Postaw na edukację

05.04.2019

Przed burzą

Czyli nauczyciele w stanie emocjonalnego wzmożenia

Przed burzą

Strajkujemy czy nie strajkujemy? A jeśli tak, to kiedy, w jakiej formie i jak długo? A co z egzaminami? Czy to wszystko ma sens i czy przyniesie oczekiwane rezultaty? Czy negocjacje z rządem zakończą się kompromisem czy porażką? Czy związki zawodowe wywalczą to, czego wszyscy oczekują? Te i inne pytania związane z planowaną akcją protestacyjną od kilku tygodni zadają sobie chyba wszyscy nauczyciele, a także młodzież i rodzice. Ci pierwsi, najbardziej zainteresowani tematem, przerabiają ten problem niemal bez przerwy. Dyskusje trwają na przerwach w pokojach nauczycielskich, na korytarzach i po wyjściu z pracy, a czasem nawet na lekcjach, bo zaintrygowani uczniowie często zadają swoim belfrom pytania o to, czy do strajku dojdzie i co wtedy? Nawet osoby spoza kręgów oświatowych wykazują zainteresowanie rozwojem sytuacji. Sytuacji o tyle nietypowej, że po raz pierwszy rozgrywa się ona na taką skalę, i to po wielu latach milczenia tej grupy zawodowej. Niewątpliwie jest to temat numer jeden. Nic dziwnego, wszak dotyczy gorącego problemu, jakim są ciągle niesatysfakcjonujące wysokości zarobków kadry nauczycielskiej i bezsensowny system awansu zawodowego. A ponieważ całe to zamieszanie wokół sprawy trwa już dość długo, wywołuje wśród nauczycieli ogromne, czasem również skrajne emocje.  

Zdecydowanie większa część pedagogów jest całkowicie za rozpoczęciem strajku i popiera go w całej rozciągłości. W niektórych placówkach szkolnych jest to np. 80%, w niektórych nawet 100%. Są zdesperowani i gotowi przystąpić w każdej chwili do akcji protestacyjnej, by z wiarą walczyć o lepsze jutro finansowe i o realizację wysuwanych postulatów.

Szkolne referenda przyniosły bardzo wysokie wyniki frekwencji i poparcia dla strajku w większości placówek edukacyjnych. Są i tacy nauczyciele, którzy popierają strajk i chcą włączyć się do protestu, ale ich stanowisko w tej sprawie jest raczej sceptyczne i nieufne. Zresztą, obserwując rozmowy i negocjacje „na górze”, często trudno im się dziwić. Ciągłe odkładanie, przenoszenie terminów dyskusji i zapewnianie, że „więcej się nie da” nie nastraja zbyt optymistycznie. Kolejna grupa nauczycieli to ci, którzy są już zmęczeni tym całym zamieszaniem, samymi procedurami strajkowymi, które trzeba było spełnić, aby w ogóle mogło do niego dojść. Ci zapewniają, że do strajku przystąpią, bo większość tak chce… Chcą być solidarni ze swoimi kolegami z pracy. Są wreszcie i tacy nauczyciele, którzy nie wierząc w skuteczność akcji protestacyjnej, już myślą o zmianie zawodu i miejsca pracy po zakończeniu tego roku szkolnego. Należą do nich zwłaszcza młodzi, ambitni pedagodzy, których nie stać na pracę stażysty przez 6 lat za ok. 1700 zł. miesięcznie. I trudno im się dziwić.

Wśród tych wszystkich popierających strajki istnieją także grupy nauczycieli, którzy są przeciw. To z reguły osoby popierające określoną partię polityczną, którym trudno się przeciwstawić z powodów ideowych. Niektórym nauczycielom szkoda utraty tych pieniędzy, które nie zostaną wypłacone z powodu strajku, a przy tak małych zarobkach nie stać ich na taką stratę (tak twierdzą). Jakby nie wiedzieli, że strata dziś może zaprocentować podwyżkami jutro. Coś za coś…

W tym wszystkim są także rodzice i dzieci. Zwłaszcza te, które mają zdawać egzaminy. Wizja strajku budzi w młodzieży ogromne emocje i zaniepokojenie, a także obawy, czy się one odbędą i w jakich warunkach. Trudno jej nie rozumieć, przecież to bardzo ważny etap w edukacji i podsumowanie wielu lat nauki. Ale protesty mają to do siebie, że odbywają się często właśnie w takich newralgicznych momentach cyklu pracy, żeby w ten sposób skuteczniej wymuszać realizację wyznaczonych celów i postulatów.

Gdy piszę ten tekst, rozmowy i negocjacje trwają. Każda ze stron chce przeforsować swoje pomysły na rozwiązanie problemów. Okaże się, czy jest możliwe zawarcie kompromisu satysfakcjonującego obie strony i dającego nadzieję na poprawę sytuacji nauczycieli. Z ostatnich doniesień wynika, że szanse na wynegocjowanie oczekiwanych zmian wynagrodzeń maleją, a większość propozycji rządowych jest na razie nie do zaakceptowania. W związku z tym determinacja nauczycieli i ich przedstawicieli wzrasta. W takiej sytuacji zaplanowany od poniedziałku strajk stanie się rzeczywistością i jedynym środkiem do celu. Rozmowy ostatniej szansy trwają, a nam pozostaje czekać na dalszy rozwój wydarzeń…

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.