Po tylu miesiącach zdalnej nauki powoli, chcąc nie chcąc, przywykliśmy do tej komputerowej rzeczywistości. Zarówno nauczyciele, jak i uczniowie nauczyli się już funkcjonować w tym nowym systemie edukacji on-line. I choć jedni i drudzy twierdzą, że chętnie wróciliby do szkoły, to motywacje obu stron są zupełnie inne. Nauczyciele chcą wrócić do normalnej pracy, natomiast zapytani przeze mnie uczniowie tęsknią przede wszystkim do spotkań i kontaktów z kolegami i koleżankami. W zdalnym systemie odpowiada im to, że nie muszą zrywać się wcześnie rano i pędzić do szkoły, że zaoszczędzają masę czasu na dojazdach i mogą przeznaczyć go rano na wyspanie się, a po południu na naukę i swoje zainteresowania. Ale są też tacy, którzy ciągle nie mogą się odnaleźć w tej zdalnej rzeczywistości i czują się zagubieni, zdeprymowani i zdemotywowani do nauki. U wielu powoduje to niestety także stany depresyjne. Na szczęście te najmłodsze dzieciaki rozpoczęły już naukę w placówkach szkolnych i w ten sposób problem edukacji wczesnoszkolnej został (przynajmniej chwilowo) rozwiązany ku radości rodziców i opiekunów.
System nauki zdalnej ma swoje plusy i minusy, w zależności od tego, jak się na niego zapatrują osoby, których dotyczy.
Nauczanie on-line niejednokrotnie pokazuje stosunek niektórych uczniów do nauczycieli, którzy traktowani są często jak obsługa wymagających klientów. Przykłady? Jest ich mnóstwo. Nie ma dnia, żebym nie usłyszała od koleżanek opowieści o tym, jak to młodzi ludzie wymuszają na swoich nauczycielach dosłownie wykonanie polecenia lub usługi na czas.
Oddając (często z opóźnieniem) pracę do sprawdzenia, uczeń dołącza taką informację: „czekam na sprawdzenie do piątku” lub „jestem do pani dyspozycji dzisiaj do 20.00”, „proszę o jak najszybszy komentarz do pracy ”, „proponuję rozmowę dotyczącą moich stopni jutro do 21.00”. Wysyłając zadanie domowe o północy, są zdziwieni, że następnego dnia nie zostało jeszcze sprawdzone! „Przecież wysłałem to pani wczoraj wieczorem!” lub „napisałam do pani maila wieczorem i ciągle nie dostałam odpowiedzi” albo „jeszcze pani nie sprawdziła?!”. Te i inne przykłady pokazują, jak wiele do życzenia pozostawia stosunek młodzieży do nauczycieli i wychowawców. Zdecydowany brak wyczucia i taktu, którego nikt ich nie nauczył. Postawa roszczeniowa wdrukowana przez złe nawyki wychowawcze graniczy niemal z bezczelnością. Świat zdalnego nauczania powoduje często rozluźnienie przyjętej formy kontaktu i zachowania. Maile bez wyrażeń grzecznościowych, pisane „po kumplowsku”, bez szacunku dla osoby starszej, jaką jest nauczyciel wychowawca. Młodzi ludzie, nasi uczniowie, sami nie dają zbyt wiele od siebie, zapominają często o wykonaniu na czas swoich zadań domowych i obowiązków, a oczekują, że nauczyciele będą do ich dyspozycji na każde żądanie i wezwanie, uwiązani do komputera 24 godziny na dobę. I nie uznają taryfy ulgowej: napisałem, to od razu czekam na odpowiedź, zrobiłem pracę domową – oczekuję jej natychmiastowego sprawdzenia. Wysłałem maila — jak ona mogła mi nie odpowiedzieć! Traktują nas często jak sztuczną inteligencję zaprogramowaną na błyskawiczną reakcję na każdy bodziec. Podobnie jest z niektórymi rodzicami. Wielu z nich nie reaguje na wysyłane prośby i uwagi wychowawcy, nie stawia się na zebrania z rodzicami, ale gdy sami mają pilną sprawę, żądają jej natychmiastowego wysłuchania i zareagowania. Tak nie powinno być!
Oczywiście, jako wychowawcy i nauczyciele mamy obowiązek odbierać maile, informacje i telefony od naszych uczniów i ich opiekunów. Komunikacja musi działać w obie strony, ale nie non-stop! Nie na każde żądanie! Nie możemy stać się niewolnikami własnej pracy, a już na pewno nie własnych uczniów przez całą dobę. A z tego, co wiem, wielu nauczycieli tak właśnie postępuje, niestety. Stąd frustracje, nieprzespane noce i skołatane nerwy. Szanujmy siebie. Nie pozwólmy, by zdominowali nas roszczeniowi uczniowie i rodzice. Zwłaszcza teraz, w i tak stresujących warunkach zdalnej pracy.
Rozmawiajmy z nimi o formach i przyjętych zasadach w relacjach uczeń – nauczyciel. Inaczej to oni nas zdominują i swoją postawą pozacierają wszelkie granice przyzwoitości.
Na szczęście wśród tych naszych uczniów klientów zdecydowana większość to sympatyczne dzieciaki, z którymi naprawdę fajnie się pracuje. I obyśmy tylko takich wychowanków mieli przyjemność edukować.
Katarzyna Tryba