Co może zaskakiwać – czyżby byli mniej inteligentni od dziewczynek? Przez długie wieki to kobiety uważano za głupsze od mężczyzn czy wręcz niezdolne do nauki. Niemało przyczyniła się do tego starożytna tradycja. Święty Paweł pisał w Pierwszym Liście do Koryntian: „kobiety mają na tych zgromadzeniach [tj. Kościoła] milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów!”.
Nowe przebijało się wolno i z trudem. W 1872 roku dyrektorzy szkół żeńskich w Niemczech wydali oświadczenie o potrzebie nauki szkolnej dla dziewczynek, „aby przy domowym ognisku niemiecki mężczyzna nie był zanudzany ani blokowany w oddaniu się wyższym zainteresowaniom przez krótkowzroczność i małostkowość swojej żony”. (1)
Pewno się panowie dyrektorzy w grobach przewracają, bo w dzisiejszych szkołach to dziewczynki mają lepsze stopnie. Raport OECD poświęcony równości płci w edukacji nie pozostawia złudzeń: dziewczynki szybciej się rozwijają, wcześniej zaczynają czytać, po czym oddają się lekturze chętniej niż chłopcy. (2)
W badaniu PISA z 2012 roku 14% chłopców i tylko 9% dziewczynek nie przekroczyło podstawowego progu kompetencji. Moglibyśmy machnąć ręką na wyniki jednego badania, gdyby nie inne dane. Na przykład takie, że spośród 532 tysięcy młodych ludzi przyjętych jesienią na angielskie uniwersytety większość stanowią studentki. Do wyrównania proporcji brakuje 36 tysięcy studentów. (3)
Czy oznacza to, że płeć daje intelektualne przywileje tej połowie ludzkości, której przez wieki odmawiano prawa do studiów?
Z raportu OECD wynika, że w każdym kraju dziewczynki są dojrzalsze i pilniejsze. W Polsce poświęcają na odrabianie pracy domowej 8 godzin w tygodniu, podczas gdy chłopcy – 5. Przeszło 80% polskich nastolatek, ale tylko niewiele ponad 50% nastolatków czyta dla przyjemności (dane za 2009 rok). Chłopaki wolą gry komputerowe.
Bez sprawnego czytania nie będzie sukcesu ani w szkole, ani po jej ukończeniu. Berliński Instytut Ludności i Rozwoju twierdzi, że przez ostatnie 10 lat Niemcy rozwijałyby się o połowę szybciej, gdyby ich uczniowie dorównali w badaniach PISA nastolatkom z czołówki. I tu leży pies pogrzebany. Co prawda mówi się o szansach życiowych każdej jednostki, ale…
Mniejsza, jakim sposobem eksperci wyliczyli sobie wzrost szybszy o 50%; teraz zachodzą w głowę, jak poprawić wyniki chłopców. Bo przecież inteligencja nie zależy od płci; tezę tę potwierdzają, poza zdrowym rozsądkiem, wyniki badań PISA. Otóż chłopcy i dziewczynki z Szanghaju – jesteśmy wśród najlepszych – wypadli w testach tak samo dobrze. Zatem chłopcy mają potencjał. Czemu go marnują?
Po pierwsze, chłopcy mniej się przejmują szkołą. Mało tego: żeby być cool, muszą stawiać się nauczycielom, a nie ślęczeć nad książkami. Dla dziewczynki to żaden wstyd uczyć się przez cały weekend, żeby dostać szóstkę. Chłopak wiele ryzykuje.
Po drugie, gdy uczeń i uczennica umieją tyle samo, chłopak dostaje gorszą ocenę, i to niezależnie od płci nauczyciela. Tak twierdzą niemieccy naukowcy. Zgadzają się Państwo?
Po trzecie: na szczęście (jeżeli na szczęście) chłopcy nie muszą się zbytnio wysilać. Na rynku pracy i tak będą w lepszej sytuacji niż ich koleżanki, gdyż płeć męska to większy atut niż kompetencje. Według mnie ta teza nie ma mocy aksjomatu; bywa zgodna z prawdą, jednak nie zawsze.
Po czwarte, chłopcy są grupą bardziej zróżnicowaną niż dziewczynki. Znajdziemy w niej masę przeciętniaków, sporo uczniów z wybitnymi osiągnięciami szkolnymi oraz sporo z wybitnym ich brakiem. Dlaczego jedni się uczą, a inni, nieraz równie zdolni, nie? Oto jest pytanie.
Po piąte wreszcie, choć w badaniach PISA chłopcy wypadają gorzej w czytaniu, to jednak górują nad koleżankami w matematyce i naukach przyrodniczych. Zdaniem naukowców różnica ta nie wynika z jakiegoś biologicznego determinizmu; winna jest niewiara dziewczynek w siebie i swoje matematyczno-przyrodnicze umiejętności.
Jakie stąd wnioski? Instytut Ludności i Rozwoju proponuje między innymi, by zachęcać chłopców do czytania i wzmacniać wiarę dziewczynek w ich matematyczno-przyrodnicze siły. Jednakże…
Jak się okazuje, różnice osiągnięć uczniów uwarunkowane płcią są zdecydowanie mniej istotne od różnic wynikających z wykształcenia rodziców. Stąd przestroga Instytutu przed pomysłami reformowania systemu oświaty, by wesprzeć chłopców – na przykład selekcjonując płeć nauczycieli (!). Wcale nie ma pewności, piszą niemieccy naukowcy, czy jakakolwiek reforma przyniesie zamierzony efekt. Lepiej skupić się na znalezieniu metod nauczania odpowiednich zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców.
Mam wrażenie, że tę przestrogę warto wziąć sobie do serca także nad Wisłą. Co prawda pomysłodawcom reform nie chodzi o wyrównanie szans chłopców, tylko o… No właśnie, o co im właściwie chodzi?
Tomasz Małkowski
1 Sind Jungen die neuen Verlierer?
2 The ABC of Gender. Equality in Education
3 Tens of thousands of men ‚missing’ from higher education