Postaw na edukację

25.03.2022

Szczęście za darmo lub z dużą zniżką

Czyli dlaczego aplikacje internetowe działają demotywująco

Szczęście za darmo lub z dużą zniżką

Energię naszej motywacji czerpiemy z potrzeby działania i rozwiązywania problemów w świecie realnym. Chcemy być aktywni, zbierać informacje i dowiadywać się ciekawych rzeczy, pomagać sobie i zdobywać nowe umiejętności. Łakniemy spotkań i zadań. Z tymi potrzebami wiążą się odpowiednie emocje. O tym, że jesteśmy głodni poznawczych interakcji, dowiadujemy się dzięki niemiłym sygnałom obniżonego nastroju. Poruszeni potrzebami działamy w poszukiwaniu odpowiedniego towarzystwa i zadań. Potem odbieramy nasze nagrody. Odnalezienie właściwych sytuacji zadaniowych daje satysfakcję, dzięki której chcemy się nieustannie i skutecznie uczyć. Tak zaspokajamy potrzebę wiedzy i znaczenia.

Może się jednak zdarzyć, że emocje sygnalizujące zaspokojenie potrzeb poznawczych pojawiają się, gdy potrzeby te nie zostały zaspokojone. Kawałek czekolady (lub cała tabliczka) pozwala na jakiś czas oszukać głód. Słodyczami w tym porównaniu są aktywności oparte wyłącznie na spontanicznym kojarzeniu, powierzchownym obserwowaniu, bez udziału bogatych w proteiny zadań wymagających rozumowania, przekonywania i argumentowania. Do takich sytuacji dochodzi wtedy, gdy energia przeznaczona na uczenie się (działanie w świecie) jest przekierowywana na wygłupy, relaksujące pogaduszki o upodobaniach albo na zapamiętywanie lub odtwarzanie bez zrozumienia. Idealnym środowiskiem dla takich czekoladkowych aktywności jest internet.

Od kilkunastu lat zmieniają się sposoby zaspokajania naszych potrzeb, przy czym same potrzeby się nie zmieniają.

Media społecznościowe, portale zakupowe, platformy streamingowe, strony www ze spreparowanymi informacjami, strony z reklamami i z antagonizującymi opiniami karmią nasze ciekawe wiedzy i kontaktów umysły treściami niewymagającymi praktycznie żadnej aktywności w świecie realnym. Uczą, że właściwie wszystko, czego nam potrzeba do szczęścia, jest na wyciągnięcie ręki, za darmo lub ze zniżką. Nie musimy wychodzić z domu do sklepu, kina, muzeum, a nawet do szkoły. Nie musimy się spotykać z ludźmi twarzą w twarz i szukać z nimi wspólnego języka. Odpowiednia aplikacja wskaże, co powinniśmy wiedzieć, kogo kochać lub nienawidzić.

Inna pomoże opanować bez większego wysiłku określoną umiejętności. Internetowe symulatory realności dostarczają nam nie tylko analogicznych aktywności, ale też tych samych emocji, których doświadczamy podczas rzeczywistych interakcji. Emocje odczuwane w symulowanych sytuacjach są prawdziwe.

Na poziomie emocji właśnie zacierają się granice między światem rzeczywistym a wirtualnym. Poczucie satysfakcji jest sygnałem zaspokojonych potrzeb. Brak poczucia zmęczenia zachęca do pozorowania kolejnej aktywności. Znużenie po długotrwałym korzystaniu z medialnych węglowodanów sygnalizuje porę odpoczynku, jak po dobrze wykonanej pracy. Daliśmy z siebie wszystko, zasłużyliśmy na sen lub porcję rozrywki, oczywiście za pośrednictwem smartfonu.

Tymczasem to świat wokół komputerowego ekranu (nie w nim), rzeczywisty świat naszych związków i zależności, powinien być źródłem naszych najważniejszych potrzeb i miejscem ich zaspokajania. To w nim właśnie i tylko w nim ponosimy konsekwencje popełnianych błędów, także wirtualnych. To te właśnie błędy i ich skutki wyznaczają granice pomiędzy rzeczywistością a wirtualnością.

Nie dziwmy się jednak, że nasi uczniowie często nie dostrzegają tych granic. Dla nich liczą się przede wszystkim emocje. To głównie one są brane pod uwagę przy projektowaniu wszelkich medialnych oddziaływań. Stały się głównym kryterium ich użyteczności i skuteczności oraz kryterium prawdy.

Świat wirtualny pod pewnymi względami wydaje się lepszy, bogatszy, wypełniony wiedzą i okazjami do nawiązywania znajomości. Wydaje się też bezpieczny, nie wymaga wychodzenia z domu (chyba że w poszukiwaniu pokemonów), a kiedy już jesteśmy poza nim, ułatwia poruszanie się w terenie. W wielu specjalistycznych publikacjach zwraca się jednak uwagę na fakt, że dzieci wychowywane w świecie z dużym dostępem do internetu mają więcej lęków i gorzej niż pokolenia wychowane bez sieci radzą sobie w trudnych sytuacjach.

Wiemy o tym, że nic nie zastąpi rzeczywistych interakcji i realnych problemów naszego życia społecznego. Czy jednak dostatecznie wyraźnie uświadamiamy sobie, że pseudodziałania w świecie wirtualnym realnie zastępują wszystkim użytkownikom internetu (w zróżnicowanym stopniu) działanie w świecie rzeczywistym? Czy dostrzegamy to, że brak chęci podejmowania działań związanych z uczeniem się wynika w znacznym stopniu z poczucia, że to, co jest do zrobienia, może być wykonywane ruchami palca (kursora) po ekranie? Problem polega na tym, że buszowanie w świecie wirtualnym daje poczucie, że dokonaliśmy czegoś ze skutkami w świecie rzeczywistym i możemy czuć się zwolnieni z podejmowania samodzielnych, dobrze umotywowanych i wymagających wysiłku działań „w realu”.

Jeśli stawiamy sobie pytania typu, jak zmotywować kogoś do nauki, warto zbadać najpierw, w jakim stopniu osoby te zaspokoiły już swoje potrzeby poznawcze i społeczne za pośrednictwem smartfonów. Aby wrócić do rzeczywistego działania, naturalnych uczuć i autentycznych międzyludzkich kontaktów oraz do budowania motywacji do uczenia się, trzeba odzyskać utraconą kontrolę nad ulubionymi wynalazkami pozorującymi świat, z których tak ochoczo i bezrefleksyjnie korzystamy na co dzień. Wirtualna rzeczywistość ułatwia życie, ale też je komplikuje. Warto nieustannie prześwietlać jej wpływy.

Czy to, czym się zachwycam, co mnie wzrusza i cieszy, co kocham i czego nienawidzę, co odrzucam i co sobie aplikuję, rzeczywiście zaspokaja moje potrzeby? Czy tego naprawdę chcę? Co zrobię, kiedy stanę wobec problemów, których rozwiązanie przez internet okaże się niemożliwe albo niekorzystne? Które moje rzeczywiste potrzeby nie zostały zaspokojone, skoro szukam pomocy w sieci? Jak bardzo doskwiera mi przymus działania w świecie rzeczywistym? Czy moje życie toczy się gładko od jednej „apkowej” aktywności do kolejnej?

Marek Pisarski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.