Postaw na edukację

16.10.2015

Nauczycielskie Eldorado

Czyli odkrycie pewnego redaktora

Nauczycielskie Eldorado

Bartosz Marczuk, zastępca redaktora naczelnego tygodnika Wprost, napisał na portalu Wirtualna Polska okolicznościowy tekst na Dzień Nauczyciela:

Wyobraźcie sobie Państwo, że pracujecie w taki oto sposób. Wasza praca trwa ok. 5 godzin dziennie, macie zagwarantowane płatne 3 miesiące wolnego w roku, po 10 latach pracy zarabiacie 5 tys. zł miesięcznie, możecie w czasie kariery 3 lata przebywać na płatnym urlopie zdrowotnym, a na koniec odejść na wcześniejszą emeryturę. Do tego, po ok. 5 latach pracy jesteście – bez względu na to jak pracujecie – nie do zwolnienia. Tak wygląda życie tych, którzy w środę wyszli protestować w Warszawie, by dać im więcej kasy – do tego sprowadzają się ich 4 postulaty. (1)

Prawda, że elegancko i bezstronnie? Zawsze miło zajrzeć bliźniemu do kieszeni; od razu wszyscy zgrzytną zębami. Pan Bartosz ma ten komfort, że jemu nikt nie zagląda, więc i ja nie będę. Nie ciekawi mnie, ile płacą za tak napastliwy, niekompetentny, a przy tym – będę miłosierny – napisany bez zbędnego polotu artykuł. Nie zajmowałbym się nim w ogóle, gdyby nie fakt, że jego autor dołączył do grona, jak je kiedyś określił Jacob Burkhardt, „okropnych upraszczaczy” – a to właśnie oni wywierają fatalny wpływ na poglądy ogółu.

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ sądy „upraszczaczy” łatwo przedstawić w sposób zrozumiały dla – hm, nie chciałbym nikogo urazić – osób o przeciętnej inteligencji. Oto tezy autora artykułu w uproszczonej wersji:

Ile zarabia polski belfer? Pięć tysięcy na rękę. Dlaczego protestuje? Bo chce mieć pięć i pół. Czy chociaż ciężko pracuje? Skąd, dwa razy mniej niż nauczyciele za granicą. Kto jest winien tej demoralizacji? Sami nauczyciele, związki zawodowe i Karta Nauczyciela. (Oj, przekaz się gmatwa, trzeba go uprościć!). Jeszcze raz: Kto jest winien? Nauczyciele, bo „chcą więcej, nie dając nic w zamian”.

Bartosz Marczuk opisuje też „drugą stronę medalu”. Oto stosowny cytacik:

Szkoła nie oferuje dodatkowych zajęć, dobrej opieki w świetlicy, dzieci nie mają czasu, by zjeść porządny obiad. Słaby nauczyciel może gnębić swoją nieudolnością Wasze dziecko, a dyrektor szkoły może się jedynie temu przyglądać.

Co na to „nauczycielskie związki zawodowe i przedstawiciele tego środowiska”? Reagują „alergicznie, wręcz histerycznie” na „jakąkolwiek próbę rozmów o przywilejach wynikających z Karty Nauczyciela”. No i mamy obrazek. Kto ciekawy, może sobie doczytać resztę na wp.pl.

Gwoli wyjaśnienia: nie jestem nauczycielem. Nie bronię swoich przywilejów i nie reaguję histerycznie na „jakąkolwiek próbę rozmów”. Nawet jeśli nauczyciele będą pracować dwa razy dłużej niż obecnie, dla mnie nic się nie zmieni. Mogę sobie pozwolić na dystans.

I z tej pozycji mówię: nie zgadzam się na obrzucanie błotem całego środowiska, tak jak to zrobił Bartosz Marczuk w swoim artykule.

Po pierwsze, konia z rzędem temu, kto znajdzie belfra zarabiającego pięć tysięcy netto. Oczywiście, autor nie napisał, że netto – ale nie napisał też, że brutto (co i tak byłoby dyskusyjne). Cytowany przez Gazetę Wyborczą nauczyciel dyplomowany z Lublina (37 lat pracy) zarabia dokładnie 2489 zł i 60 gr. Kto mu uwierzy po artykule Bartosza Marczuka?

Po drugie, liczba godzin pracy. Autor przytacza fragment publikacji UNICEF Dzieci w Polsce: wynika z niej, że polscy nauczyciele pracują ponad dwa razy mniej niż wynosi średnia w państwach OECD.

Gdyby Bartosz Marczuk zadał sobie nieco trudu i zamiast czytać 10 stron o edukacji w publikacji UNICEF, przestudiował 570 stron raportu OECD Education at a Glance 2014 (2), zyskałby jakie takie kompetencje, by móc pisać o szkole. Tylko po co mu one?

Polski nauczyciel gimnazjum spędza przy tablicy 560 godzin rocznie; średnia w państwach OECD wynosi 689 godzin (3). Autor artykułu zestawia jednak inne dane: dostępności nauczycieli w szkole. Wychodzi mu (tak jak autorom publikacji UNICEF), że nasi pracują ponad dwa razy mniej. Jest to w najlepszym razie nieporozumienie: w większości krajów OECD nauczyciele przygotowują się do lekcji w szkole, u nas robią to w domu. Zgoda, w naszym systemie brak kontroli nad pozalekcyjną pracą belfrów. Czy to jednak znaczy, że nic nie robią?

Dobrze, powie ktoś, ale nawet przy tablicy nasi pracują mniej. Święta prawda. Jedynie w Grecji, Rosji i Turcji nauczyciele mają jeszcze mniej godzin od naszych. Jesteśmy na czwartym miejscu. Punkt dla pana Marczuka? Niekoniecznie.

Na piątym miejscu tej listy są nauczyciele z Korei Pd. (568 godzin), na szóstym – z Finlandii (589 godzin). Oba te państwa, zresztą o skrajnie różnych systemach oświatowych, to edukacyjne potęgi. Do Finlandii pielgrzymują nauczyciele z całego świata, by poznać fińską receptę na sukces. Czy jest nią zwiększenie pensum? Nie. Zdaniem Finów nauczyciel przeciążony pracą będzie gorzej uczył. Stąd przywileje tamtejszych nauczycieli, o jakich nie śniło się autorowi artykułu. Co prowadzi nas do kolejnego punktu:

Po trzecie, ile faktycznie zarabia polski nauczyciel? Education at a Glance 2014 nie pozostawia złudzeń: na 34 państwa OECD jesteśmy na siódmym miejscu od końca. Autorzy raportu policzyli nauczycielskie pensje w dolarach (stosując przelicznik PPP). Maksymalna roczna pensja nad Wisłą to 24 693 dolary. Dla porównania: w Turcji wynosi ona 33 414 dolarów, w Finlandii – 45 157 dolarów, w Niemczech – 73 778 dolarów. Tak lubiana przez Bartosza Marczuka średnia OECD to 53 686 dolarów. Dlaczego o niej nie wspomniał?

Po czwarte wreszcie: ile trzeba cynizmu, by napisać, że cztery postulaty protestujących sprowadzają się do jednego: „by dać im więcej kasy”? Czy autor sądzi, że wystarczy znieść Kartę Nauczyciela, a zaraz pojawią się dodatkowe zajęcia i dobra opieka w świetlicy? Że oświata w Polsce jest wystarczająco finansowana? Jak można obrażać środowisko pytaniem: Po co być ponadprzeciętnym nauczycielem, skoro i tak nie ma z tego żadnej korzyści? 

No cóż, pisząc o innych, zdradzamy niejedno na własny temat. Pozwolą Państwo, że nie postawię kropki nad i.

Bartosz Marczuk: nauczyciele chcą więcej, nie dając nic w zamian

2 Education at a Glance 2014. OECD Indicators

3 Number of teaching hours per year in lower secondary education in 2000, 2005 and 2012

 Tomasz Małkowski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

  1. agatajas pisze:

    nie ma się co burzyć autor ma trochę racji płaca powinna być adekwatna do praca i jej jakości i jeśli jedni robią mniej lub gorzej to powinni mieć mniejsze wynagrodzenie jako nauczyciel portugalski w Lublinie w szkole Preply http://preply.com/pl/lublin/oferty-pracy-dla-nauczycieli-języka-portugalskiego

  2. Kwiryta pisze:

    Na miejscu pana redaktora postulowałbym wprost obniżenie płacy nauczycielom – taka jest przecież logiczna konsekwencja wynikająca z tez artykułu. Jak ktoś pracuje źle i mało, stosownie do tego powinien zarabiać.
    Problem stosunku publicystów zajmujących się sprawami gospodarczo-ekonomicznymi do polskiej szkoły jest nieco bardziej złożony. Wychodzą oni z założenia, że szkoła powinna być zarządzana jak przedsiębiorstwo czy korporacja. Za określoną usługę – określona zapłata. I mając taką matrycę, przykłada ją do polskiej szkoły. Nie muszę tu specjalnie pisać, że matryca jest źle wyprofilowana. I że raczej jest projekcją autorską niż narzędziem opisu rzeczywistości. Przede wszystkim praca nauczyciela w szkole średnio daje się opisać statystycznie (bardzo dużo czynników zmiennych) – w przeciwieństwie do pracownika np. korporacji. Po wtóre, szkoła (szczególnie w okolicach 14.10) jest bardzo łatwym chłopcem do bicia – ilość tzw. hejtu internetowego i trollingu w opisie szkoły jest wprost niesamowita – portale typu Onet, Interia, WP, wypuszczają wtedy – pardon le mot – istną kloakę. W zasadzie nauczyciel (w mojej szkole n. dypl. zarabia średnio ok. 2700 „na rękę” – przy pełnym etacie z wszelkimi możliwymi dodatkami i godz. ponadwym. – wiem, bo co miesiąc podpisuję pensje) jest na przegranej pozycji – kto go obroni? Pani Minister, która sama rozprzestrzenia kłamstwo o 5. – tys. zarobkach? Problem z nauczycielami jest też taki, że nie wyjdą podobnie jak rolnicy i górnicy na ulicę wiejską by palić opony. Nie zagrożą jak lekarze czy pielęgniarki – odejściem od łóżek. I tak toczy się ten światek.

  3. ewa pisze:

    Dziękuję autorowi za profesjonalizm. Bardzo dobry, merytoryczny tekst, który niestety nie zrobi żadnego wrażenia na tych, którzy już uwierzyli panu Marczukowi. Zresztą sam wspomniany także (prawdopodobnie) zajmuje się już zlepianiem tekstu o innych, których trzeba pokazać w określony sposób. Przykre jest to, że od lat, w okolicach daty tzw. święta nauczyciela, właśnie w taki sposób podsumowuje się pracę polskich pedagogów.

  4. Katarzyna pisze:

    Panie Redaktorze, dziękujemy za ten tekst. Pan Marczuk nie powinien nazywać się dziennikarzem. Jego tekst to paszkwil. Ciekawe za co nas tak nienawidzi? Pozdrawiam Pana, redaktorze Małkowski.

  5. Kuba pisze:

    „Maksymalna roczna pensja nad Wisłą to 24 693 dolary” to ok 7600pln/miesiecznie. Trzymajac sie panskiej retoryki: czemu pan o tym nie wspomnial???? Przeciez sredniointeligentny czytelnik sam nie przeliczy i bedzie myslal ze ci nauczyciele tacy biedni, a z raportu na ktory sie pan powoluje wynika co innego i co teraz?

    1. Ryszard pisze:

      Jak pisze autor, „(stosując przelicznik PPP)” – czyli nie w wartościach bezwzględnych, ale według siły nabywczej, czyli z uwzględnieniem wartości pieniądza na danym rynku. Nie ma się co bulwersować, autor niczego nie nakłamał.

  6. Radosław pisze:

    Ten tekst red. Marczuka mnie nie dziwi. Czytam czasem inne jego felietony i są w podobnym stylu. Red. Marczuk zwykle nagina fakty pod z góry przyjętą tezę. Zastanawiam się dlaczego taki zakłamany tekst popełnił. Przecież musiał mieć świadomość, że pisze jawną nieprawdę i napuszcza społeczeństwo na nauczycieli. Może zadecydowały względy osobiste, być może w grę wchodzi jakiś konflikt z nauczycielem dziecka? A to w zemście im dorzucę do pieca? Za głupi jestem i za prostolinijny, aby zrozumieć motywację takich działań. W każdym razie ohyda. Brawo Panie Tomku za wytoczenie ciężkiej artylerii w postaci liczb i faktów przeciw tym kalumniom.

  7. Andrzej pisze:

    A ja jestem za tym byśmy wszyscy zaczęli zarabiać jak w europie, czemu tylko nauczyciele?
    Poniżej przedstawiam tabelkę ze średnimi zarobkami w Europie (Polska dopiero na 21 miejscu):

    1. Luksemburg – 4 663 euro (18 652 zł)
    2. Dania – 4 561euro (18 244 zł)
    3. Irlandia – 3 949 euro (15 796 zł)
    4. Szwecja – 3 579 euro (14 316 zł)
    5. Belgia – 3 551 euro (14 204 zł)
    6. Holandia – 3 541 euro (14 164 zł)
    7. Finlandia – 3 341 euro (13 364 zł)
    8. Austria – 3 264 euro (13 056 zł)
    9. Wielka Brytania – 3 160euro (12 640 zł)
    10. Niemcy – 2 995euro (11 980 zł)
    11. Francja – 2 965euro (11 860 zł)
    12. Włochy – 2 410 euro (9 640 zł)
    13. Hiszpania – 2 231 euro (8 924 zł)
    14. Słowenia – 1 803 euro (7 212 zł)
    15. Grecja – 1 541 euro (6 164 zł)
    16. Portugalia – 1 376 euro (5 504 zł)
    17. Chorwacja – 1 048 euro (4 192 zł)
    18. Czechy – 970 euro (3 880 zł)
    19. Słowacja – 969 euro (3 876 zł)
    20. Estonia – 887 euro (3 548 zł)
    21. Polska – 865 euro (3 460 zł)
    22. Węgry – 845 euro (3 380 zł)
    23. Łotwa – 716 euro (2 864 zł)
    24. Litwa – 644 euro (2 576 zł)
    25. Rumunia – 507 euro (2 028 zł)
    26. Bułgaria – 409 euro (1 636 zł)