Postaw na edukację

08.01.2021

Szkoła w czasach zarazy

Czyli o nauczaniu zdalnym i samodzielnym uczeniu się

Szkoła w czasach zarazy

Ograniczenia w dostępie uczniów do szkół ze szczególną wyrazistością ujawniają wady naszego systemu nauczania. Zanim więc wrócimy do normalnego trybu pracy, warto się zastanowić nad tym, co ze szkołą jest nie tak i jak powinna funkcjonować. Może po powrocie do normalności, a najlepiej jeszcze przed, uda się to i owo poprawić w tej instytucji.  

Przez wiele lat byłem nauczycielem matematyki pracującym z uczniami w systemie pracy… zdalnej. Tak, tak, nasz normalny tryb nauczania był i pozostaje trybem zdalnym: nauczyciel kieruje działaniami uczniów, określa wymagania, „realizuje” zagadnienia, tłumaczy i testuje.

Większość naszych podopiecznych uczy się pod presją, a dobre oceny traktuje jako cel sam w sobie. Średnie zaprzątają myśli większości bardziej niż starania o to, żeby więcej wiedzieć i rozumieć. Zdaniem uczniów to od ocen zależą ich promocje i „dopuszczenia” do egzaminów. Czy się mylą?

Wszyscy wiedzą, że każda presja rodzi bunt, a oceny zazwyczaj nie są dobrze skorelowane z umiejętnościami, które mają mierzyć. Obecny tryb nauki zdalnej, realizowanej przez platformy internetowe, jest kontynuacją tradycyjnej edukacji. Dziś jednak nauczyciele mają ograniczone możliwości przekazywania, nakazywania, kontrolowania i oceniania. Taki system pracy jest narażony na nadużycia po obu stronach, jak każdy system oparty na braku zaufania.

Zamiast zastanawiać się, jak lepiej nauczać zdalnie w warunkach, do których zmusza nas pandemia, pomyślmy, co zrobić, żeby uczniowie brali na siebie odpowiedzialność za własną edukację. Wykorzystajmy zmniejszenie systemowego przymusu; ta zmiana może prowadzić do zwiększenia motywacji do uczenia się z własnej woli. Uwierzmy lub załóżmy, że sami uczniowie, w większym stopniu niż dotychczas, potrafią wpłynąć na efekty uczenia się. Wyciągnijmy wnioski z sytuacji ujawniającej, jak niekorzystne jest autorytarne nauczanie (nie tylko w trybie zdalnym) oraz zachęcajmy uczniów na każdym etapie kształcenia do samodzielnego zdobywania wiedzy i do uczenia się uczenia się w możliwie największym zakresie, dostosowanym oczywiście do etapu rozwoju. O to bowiem zawsze w szkole chodziło, a teraz chodzi jeszcze bardziej: o umiejętność samodzielnego uczenia się.

Może w domu uczniowie mogliby lepiej niż w szkole przygotować się do egzaminów?  W domu łatwiej jest zorganizować warunki do nauki zbliżone do okoliczności sprawdzania poziomu wiedzy. W domu łatwiej jest także zaplanować i realizować te przygotowania w najbardziej sprzyjającej porze dnia, czyli rano. Poza tym o wiele przyjemniej jest pokonywać trudności wtedy, gdy można pracować w swoim tempie nad zagadnieniami, które wciągają na dłużej; są po prostu atrakcyjne i w zasięgu możliwości; dzwonek nie zmusza do gwałtownych przestawień uwagi, a obecność innych nie rozprasza.

Trzeba tylko się dowiedzieć, jak pracować nad zmianą nawyków i jak usuwać przeszkody, takie jak: prokrastynacja, uzależnienie od smartfonów czy brak motywacji. Trzeba pomóc uczniom, polecając im książki, webinaria i inne programy; zdejmując z nich i siebie obowiązki związane z zewnętrznym kontrolowaniem pracy i jej zazwyczaj krótkoterminowych efektów. Zamiast takiej kontroli można delikatnie narzucać sobie i im miły obowiązek opisywania planów i ich realizacji.

Nauczyciel może wejść w rolę dyskretnego doradcy i pomocnika, wierzącego w swoich wychowanków i ich (uśpione) zdolności oraz w to, że uczenie się jest czynnością samą w sobie niezwykle satysfakcjonującą, niewymagającą zewnętrznych gratyfikacji.

Jeszcze przed pandemią polecałem moim uczniom książkę Barbary Oakley Głowa do liczb (jest dostępna w księgarni wysyłkowej GWO). To zestawienie metod uczenia się nie tylko matematyki. Nie znajdziemy w niej nic pozytywnego na temat technik zapamiętywania, przepisywania z książek czy umiejętności szybkiego czytania. Dzisiaj też ją wszystkim polecam. Rekomenduję także zajęcia pt. „Mieć głowę do nauki” w ramach Akademii GWO, które prowadzimy dla nauczycieli od roku 2016. Są o tym, jak uczyć sztuki uczenia się.

Niewiele może się zmienić w krótkim czasie. Tylko zmiany pod przymusem dają szybkie efekty, a do uczenia się nie można zmusić. Trzeba czasu i cierpliwości, aby zauważyć wyraźne zmiany. Tylko od samodzielnych decyzji pojedynczych nauczycieli i uczniów, którzy wspólnie dostrzegą możliwość i wykonają pierwsze kroki, zależy rozwój „samodzielnych” metod pracy, samokontroli i odpowiedzialności. W końcu nie zaczynamy od zera. Wybór pomiędzy nauczaniem z przewagą „zdalnych” metod a przewagą samodzielności istniał zawsze; zawsze też byli uczniowie wybierający tę drugą opcję. Dzisiaj takich uczniów może być więcej, powinno być więcej, musi być więcej.

Matura 2019

Matura 2020

                                                        

Porównując diagramy wyników matury z matematyki z lat 2019 i 2020, widzimy wzrost liczby uczniów, dla których egzamin ten był za trudny (wyższa niż dotychczas „górka” na górnym wykresie). Zmniejszyła się też, w porównaniu z ubiegłymi egzaminami, liczba zdających, dla których matura z matematyki była za łatwa (niższe niż dawniej słupki po prawej stronie pomarańczowego diagramu) – to ewidentny skutek „zdalnych” przygotowań do egzaminu i braku przygotowania do nauki samodzielnej.

Marek Pisarski

Nauczyciel matematyki , autor artykułów, książek, podręczników, zbiorów zadań, materiałów dydaktycznych i scenariuszy zajęć dla nauczycieli. Obecnie pracuje w Dziale Naukowo-Dydaktycznym Centrum Nauki i Techniki EC1 w Łodzi. Jest konsultantem GWO.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.