Postaw na edukację

24.11.2023

Szkolni stachanowcy

Czyli o nauce ponad normę

Szkolni stachanowcy

Wszyscy z niecierpliwością i nadzieją oczekujemy na zmiany w zarządzaniu polskim systemem edukacji, który pozostawia wiele do życzenia i wymaga wielu modyfikacji. Problem, którym warto byłoby się zająć, to nadmierne przeciążenie uczniów obowiązkami szkolnymi. To, że nauczyciele pracują ponad normę, jest często ich indywidualnym wyborem, ale w przypadku uczniów wyborem z pewnością nie jest. Świadczą o tym plany lekcji wręczane przez wychowawców w pierwszym dniu szkoły.

Kiedy ostatnio zapytałam młodzież, jak wygląda ich plan zajęć i ile czasu spędzają w tygodniu w szkole, ich odpowiedzi mocno mnie przeraziły. Uczniowie klas ogólnych, bez przedmiotów wiodących, mają po 35–37 lekcji w tygodniu, natomiast ci z klas profilowanych – po 40–42, czyli niekiedy nawet ponad 8 godzin lekcyjnych dziennie! Jeśli ktoś chodzi na koła zainteresowań, to ma nawet więcej. Czy to jest normalne? To przecież tyle, ile wynosi normalny tydzień pracy dorosłego człowieka. Różnica polega na tym, że pracujący dorosły człowiek wraca po pracy do domu i ma wolne, czas dla siebie, rodziny i swoich zainteresowań lub po prostu na odpoczynek. Wracający po szkole do domu uczeń nie ma praktycznie czasu na nic, bo ilość zadanych prac domowych i materiału do nauczenia na kolejny dzień zabiera mu kolejne kilka godzin. Plus nierzadko bierze korepetycje, chodzi na zajęcia sportowe czy uczy się dodatkowo języków obcych. Te dodatkowe zajęcia są zresztą często narzucane przez rodziców, którzy za wszelką cenę (mimo niechęci dziecka) chcą mieć w domu wszechstronnie rozwiniętego potomka. Jeśli podsumujemy te wszystkie aktywności, to wyjdzie nam prawie półtora etatu przeciętnego pracownika! Zważywszy na fakt, że jest to w większości praca umysłowa (która jest psychicznie niesamowicie wyczerpującym zajęciem), należy naprawdę współczuć tym młodym ludziom.

Gdy niedawno wychodziłam ze szkoły o 15.30, ucieszona, że to już koniec pracy na dziś, spotkałam uczniów, którzy z zazdrością patrzyli na moje szczęście. Ciężko westchnęli: „ A my mamy jeszcze 2 godziny, do 17.15…”

Zgroza! Zwłaszcza, że te końcowe lekcje to tak naprawdę strata czasu, bo młodzi ludzie, którzy siedzą w szkole od godziny ósmej rano, o tej późnej, popołudniowej porze nie są już w stanie logicznie myśleć. Są przemęczeni, niewyspani, głodni. Jedzą i piją na szybko byle co, często jakąś kanapkę i napoje energetyczne. Po szkole nie wypoczywają, bo nie mają na to czasu, chyba że odpuszczą sobie naukę w domu i przygotowanie do zajęć na następny dzień… Ale wtedy wyniki im spadają, nauczyciele się czepiają, rodzice robią wymówki. Efekt? Wzrastająca niechęć do obowiązków szkolnych, frustracja, depresja.

To może zacznijmy w Polsce wzorować się na zachodniej Europie? Zmodyfikujmy po europejsku plany lekcji tak, by nie obciążać nadmiernie naszych uczniów. Niech nie siedzą w szkolnych murach od świtu do zmroku.

Spójrzmy na przykład na Francję. Nawet jeśli młodzież ma tam podobną liczbę zajęć, to są one inaczej rozplanowane i mniej obciążające. Po kilku lekcjach uczniowie mają długą przerwę na obiad, w czasie której odpoczywają i cieszą się swoim towarzystwem, albo nawet jadą zjeść posiłek w domu, by potem spokojnie wrócić na kolejne zajęcia. Można by taki model zastosować u nas, bo obecny (krótkie przerwy na przełknięcie kanapki i wizytę w toalecie; przerwa obiadowa maks. pół godziny) nie pozwala uczniom na regenerację.

Inny pomysł do naśladowania to przerwa jesienna, która z powodzeniem funkcjonuje w kilkunastu krajach. W zależności od kraju jest od kilku dni do nawet 2 tygodni na doładowanie baterii. W Polsce przez 4 miesiące nauka trwa nieprzerwanie (może trafić się jeden długi weekend w listopadzie). Dobrze byłoby wyznaczyć jeden wolny tydzień jesienią (kosztem skróconych wakacji), by rok szkolny nie był tak obciążający dla uczniów i nauczycieli.

W innych krajach systemy szkolne dbają o regularny wypoczynek swoich podopiecznych i kadry uczącej. Warto przenieść to na polski grunt. Może wówczas młodzi ludzie nie wypowiadaliby się o szkole z niechęcią. Bo teraz tak jest, a szkoda, skoro to podstawowy element ich życia…

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.