszystkie nieobecności, bo ja nie mam do tego głowy”, „Spóźnia się? A bo on nie jest w stanie wcześniej wstać z łóżka”, „Nie chodzi na wf? Bo potem jest spocony i siedzi tak cały dzień w szkole”).

Takie kwiatki coraz częściej są też przesyłane przez rodziców drogą mailową. Aby zbyć… A przecież to rodzice powinni zwracać uwagę na nieodpowiednie zachowanie swoich dzieci, reagować na ich złe nawyki i wczytywać się w informacje od nauczycieli. Zadaniem pedagogów jest nauczanie i bieżące informowanie opiekunów o ewentualnych niedociągnięciach ich dzieci, zadaniem rodziców – czytanie tych uwag i podejmowanie odpowiednich kroków. Albo przynajmniej uczestniczenie w tych organizowanych specjalnie dla nich spotkaniach z wychowawcą.

Musimy się liczyć z tym, że frekwencja na wywiadówkach będzie maleć. Czy kiedyś zanikną one zupełnie? W niektórych szkołach już organizuje się tylko spotkania on-line. Zapracowani, zabiegani do późna rodzice czy opiekunowie mają coraz mniej czasu dla swoich dzieci. Czasem nawet nie czytają wysyłanych do nich komunikatów. A jeśli już odczytają, to i tak nie zawsze odpowiednio na nie zareagują. A przecież w dobie tak rozwiniętej komunikacji on-line, przy odrobinie dobrej woli, zebrania z rodzicami byłyby niepotrzebne, a to zaoszczędziłoby dużo cennego czasu i nauczycielom, i zapracowanym rodzicom.

Tylko dobrej komunikacji z rodzicami w nowym roku wszystkim wychowawcom i nauczycielom życzę.

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.