Postaw na edukację

07.12.2023

Do czego potrzebna jest nam literatura?

I dlaczego sądzimy, że dzieciom potrzebna jest do czegoś zupełnie innego

Do czego potrzebna jest nam literatura?

Od kilku już lat spotykam się z kilkunastoma innymi osobami średnio raz w miesiącu, aby porozmawiać o literaturze. Oczywiście nie o literaturze jako takiej, tylko o konkretnych książkach, które zadajemy sobie do przeczytania. Zadajemy to może nie jest właściwe słowo, bo kojarzy się ze szkolnym przymusem, a do uczestnictwa w naszych spotkaniach nikt przecież nikogo nie przymusza. Po prostu mamy plan lektur na dany semestr i po kolei sobie te książki czytamy (o tym, jak ten plan jest tworzony, jeszcze oczywiście wspomnę, bo to sprawa dość istotna).

Te spotkania literackie odbywają się w ramach Akademii 30+, czyli projektu edukacyjnego zajmującego się organizowaniem różnego typu zajęć dla dorosłych osób zainteresowanych nauką, literaturą, sztuką, muzyką itp. Projekt działa w Gdańsku od ponad 16 lat pod patronatem i przy wsparciu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego. Część zajęć – w tym literackie – odbywa się na platformie Zoom. Kiedyś spotykaliśmy się w jednej z sal konferencyjnych wydawnictwa, ale pandemia to zmieniła, a potem już tak zostało. Nie o tym jednak chciałem mówić; wrócę może do książek.

Po co czytamy te książki? I dlaczego się spotykamy, aby o nich rozmawiać? Każdy z nas już przecież przeszedł obowiązkową edukację i co trzeba było, to przeczytał lub też nie. Najprostsza odpowiedź na te pytania byłaby taka: czytamy książki, bo ciekawi jesteśmy różnych wariantów ludzkiej egzystencji i sposobów, w jaki można sobie z tą egzystencją radzić. Lub też nie radzić, bo przecież często bohaterowie popełniają błędy, które pchają ich na skraj przepaści.

Każdy z nas ma tylko jedno życie, ale dzięki literaturze mamy możliwość wyjścia poza naszą egzystencję i wejścia w skórę kogoś innego. Często też odnajdujemy się w tych literackich historiach, odnosimy te sytuacje do naszego życia, porównujemy podejmowane przez nas decyzje z decyzjami podejmowanymi przez bohaterów. I oceniamy też postaci literackie, mamy do tego prawo.

Nie jesteśmy badaczami literatury, nie interesują nas strategie narracyjne, toposy, nawiązania, umiejscawianie danej powieści w szerszym procesie zjawisk literackich czy społecznych. Czytamy, bo chcemy odnieść z tego jakiś pożytek dla siebie. Chcemy czasem się wzruszyć, coś ważnego dla siebie przemyśleć, przyswoić sobie może jakąś życiową strategię zastosowaną przez bohatera lub się od niej uchronić, potwierdzić obraz świata, jaki mamy w głowie, lub w wyniku jakiejś zbójeckiej książki – całkowicie sobie ten obraz świata zaburzyć.

W książkach szukamy też opisu świata i jego najważniejszych problemów, pokazania nam tego, co w trawie piszczy, i to czasem z kulturowo odległej od nas perspektywy.

Ale żeby to nastąpiło, musimy mieć kontakt z literaturą, która będzie nas żywo obchodzić. Musimy czytać historie, które będą nas dotykać. I które będą przedstawiać świat taki, z jakim mamy obecnie do czynienia.

Dlatego postanowiliśmy, że będziemy czytać tylko literaturę współczesną: polską (m.in. Biegunów i Opowiadania bizarne Olgi Tokarczuk), czeską (np. Palacza zwłok Ladislava Fuksa), rosyjską (Rodzinę Jołtyszewów Romana Sienczina i Zielony namiot Ludmiły Ulickiej), japońską (Wyznania maski Yukio Mishimy, Podziemie pamięci Yuko Ogawy) czy włoską, którą zaczęliśmy omawiać dopiero w tym semestrze (rozmawialiśmy o Sznurówkach Domenica Starnone, a ostatnio o świetnym Kolibrze Sandra Veronesiego; film zrealizowany na podstawie tej książki właśnie pojawił się w kinach).

Wiemy już z grubsza, do czego literatura przydaje się dorosłym. A do czego w takim razie przydaje się dzieciom? Czego one szukają w książkach? Odpowiadając na to pytanie na podstawie listy lektur obowiązkowych dla szkoły podstawowej, można by powiedzieć, że dzieci zainteresowane są przede wszystkim… wiekiem XIX. Wszystko, co jest związane z XIX stuleciem, wydaje się im niezwykle zajmujące! Interesuje ich więc życie nastolatków w Budapeszcie pod koniec XIX wieku (Ferenc Molnar, Chłopcy z placu broni), niesprawiedliwe stosunki społeczne i niemożność zapewnienia opieki lekarskiej warstwom najbiedniejszym w XIX-wiecznej Warszawie (Bolesław Prus, Katarynka), tęsknota za utraconą ojczyzną, też oczywiście w wieku XIX (Juliusz Słowacki, W pamiętniku Zofii Bobrówny), życie i rozrywki warstw szlacheckich w XIX wieku na Litwie (Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz) czy też ukazywanie ciemnych i nieokiełzanych stron kobiecej natury (Adam Mickiewicz, Pani Twardowska; Aleksander Puszkin, Bajka o rybaku i rybie). Wraca taki szósto- czy siódmoklasista ze szkoły do domu i błaga rodziców: – Tato, opowiedz mi, proszę, o paryskiej emigracji, o tym, jak oni tęsknili za utraconą ojczyzną. Proszę, proszę! To jest takie ciekawe! Mamo, poczytaj mi Pana Tadeusza!

Dworuję sobie oczywiście. Wiadomo przecież, że ta lista lektur nie została przygotowana po przeprowadzeniu żadnych badań i ankiet wśród młodych czytelników. A czy dzieci w szkole podstawowej muszą koniecznie czytać Mickiewicza, Puszkina, Krasickiego czy Prusa? Czy nie można im tego darować? Czy nie lepiej zaproponować im książki dziejące się współcześnie, opisujące świat, który znają? Książki, które dadzą im przyjemność i frajdę z lektury, a co najważniejsze – nie zniechęcą ich do czytania? Historia polskiej literatury jest oczywiście istotna, ale może warto zostawić ją dla uczniów szkół średnich.

Paweł Mazur

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.