Postaw na edukację

30.12.2016

Mój mały rachunek sumienia

Podsumowanie 2016 roku

Mój mały rachunek sumienia

Jak ten czas leci! Przed dwunastoma miesiącami pisałem: „W Nowym Roku będę się przyglądać poczynaniom nowej pani minister i jej współpracowników. […] Nie mam uprzedzeń w stosunku do tej czy innej partii; w demokracji to normalne, że po jednej rządzi druga. Marzy mi się natomiast coś, czego wciąż nie widzę: wieloletnia strategia dla edukacji, wprowadzana stopniowo i z namysłem, w razie potrzeby korygowana, z dużą – acz w granicach rozsądku – autonomią szkół i pojedynczych nauczycieli”.

Przyglądałem się zatem i… co?

„Nieraz zaklinałem polityków, by zostawili oświatę w spokoju. Gadał dziad do obrazu. Co zmiana władzy, to zaraz mniejsza czy większa reforma”.

Ale: „Przyznaję, w wielu sprawach zgadzam się z minister Anną Zalewską. Tak jak ona uważam, że polska szkoła jest chora na testomanię. Podpisuję się pod jej stwierdzeniem, że egzamin maturalny w obecnej postaci nie ma nic wspólnego z egzaminem dojrzałości. Cieszy mnie likwidacja sprawdzianu szóstoklasisty. Podobają mi się sześciolatki w przedszkolu i czwartoklasiści, którym zostawi się ich wychowawczynię”.

Hm, czyżbym przez rok podlizywał się ministerstwu oświaty w jego nowej odsłonie? Sprawdźmy. Oto garść cytatów z tego bloga, od stycznia do grudnia.

„Pisałem tu już o mym (naiwnym) życzeniu, by politycy zajęli się polityką, a oświatę zostawili ekspertom od oświaty.
Z przykrością stwierdzam, że toruńskie wystąpienie pani minister było wystąpieniem polityka, a nie nauczycielki, którą też niewątpliwie jest.

Nauczyciel oceniający gimnazja powie: mają wady, ale i zalety (bądź odwrotnie). Polityk stwierdzi: są do niczego. Albo (jeśli należy do innej partii): są cudowne. W wystąpieniu pani minister znalazłem litanię zarzutów przeciwko gimnazjom i jedną pozytywną uwagę, nie o gimnazjach wprawdzie, lecz o uczących tam nauczycielach”.

We wrześniu konstatowałem: „Rok szkolny ruszył z pierwszym dzwonkiem, ponoć ostatni taki w dziejach polskiej szkoły, a tu ani ustawy, ani projektu, ani tym bardziej szczegółów, w których tkwi przecież diabeł. A gdyby tak zwolnić kroku?”.

Podkreślałem: „zmiany w oświacie wymagają czasu. Finowie, słusznie chwaleni przez panią minister, czekali na wyniki swoich reform 25 lat. Przypomnę, że nasze gimnazja istnieją od 1999 roku. Dość, żeby je zlikwidować?”.

Przywoływałem dorobek antyku: „Festina lente, spiesz się powoli, lubił mawiać Oktawian August – i rządził Rzymem przeszło 40 lat. Moja nieśmiała sugestia dla ministerstwa: może warto skorzystać z mądrości starożytnych? Historia nauczycielką życia”.

Wzywałem do refleksji: „System, który mamy, z pewnością nie jest doskonały – jednak działa. Dobrze się zastanówmy, zanim go zdemontujemy. Pośpiech nie jest dobrym doradcą”.

Przyznaję: traktowałem nowych gospodarzy ministerstwa łagodniej niż ich poprzedników. Byłem cierpliwy
i wyrozumiały. Czy dlatego, że mi z nimi bardziej po drodze? Nie.

Jest mi po drodze z każdym, kto robi coś dobrego dla dzieci. Poglądy polityczne tego kogoś niewiele mnie obchodzą. A to dlatego, że – Arystoteles pewnie obraca się w grobie – nie jestem zoon politikon, zwierzęciem politycznym (pozostańmy przy wąskim tłumaczeniu).

Lubię malarstwo i muzykę klasyczną, czytam literaturę, teksty teologiczne i filozoficzne. Nie ciągnie mnie do polityki, gdyż jest pełna fałszu – i dzieli ludzi.

Traktowałem nowych urzędników MEN-u łagodniej, gdyż ewentualne filipiki nie pomogłyby sprawie (inna rzecz, czy by jej zaszkodziły). Ponadto sama zapowiedź czynu nie jest jeszcze czynem; można się wycofać, a przynajmniej zaczekać. Ponieważ – przypomnę fragment innego wpisu – „reforma oświaty to operacja na dzieciach. By ją przeprowadzić, musimy mieć stuprocentową pewność, że jest konieczna. Czy mamy?”.

Niech ten ostatni cytat będzie moim podsumowaniem odchodzącego roku.

Tomasz Małkowski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

  1. Adamski pisze:

    Panie Tomaszu,

    kraj wybrał. Poszedł naród do wyborów i wybrał swoich przedstawicieli. Widocznie zmiany czynione są dobre! W oświacie, Trybunale Konstytucyjnym, Prokuraturze, Lasach Państwowych, stadninie w Janowie Podlaskim i wielu, wielu innych miejscach. Tylko Pan, i przyznaję ja też, tego jeszcze nie widzimy. Nie mamy doświadczenia i nie reprezentujemy tego poziomu abstrakcji. Zobaczy Pan jak to będzie już za jakiś czas wspaniale. Szkoły będziemy mieć najlepsze na świecie, Trybunały będą przykładem dla następnych pokoleń. Prokuratura będzie działać ja należy, a lasy będą przypominać te w dolinie Amazonki. Tylko arabów żal… z Janowa, z Janowa powiedziałaby (stanowczo) Pani Beata.