Postaw na edukację

14.06.2019

Straty w energii

Czyli nauczyciel na skraju załamania

Straty w energii

Minister Anna Zalewska ma się podobno zająć w Brukseli energią odnawialną. Ale kto odnowi energię nauczycieli?

Energia ta powoli się wypalała na przestrzeni całego kończącego się właśnie roku szkolnego. Wyjątkowo trudnego roku. Wiele zdeformowanych spraw my nauczyciele ujrzeliśmy w całej okazałości dopiero teraz. Dla mnie ostatni czas jest wyjątkowo ciężki. Jako wychowawczyni III klasy gimnazjum za chwilę zgaszę w nim światło. Jest mi z tego powodu zwyczajnie smutno, bo całe swoje życie zawodowe poświęciłam temu etapowi edukacyjnemu. Widziałam jego sens, odbyłam mnóstwo szkoleń, kursów i warsztatów, a nawet ukończyłam studia podyplomowe. I działałam. Z dobrym skutkiem.

Moi uczniowie osiągali sukcesy, byli zadowoleni. Widziałam ich rozwój. Widziałam, jak kształtuje się ich światopogląd. Słowem, widziałam, jak, trochę za moją sprawą, stają się mądrymi, otwartymi na świat ludźmi. A potem przyszło coś, co ktoś śmiał nazwać reformą i objaśnił, że w gimnazjum wszystko było złe. Czyli powiedział mi, że 20 lat mojej pracy poszło na marne.

Ja znajdę w sobie siłę do pracy w nowych warunkach, ale nigdy tego nie zapomnę. To jest coś najgorszego w mojej karierze zawodowej. Jak dołożę do tego fakt, że odpowiedzialna za reformę minister czmycha sobie do Brukseli i nie poniesie za to żadnej odpowiedzialności, to moja frustracja sięga zenitu. Czuję niemoc, wściekłość i rozgoryczenie.

 Kulminacyjnym momentem tego roku był strajk. Strajk rzekomo zawieszony, ale dla wielu nauczycieli chyba jednak zakończony. Z poczuciem klęski i porażki.

Rok szkolny kończymy w ogromnym smutku i osamotnieniu.

Samorządy, które w momencie rozpoczęcia strajku ogłaszały wszem i wobec, że stoją po stronie protestujących i deklarują finansową rekompensatę, odwróciły teraz głowy i serca od nauczycieli. Jedyny znany mi przykład jakiegokolwiek finansowego wsparcia organów prowadzących pochodzi z Piły. Innych brak. Mimo hucznych deklaracji. Teraz okazuje się, że nic się nie da. Ani w postaci dodatków, ani premii. Nic. Organy tłumaczą, że nie mogą. To może nie powinny wcześniej się wypowiadać, bo w tej chwili nauczyciele czują się oszukani i wykorzystani. Wielu z nich słyszało, że jak się odbędą testy, egzaminy, matury, będzie zapłata. A nie ma.

 Nauczyciele po strajku czują się też porzuceni przez swoje dyrekcje. I znów sytuacja się powtarza. Mówi się nam, że nic nie można, że niby się strajk popiera, ale robi się coś innego. W czasie strajku można było zaobserwować cały katalog zachowań dyrektorów. Od tych popierających postulaty i jasno to deklarujących, poprzez tych, którzy łaskawie pozwolili nauczycielom strajkować, ale używali przeróżnych metod „zachęcania” do pracy w komisjach egzaminacyjnych, po takich, którzy z deklaracji i czynu byli przeciw i nie wpuszczali protestujących do szkoły. Znane są przypadki, kiedy dyrektor dziwił się, że w danej szkole inny dyrektor nie umiał zmusić nauczycieli do pracy w komisjach egzaminacyjnych, a sam był dumny z tego, że jemu się udało. Może i się udało przeprowadzić egzamin, ale czy udało się wyjść z twarzą? Wątpię. Znane mi są także przypadki, kiedy dyrektor nie tylko założył przypinkę „wspieram nauczycieli”, ale też wykazał zrozumienie dla braku zgody na pracę przy egzaminach.

Na koniec minister Zalewska i wybory do europarlamentu. Wszystko pięknie się złożyło. Minister zepsuła edukację po to, aby stopniowo zwiększać elektorat partii rządzącej. Bardzo efektywnie dąży do tego, aby 70-procentowa rzesza jej wyborców z podstawowym wykształceniem nie zmalała. Wręcz przeciwnie. Żeby rosła w siłę. Dlatego nie dba o nauczyciela, bo nie daj Bóg nauczy on młodych ludzi myśleć krytycznie, a wtedy to już i głos stracony. To się nie opłaca. Niech sobie marnie opłacany nauczyciel cicho siedzi, czyta lektury sprzed ćwierćwiecza, każe zakuwać na pamięć. W ten sposób pięknie wykształci kolejne pokolenie liczące na świadczenia socjalne i nieparające się pracą, ale za to oddające głos. Proste? Proste.

I wisienka na torcie. Rekordzistka w liczbie uzyskanych głosów Beata Szydło zadeklarowała, że w Brukseli zajmie się sprawą emerytów. Będzie walczyła, aby polskiemu emerytowi żyło się tak, jak temu zachodniemu. Ale o tym, żeby nasi nauczyciele mieli pensje na poziomie europejskim, to już nie pomyślała. Bo to nie czyni elektoratu.

I tak polityka na dobre weszła do szkoły i całkowicie pozbawiła nauczycieli energii do pracy. A może o to chodziło? Taki nieenergetyczny nauczyciel to żyła złota dla rządzących. Dobrze nie nauczy. Nudą zmęczy. A wtedy rząd z białego konia zrzuci kolejne 500 i… następny głos w urnie.

Jestem zdruzgotana.

Joanna Hulanicka


 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.