Postaw na edukację

15.12.2017

Dlaczego pani krzywo spojrzała na moje dziecko?

Czyli jak rozmawiać z rodzicem

Dlaczego pani krzywo spojrzała na moje dziecko?

Tak jak trudno wyobrazić sobie szkołę bez uczniów i nauczycieli, tak nie można mówić o szkole bez kontekstu rodziców, których pociechy do niej uczęszczają. Kontakty, spotkania i zebrania z rodzicami, trójki klasowe, rady rodziców stanowią nieodłączny element życia szkolnego, a dla nauczycieli i wychowawców coraz częściej są poważnym wyzwaniem. Perspektywa pierwszego zebrania z rodzicami zawsze budzi wielkie emocje wśród kadry pedagogicznej, gdyż to właśnie wtedy okazuje się, jak będą przebiegać relacje nauczyciel – uczeń – rodzic na dalszym etapie kształcenia.

Na przestrzeni lat relacje te ulegały stopniowym zmianom. I tak jak dawniej mówiło się „nauczyciel ma zawsze rację” lub „z nauczycielem się nie dyskutuje”, co – choć cokolwiek przesadzone – oddawało pewien szacunek i dystans do zawodu „belfra”, tak dzisiaj owe przekonania straciły na swojej mocy i znaczeniu. Kiedy po wywiadówce rodzic wracał do domu, niejeden delikwent był niespokojny, bo nie wiedział, co go czeka po rozmowie ojca lub matki z nauczycielem.

Ale czasy się zmieniły… Dzisiaj, po wejściu do klasy na zebranie, nauczyciel tylko czeka, czy nie wyskoczy mu gdzieś z ławki „przyczajony tygrys, ukryty smok” w postaci niezadowolonego rodzica. I niestety najczęściej zawsze znajdzie się taki „smok”, co zieje ogniem i straszy pozostałych uczestników zebrania… a wychowawcy podnosi ciśnienie.

Zmieniło się nastawienie zarówno uczniów, jak i rodziców do szkoły i nauczycieli. Z moich obserwacji i rozmów z innymi nauczycielami, a nawet z samymi rodzicami rysuje się następujący obraz współczesnych typów osobowości rodziców:

– rodzice spokojni, ugodowi, bezkonfliktowi (zawsze obecni na zebraniach, interesujący się nauką dzieci, pomocni, skłonni do rozmowy)

– rodzice obojętni, nieobecni (nie chodzą na zebrania, nie interesują się stopniami i postępami dzieci, często nie wiedzą w jakiej uczeń  jest klasie!)

– rodzice gawędziarze (pozostają po zebraniu i potrafią godzinami opowiadać o swoich dzieciach)

– rodzice aktywiści (gotowi na każde wezwanie i wyzwanie ze strony szkoły, pomocni, kontaktowi)

– rodzice nadgorliwi i nadopiekuńczy (pojawiają się w szkole nawet bez wezwania, by porozmawiać o swoim dziecku)

– rodzice „social-media” (kontaktują się z nauczycielami tylko przez e-maile, SMS-y, Facebooka lub dziennik elektroniczny, a także przez prywatny telefon nauczyciela o każdej porze dnia i nocy w sytuacjach nie zawsze pilnych i uzasadnionych)

– rodzice roszczeniowi, pyskaci, a nawet agresywni (zawsze niezadowoleni, z pretensjami i wymaganiami, podnoszący głos na nauczyciela, nawet  stosujący agresję słowną)

– rodzice bez wyobraźni i zdrowego rozsądku (bezkrytycznie zapatrzeni w swoje dzieci, nieliczący się ze zdaniem nauczyciela i uznający tylko swoje racje)

I tym jakże różnorodnym typom rodziców musi stawić czoło nauczyciel, wychowawca, pedagog lub psycholog szkolny. Nie lada wyzwanie!

Aby mu sprostać, coraz częściej prowadzone są szkolenia rad pedagogicznych dotyczące kontaktów interpersonalnych i umiejętności radzenia sobie w sytuacji tête-à-tête z trudnymi rodzicami. Wszelkie techniki: asertywności, zdartej płyty, argumentowania, negocjowania, perswazji itp. mogą być przydatne w konfrontacji z rodzicem.

Niestety często i one zawodzą i zdarza się, że na upartego rodzica trudno znaleźć sposób.

Bo jak zareagować na pretensje do nauczyciela o złe oceny ucznia? „Moje dziecko zawsze miało szóstki, a teraz ledwo na tróję wychodzi!”, „Mój syn ma mieć piątkę z matematyki i nic mnie to nie obchodzi!”, „Jak sobie pani wychowała mojego syna, to teraz pani ma!”.

Inne przykłady: „Moja córka nie będzie przychodziła na pierwszą lekcję, bo musi się wyspać”(!), „Co ja poradzę, że on nie lubi szkoły?”, „Niech mu pani usprawiedliwi wszystkie nieobecności”, „Dlaczego pani krzywo spojrzała na moje dziecko?” to niemalże standardy codzienności szkolnej.

O telefonowaniu do ucznia w czasie lekcji nie wspomnę! „Czy mogę odebrać telefon, bo mama, tata dzwoni?”. Beztroska i niestety nieodpowiedzialność niektórych rodziców czasem aż poraża!

W mojej karierze zawodowej zdarzyło mi się parę razy usłyszeć zdroworozsądkowy głos rodzica po zebraniu szkolnym: „Pani profesor, niech go pani dobrze przyciśnie, żeby musiał się naprawdę nauczyć tego języka!” albo: „Dziękuję za intensywną naukę języka! Dzieciak jest zachwycony!”. Miłe, ale już dzisiaj rzadko spotykane. Zdarza się, że wymagający nauczyciele nie cieszą się dobrą opinią wśród rodziców i uczniów, bo „męczą dzieci”. Absurd!

Rodzice coraz mocniej chcą wpływać na całokształt pracy szkoły i nauczycieli. Interweniują często w błahych sprawach, weryfikują sposób pracy nauczycieli, ba, nawet rozliczają z realizacji programu czy treści programowych. Wydaje im się, że postępując w ten sposób, „ratują” swoje dzieci przed złym systemem lub nawet przed złymi wynikami w nauce. A metody, jakimi się posługują, by postawić na swoim, są często zaskakujące i nie na miejscu.

Na złym podejściu rodzica cierpi i uczeń, i nauczyciel, a o autorytecie już raczej nie ma mowy. Rodzice potrafią wypunktować nawet najdrobniejsze uchybienia ze strony nauczyciela, nie zwracając uwagi na liczne błędy i zaniedbania swojego dziecka! Jak tak dalej pójdzie, to nauczyciele staną się bezwolnymi robotami, wykonującymi swoją pracę bez cienia empatii, entuzjazmu i humoru, odtwarzającymi systemowy program w obawie przed jakąkolwiek reakcją ze strony rodziców lub nawet uczniów, niestety. A to nikomu na dobre nie wyjdzie…

A wystarczyłby złoty środek, najstarsza forma dogadania się między ludźmi – DIALOG! Chęć wysłuchania racji obu stron, szczerego i otwartego porozmawiania o problemach dzieci i rodziców oraz wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Nauczyciel (podobnie jak rodzic) to też człowiek i ma prawo do błędów, a wszelkie spotkania i zebrania służą temu, by sobie je wyjaśniać i znaleźć rozwiązanie. Podstawą dobrego dialogu jest oczywiście zmiana nastawienia rodziców, mniej roszczeniowa postawa w stosunku do nauczycieli, ale też i mniej bezkrytyczna – do własnych dzieci. Zdrowy rozsądek i chęć porozumienia dałyby na pewno lepsze rezultaty.

Czego i rodzicom, i nauczycielom życzę!

Katarzyna Tryba

Katarzyna Tryba

Romanistka, uczy w III Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku (Topolówce), prowadzi również kursy, lektoraty i obozy językowe. W wolnych chwilach uwielbia jeździć na rowerze i brać udział w zajęciach Akademii 30+.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.