Postaw na edukację

28.05.2021

Kąpiel na historii

Czyli plusy w minusach zdalnego nauczania

Kąpiel na historii

Kiedy po ponad siedmiu miesiącach zdalnego nauczania wróciłam do klas na lekcje, w ramach tak zwanej odbudowy relacji i integracji pierwsze zajęcia poświęciłam na długie rozmowy z uczniami. Po wysłuchaniu ich refleksji na temat samotnej nauki zdalnej i braku kontaktów z rówieśnikami zadałam im kilka dodatkowych pytań.

Pierwsze z nich dotyczyło tego, czy mimo wszystko dostrzegali jakieś plusy domowej nauki. Odpowiedzi, które usłyszałam, warte są tego, by je tu przytoczyć: „Te kąpiele w czasie historii czy języka polskiego, kiedy pani snuła monolog o epoce – bezcenne!”, „Te śniadanka przygotowywane w kuchni w czasie lekcji matematyki…”, „Te lekcje geografii w słońcu, na balkonie…”, „Ten beztroski brak pośpiechu i lekcje w piżamie…”, „Te herbatki i zupki podczas słuchania lekcji”. To właśnie z uśmiechem wspominają uczniowie. I jeszcze: „Pani lekcje były jedynymi, w czasie których się nie myłem (!), bo na wielu innych po prostu brałem prysznic…” I już wiadomo, jakie anegdoty to pokolenie będzie w przyszłości opowiadać swoim dzieciom i wnukom. Takie plusy w minusach tej chorej sytuacji.

Drugim pytaniem, które postawiłam młodzieży, było o pogłębianie zainteresowań i pojawienie się nowych pasji. Byłam ciekawa, czy ten dłuższy pobyt w domu sprawił, że udało im się rozwinąć w tym zakresie. Spotkało mnie miłe zaskoczenie, bo naprawdę wielu młodych ludzi świetnie wykorzystywało ten czas zamknięcia na rozwijanie nowych lub pielęgnowanie starych zainteresowań. Dziewczyny zaczęły ćwiczyć robótki ręczne, szycie na maszynie, malowanie, pieczenie ciast, gotowanie, chłopcy zajęli się programowaniem, zaawansowaną grą na gitarze lub innym instrumencie, intensywniejszą nauką przedmiotu, który ich interesuje, a nie tylko tego, co jest narzucone w programie nauczania. Aż miło było słuchać ich opowieści o tym, jak potrafili świetnie i kreatywnie wykorzystać ten czas zamknięcia i odosobnienia. Znaczne wydłużenie dnia pozbawionego codziennych dojazdów do szkoły dawało im więcej możliwości samorozwoju. Choć oczywiście nie wszystkim.

Po rozmowie inspirowanej kolejnymi moimi pytaniami uczniowie doszli do wniosku, że nauka zdalna miała ogólnie rzecz biorąc tyle samo dobrych stron, co i złych. Dobre było to, że zostawało im więcej czasu do wykorzystania dla siebie i nie doświadczali codziennego szkolnego stresu. Niektórzy wręcz czuli się w domu komfortowo. Złe były osamotnienie, brak codziennych spotkań z kolegami z klasy, a także poziom nauczania.

Uczniowie świetnie zdają sobie sprawę z tego, że lekcje on-line nie były tak efektywne jak te na żywo, że przebywanie w domu nie sprzyjało skupieniu. Duża część z nich nie potrafiła niestety odnaleźć się w tej wirtualnej rzeczywistości.

Przed powrotem z hybrydy do normalności szkolnej pozostaje rozważyć jeszcze jedną kwestię. Czy po doświadczeniach zdobytych w trakcie nauki i pracy zdalnej konieczny jest całkowity powrót do tego, co było? Czy może wykorzystać te nabyte umiejętności i zrobić jeden dzień w tygodniu zdalny, a resztę w szkolnych murach? Może jest to dobry moment, żeby zmienić stare nawyki i wprowadzić coś nowego, już przetestowanego? Taka organizacja pracy na pewno odpowiadałoby i uczniom, i nauczycielom, ponieważ dawałaby więcej czasu jednym i drugim na naukę własną i rozwijanie zainteresowań. Taki dzień – częściowo wolny od szkoły, a przeznaczony na wszelkie dodatkowe zajęcia pozalekcyjne dla uczniów – z powodzeniem stosuje się od lat w wielu szkołach we Francji. Dzięki temu uczniowie mają czas na hobby i zajęcia sportowe w ciągu dnia, a nie wieczorami, kiedy już są zmęczeni po lekcjach. Nauczyciele wykorzystują ten dzień na uzupełnianie dokumentacji, rady pedagogiczne i inne ważne spotkania. Czemu by nie pójść za tym przykładem?

W tym ostatnim dniu nauczania hybrydowego życzę wszystkim przyjemnego i optymistycznego powrotu do (oby) normalnej rzeczywistości.

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

  1. Alicja pisze:

    Podpisuję się obiema rękami i nogami, jeden dzień Teamsów w tygodniu byłby super! Ja przeprowadziłam takie dyskusje jeszcze online, bo po zrobieniu ankiety online wyszło, że uczniowie wcale się nie cieszą, że wracają. Te wspólne dyskusje otworzyły im oczy na wady i zalety obu form nauczania oraz uświadomiły, że nie są sami w swoich lękach, więc skoro wszyscy się boją wrócić, bo zdziczeli, to w grupie raźniej, bo jadą na tym samym wózku. A już w szkole okazało się, że wszystkie gęby są roześmiane i lockdown odszedł jak sen złoty