Postaw na edukację

02.06.2023

Wagary surowe wzbronione

Czyli o totalnej inwigilacji

Wagary surowe wzbronione

Za nami Dzień Dziecka. By umilić to radosne święto, szkoły przygotowały specjalne atrakcje dla swoich wychowanków. Lekcje zeszły na drugi plan albo w ogóle się nie odbywały. Na ulicach od rana widać było grupy dzieci i młodzieży idące na lody albo do kina, czy też uczestniczące w rozgrywkach sportowych pod opieką swoich nauczycieli. Czasami prowadzone były też zajęcia w terenie. Słodkie dodatki w postaci lizaków, cukierków czy waty cukrowej jeszcze bardziej podkreślały, że to szczególny dzień. I tak powinno być. Radośnie i beztrosko rano w szkole oraz równie luźno po południu z rodzicami i dziadkami.

Jednak zapewne nie wszystkim dane było spędzić ten dzień w tak przyjemny sposób. W niektórych szkołach lekcje odbywały się według planu i bez żadnych dodatkowych atrakcji. W takiej sytuacji młodzież bierze czasem inicjatywę w swoje ręce i umawia się na przykład, że tego dnia nie przychodzi do szkoły. Wagary? Niedopuszczalne! Samowolne opuszczenie zajęć? Nieusprawiedliwione! Nie do zaakceptowania przez prawdziwego belfra! Fakt, jest to niezgodne z przyjętymi zasadami szkoły, choć od lat praktykowane przez młodzież. Ale od kilku lat obserwujemy z koleżankami smutne społeczne zjawisko. Dawniej takie samowolne wyjścia młodzieży były spontaniczne i wspólne, choć dla oceny z zachowania trochę ryzykowne. Młodzi ludzie dogadywali się między sobą i umawiali, że razem nie przyjdą na lekcję. Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego! Nauczyciel, początkowo zły i poirytowany ucieczką młodzieży, potem cieszył się z wolnego czasu i nieplanowego okienka. Pamiętam to także z własnych doświadczeń, kiedy kilka razy spontanicznie opuściliśmy całą klasą jakąś lekcję. I nikt nie robił z tego większego problemu. Upomnienie od wychowawcy, nieusprawiedliwiona nieobecność… i tyle.

Dzisiaj to raczej niewykonalne. Zawsze znajdzie się jeden lub kilkoro uczniów, którzy wyłamią się z tej klasowej jedności i zostaną w szkole ze strachu przed nauczycielem i… przed rodzicami, którzy natychmiast wiedzą, że ich potomek nie pojawił się na lekcji. A wiedzą to oczywiście za sprawą dziennika elektronicznego, w którym prawie wszystkie zapisy dotyczące uczniów od razu są do wglądu dla ich rodziców. W tym także nieobecności i uwagi.

Rodzic może na bieżąco monitorować i reagować na poczynania swojego dziecka w szkole, więc taka spontaniczna, pojedyncza, wagarowa nieobecność też mu się wyświetli i młody człowiek, który dopuścił się takiego wykroczenia, zostaje namierzony i ukarany. I cały urok i fantazja pryskają. A przecież takie wagary to nieodłączny element i urok szkolnego życia (którego jako belfer poprzeć nie mogę, ale który doskonale rozumiem). Współczesne dzieci i młodzież są non-stop na cenzurowanym. Inwigilacja ze strony rodziców dochodzi często do absurdów. Wiecznie pod telefonem, opiekunowie dziecka dzwonią do niego, czy jest to konieczne, czy nie. Nawet podczas lekcji. Ileż to razy słyszę: „Proszę pani, czy mogę wyjść i odebrać telefon, bo mama/tata dzwoni?”. Zdecydowanie odmawiam. „Oddzwonisz na przerwie”. Dzieciak nie może nic samodzielnie zrobić bez nadzoru rodzica. A gdzie nauka samodzielności? Jak oni mają potem normalnie funkcjonować wśród ludzi, gdy ciągle są pod kontrolą, gdy niemal prawie każdy krok jest nadzorowany przez dorosłych?

Ostatnio obejrzałam wywiad, w którym jedna ze znanych osób także skrytykowała ten sposób ciągłego kontrolowania dziecka. „Oni nie mają możliwości poprawienia złej oceny bez wiedzy rodziców! Kiedyś dwóję się dostawało, poprawiało i dopiero wtedy chwaliło tym przed rodzicami. Teraz rodzic wie od razu, że dzieciak dostał złą ocenę, i nie ma przed tym ucieczki”. Dlatego rozsądny opiekun nie śledzi wścibsko non stop wszystkiego, co pojawia się w e-dzienniku, dając tym samym szansę dziecku na trochę swobody i samodzielne decyzje.

Dajmy dzieciom trochę oddechu, trochę luzu na co dzień. Niech poczują, że od nich też coś zależy, że mogą czasem decydować o sobie i swoich poczynaniach, poczuć się choć trochę odpowiedzialnymi za swoje postępowanie, a nawet ponosić jego konsekwencje. Taka ciągła, często nieuzasadniona kontrola zabija ich fantazję i kreatywność, czyli to, co na tym etapie rozwoju jest najcenniejsze.

Katarzyna Tryba

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.