Postaw na edukację

06.05.2016

Przedwojenny maturzysta czy dzisiejszy magister?

Niektórzy twierdzą, że pierwszy był lepiej wykształcony

Przedwojenny maturzysta czy dzisiejszy magister?

A ja nie wiem – bo jak porównać jednego z drugim? Gdybyśmy mieli test badający osiągnięcia szkolne w przeszłości… Mierzalny stałby się wówczas nie tylko przedwojenny maturzysta, ale też taki na przykład Kochanowski, który w wieku 22 lat napisał łaciński epigramat. Przebadalibyśmy ten wierszyk i mielibyśmy gotowy profil kandydata na studia w Padwie.

Testu jednak nie ma, pozostaje mi zatem porównanie matury dzisiejszej z przedwojenną. Ograniczę się do przedmiotów humanistycznych, gdyż na innych się nie znam; trudno zresztą oczekiwać, by z fizyki czy chemii pytano dziś o to samo, co 70 lat temu.

Do dzieła: matura 2015, język polski, poziom podstawowy. Załóżmy, że to ja zdaję egzamin. Przez 170 minut mam: przeczytać dwa jednostronicowe teksty i wykonać 12 poleceń; niektóre zawierają subpolecenia lub są inaczej czasochłonne, na przykład: „Napisz streszczenie tekstu liczące 40–60 słów”. Mam też napisać wypracowanie na jeden z dwóch tematów. Wybieram: Wolna wola człowieka czy siły od niego niezależne – co przede wszystkim decyduje o ludzkim losie? Żebym nie błąkał się po bezdrożach myśli ludzkiej, autorzy egzaminu podsuwają mi stosowny ich zdaniem cytat z Lalki (jedna strona), każą jednakże odwołać się do „całego utworu Bolesława Prusa oraz innego tekstu kultury”.

Nie mam szans. Praca nad wpisem na bloga – takim jak ten – zajmuje mi nieraz 8–10 godzin. Tu mam niecałe 3 na co najmniej 20 poleceń i gorączkowe pisanie wypracowania, w którym mam się odnieść do kwestii determinizm czy indeterminizm (zagadnienie to nurtowało najtęższe umysły ludzkości). Nie potrafię. Nie zdążę. Jedyne, co mogę zrobić, to pisać jakieś banały – byle spójnie i poprawnie. Oczywiście, licząc słowa; ma ich być co najmniej 250.

Drugi egzamin: historia. 180 minut, 31 zadań (licząc z subzadaniami). Do nich 20 tekstów źródłowych (zgoda, krótkich), 2 mapy, 11 źródeł ikonograficznych, 1 tablica genealogiczna, 4 tabele i wykresy. Do tego jeden z pięciu tematów do opracowania. Wychodzi niecałe 6 minut na zadanie. Ci, którzy chcieliby wykazać się własnym rozumowaniem, jakąś – przepraszam – głębią przemyśleń, po prostu nie zdążą. I dobrze. Nie potrzebujemy pseudointelektualistów rozszczepiających włos na czworo.

W dwudziestoleciu międzywojennym potrzebowano widać natur bardziej refleksyjnych. Pisemne matury z polskiego i historii trwały po 5 godzin, gdyż maturzyści – raptem kilka, może kilkanaście tysięcy w całej Polsce – mieli napisać przemyślaną i dojrzałą pracę na jeden z trzech tematów. Jakich?

Język polski: Uzasadnij twierdzenie Modrzewskiego: «Bez praw nie może być prawdziwej wolności».  Co mi dała, jako obywatelowi niepodległej Polski, poezja romantyczna. Która ze znanych mi powieści współczesnych (doby powojennej) wywarła na mnie najsilniejsze wrażenie i dlaczego?

Historia: Historyczne, etnograficzne i gospodarcze podstawy naszych praw do wolnego dostępu do morza. Wykazać na dziejach Polski, że zasada «silny skarb i stałe wojsko» są podstawą istnienia państwa. (1)

Owszem, zdarzały się tematy, które podobają mi się mniej – na przykład Kolonizacja niemiecka na ziemiach polskich w okresie piastowskim. Mój zarzut: co miało wynikać z takiej pracy? Lepiej byłoby zapytać, skąd się wzięła mniejszość niemiecka w odrodzonym państwie i jakie są skutki jej obecności. Uczeń musiałby opisać napływ osadników przez całe dzieje Polski, a także ocenić ten proces. Jako egzaminator mógłbym się przekonać, co zrozumiał z kilkuletniej nauki historii. Innymi słowy: na ile dojrzały jest w swoim myśleniu?

Jednak pozostałe tematy, które zacytowałem, zmuszały ucznia do łączenia przeszłości z teraźniejszością. Musiał się zatem wykazać dojrzałością sądów, a to ona była istotą przedwojennej matury. Odnoszę wrażenie, że dzisiejszą łączą z tamtą jedynie nazwa i przedmioty, z których się ją zdaje.

Czy znaczy to – wracam do pytania z tytułu wpisu – że poziom przedwojennych maturzystów rzuca na kolana? Hm, ówcześni naukowcy bili na alarm, że absolwenci szkół średnich nie znają trójpodziału władz, a 48% nie wie, kim był Wagner. (2)

Jak większość negatywnych uogólnień, także to jest krzywdzące. Weźmy choćby metodologię badania: pytano nie o trójpodział władz, lecz o „główne władze państwa współczesnego”. Wcale mnie nie dziwi, że młodzi ludzie odpowiadali: prezydent Mościcki, gabinet ministrów, wojewodowie, starostowie. Sam pewnie też bym tak odpowiedział.

Jeśli popatrzeć na dalsze losy przedwojennych maturzystów, trudno oprzeć się wrażeniu, że chyba nie było z ówczesną maturą aż tak źle. Wymienię kilku: Gombrowicz, Herling-Grudziński, o. Krąpiec, Miłosz, Tyrmand, Wojtyła… Czy dzisiejsi maturzyści im dorównają? Otóż nie mam wątpliwości, że… tak. Tylko czy nasz egzamin dojrzałości im w tym pomoże?

Tomasz Małkowski

1 Matura przedwojenna a matura współczesna

2 Głupi jak… przedwojenny student

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.