Co prawda nie moich rad. Znalazłem je we wrześniowym numerze brytyjskiego dziennika „The Guardian”. (1) Wszystkie „dos and don’ts” na temat: jak przeżyć pierwsze dni w szkole i zrobić dobre wrażenie na starszych (przynajmniej stażem) nauczycielach.
Rady są życiowe. Autor nie kryje, że niejeden raz zaczynał pracę w nowej szkole. Dla nas, nad Wisłą, mają jeszcze jeden walor. Pokazują od środka brytyjski pokój nauczycielski. Czy warto do niego zajrzeć? Zdecydowanie tak.
Najpierw kilka słów o podstawowej różnicy między polską a brytyjską szkołą. Otóż ta ostatnia jest – w moim odczuciu – znacznie lepiej zorganizowana niż nasza. Każda placówka wypracowuje własne, bardzo szczegółowe zasady i procedury, po czym ogłasza je na piśmie. Każdy wie, a przynajmniej ma szansę się dowiedzieć, co i jak.
W znanej mi kiedyś szkole specjalnej karą za określone przewinienia było spędzenie przerwy w czerwonym kole namalowanym na boisku. Taki pobyt wiązał się ze strasznym wstydem dla dzieciaka, toteż z reguły nauczycielowi wystarczyło samo postraszenie czerwonym kołem. Cokolwiek sądzimy o tej formie kary (było nie było, przypomina pręgierz), trzeba podkreślić jedno: nauczyciele wiedzieli, jak ukarać, a uczniowie – jak zostaną ukarani. Niezależnie od tego, czy przeskrobali u groźnego pana od wuefu, czy u łagodnej pani od matematyki. Istniały jasne zasady.
W brytyjskiej szkole sporo jest materiałów dodatkowych, takich jak podręcznik dla nauczyciela czy kodeks zachowania. Inaczej niż u nas, nowy nauczyciel nie jest rzucany na głęboką wodę („obejmie pani wychowawstwo w 2c; proszę trzymać ich krótko, bo poprzedni wychowawca sobie nie radził”). Ale, jak to zwykle bywa, przepisy sobie, a życie sobie. Stąd rady dla brytyjskich nowicjuszy, które przytaczam, nieco je opracowawszy. Zatem:
Oprócz zasad pisanych istnieją niepisane. Opierają się one na zdrowym rozsądku (choć nie zawsze), a także – dodam od siebie – na nieformalnych ustaleniach, dlatego wcale nie są oczywiste dla nowego nauczyciela. Skąd ma on bowiem wiedzieć, że pod dębem parkuje anglistka, a kubek z napisem „Uwielbiam poniedziałki” jest zastrzeżony dla historyka? Nauczyciele miewają też ulubione miejsca w pokoju nauczycielskim, dlatego nie należy siadać na pierwszym wolnym krześle.
Żeby nie podpaść w nowej pracy, należy: a) obserwować, b) podsłuchiwać (sic!), c) pytać i porównywać odpowiedzi.
a) Obserwować: nie robić sobie herbaty, dopóki nie zaparzą jej wszyscy inni nauczyciele (od siebie dodam: czy nie prościej byłoby po prostu zapytać o wolny kubek?).
b) Podsłuchiwać: jak w każdej instytucji, tak i w szkole przepisy nie zawsze idą w parze z praktyką. Dlaczego młody nauczyciel ma być jedynym, który każe uczniom przyjść do szkoły na galowo?
c) Pytać i porównywać: nie wierzyć pierwszej osobie, lecz dyskretnie wypytać trzy. Jeśli ich odpowiedzi się pokryją, wszystko w porządku. Jeśli nie, należy podsłuchać, co się na dany temat mówi w pokoju nauczycielskim. Właśnie w ten sposób autor dowiedział się, że nie musi pisać cotygodniowych planów nauczania – choć przepisy mu to nakazywały.
Trzeba poznać „sojusze”, czyli układy. Autor przestrzega przed „miłą grupką” w pokoju nauczycielskim, która wydaje się „oazą ciepła i przyjaźni”. Pozory mylą, toteż nie należy zaprzyjaźniać się zbyt szybko. Z początku lepiej „wywołać na twarzy swój najlepszy uśmiech” i miło pogawędzić z każdym – ale nic więcej. Jeśli ktoś pochopnie wejdzie w jakiś układ, to umarł w butach. Albo utkwi w nim na dobre, albo zapłaci wysoką cenę za wydostanie się z niego.
Należy uważać na kontakty z rodzicami. Ich oczekiwania w stosunku do nauczycieli są bardzo różne, więc łatwo o potknięcie. W niektórych szkołach istnieją szczegółowe poradniki postępowania z rodzicami (!), jednak tylko w niektórych. mojemapy Warto poprosić o wskazówki, na przykład dyrektora szkoły, żeby potem móc powiedzieć rozjuszonej matce: „Konsultowałam tę sprawę z panią dyrektor; uważa, że postępuję właściwie”.
Tyle rad. Czy obraz szkoły, który się z nich wyłania, nie wydaje się Państwu dziwnie znajomy?
Tomasz Małkowski
1 The dos and don’ts of surviving your first week in a new school